Kwalifikacja

925 64 65
                                    

- Dzień Dobry. - Mruknęłam cicho a ten zasiadł przy swoim fotelu. Nawet nie odpowiedział.

- Usiądź. - Rzucił. Co za palant. Nawet nie potrafi kulturalnie się odzywać. Zrobiłam to co kazał i odrazu podałam mu teczkę z moim CV. Otworzył ją i przeczytał zawartość.

- Potrafisz wymagane języki, masz wykształcenie prawnicze, co prawda studia niedokończone, powiedzmy że mogę dać ci szansę ponieważ będziesz sekretarką, a nie prawnikiem. Dopowiedz coś jeszcze o sobie, na przykład pochodzenie, rodzina. - Słucham? Nie wydaje mi się żeby rozmowa kwalifikacyjna wyglądała w taki sposób, iż zadaje mi pytania o rodzinę i pochodzenie.

- Może grzeczniej, nie jestem z Panem na ty. - Odparłam kpiąco w jego stronę a ten powstał i nachylił się nade mną zza biurka przez co zadrżałam. Jego spojrzenie mnie zabijało.

- Masz coś jeszcze do powiedzenia? Zaraz możesz nie mieć tej pracy. - Syknął a ja zawahałam się i spojrzałam w dół. - Patrz na mnie jak do ciebie mówię. - Warknął, spojrzałam w oczy tego pajaca a ten wyglądał na bardzo rozzłoszczonego. Jego oddech dało się wyraźnie dosłyszeć a zaciśnięte pięści przywierały do twardej powierzchni biurka.

- Przepraszam. - Wybełkotałam a ten usiadł z powrotem na fotelu i spojrzał na monitor. Wyjął ze swojej szuflady papiery i podsunął mi je pod nos. Przeczytałam umowę a ten podał mi długopis. Podpisałam kartki i oddałam mu je.

- Pracujesz od dziewiątej do piętnastej, twoja praca polega na tłumaczeniu umów, wypełnianiu moich próśb czyli dajmy na to przyniesieniu mi lunch'u, robisz papierkową robotę, od czasu do czasu będziemy mieć wyjazdy służbowe więc bądź przygotowana na podróże po świecie. Jeśli umowa wygląda na podejrzaną idziesz do Umberto, jeśli potwierdzi twoje podejrzenia przynosisz mi ją, zresztą jak każdą. Odbierasz każdy telefon który dzwoni, jeśli chcesz wziąć urlop zgłaszasz się do mnie, wypełniasz mój harmonogram i myślę że to wszystko co mam do przekazania.

- Kim jest Umberto? - Spytałam zaciekawiona.

- Prawnik, mówiłem ci coś, opowiedz o sobie więcej. - Rzucił. On chyba sobie ze mnie żartuje.

- Jestem Amber Malik, mam dwadzieścia lat, mam brata, mieszkam z przyjaciółmi, nie mam kontaktu z rodzicami i więcej nie powiem bo nie mam takiej potrzeby. - Odpowiedziałam a po ostatnich słowach jego kolor oczu znacznie pociemniał.

- Taka młoda i tak wyszczekana, waleczna, lubię takie kobiety. - Odparł a ja spojrzałam na niego z niedowierzaniem.

- Juz koniec czy ma Pan mi coś jeszcze do powiedzenia? - Spytałam a ten wstał obszedł biurko i nachylił się nade mną przy tym przyciskając mnie do krzesła.

- Nie mam już nic do powiedzenia i nie przeginaj. - Syknął a ja poczułam jak jego ręka ściska mój nadgarstek. Gdy ktoś zapukał do pomieszczenia natychmiast się ode mnie oderwał. Była to krótko włosa brunetka z brązowymi oczami... GIORGIA.

- Panie Alessandro mam dla Pana projekt hotelu... - Nie dokończyła ponieważ spojrzała w moją stronę. Nie dowierzała własnym oczom z resztą tak jak ja. Nie mówcie mi że będę z nią pracowała. Szef był zdezorientowany zaistniałą sytuacją, podszedł do brunetki i uderzył ją delikatnie w ramię żeby się ocknęła.

- Jakiego hotelu i gdzie? - Zapytał zerkając na mnie.

- Carla Coppoli w Chicago. - Odparła a jej wzrok na mnie nie mówił nic dobrego. Mężczyzna przypatrywał nam się z uwagą i podszedł do mnie.

- To moja nowa asystentka, Amber. Amber, to Giorgia, architektka. - Odparł a ja byłam zmuszona podać jej rękę.

- Ciekawe, czy Damiano będzie zadowolony z faktu, że kręcisz dupą przed szefem. - Szepnęła a ja miałam ochotę wydrapać jej oczy. Po prostu gdyby nie to że obok jest mój pracodawca już dawno bym jej przypieprzyła.

Oops I did it again... // Damiano DavidOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz