Słowo za Dużo

732 61 85
                                    

- Wszyscy o tym huczą. To Giorgia. - Oznajmiła a ja spojrzałam na nią zdezorientowana. Wcisnęła wszystkim że to robisz, a oni głupi uwierzyli. Leć za nim. - Pomasowała moje ramię a ja wzięłam torebkę w dłoń i musiałam zbiegać ze schodów bo Damiano zjechał windą i musiałabym na nią czekać. Wybiegłam z firmy cała rozmazana i dogoniłam go prawie na przejściu dla pieszych.

- Damiano! Posłuchaj mnie słyszysz! - Krzyczałam i podążałam za nim.

- Nie chce mi się ciebie słuchać rozumiesz! Nie mam cholernej ochoty z tobą rozmawiać a najlepiej przestań za mną chodzić bo do cholery sobie tego nie życzę! Daj mi święty spokój. To jest koniec rozumiesz?- Krzyczał przede mną wymachując rękami i nawet na mnie nie spojrzał. Weszliśmy na pasy, a gdy usłyszałam ostatnie słowa zamarłam. Zatrzymałam się na środku ulicy i dostałam istnego paraliżu. Wpatrywałam się w niego a ten nawet nie raczył spojrzeć w moją stronę. Samochód nadjeżdżał, był coraz bliżej a ja nie mogłam się ruszyć. Gdy brunet zauważył że samochód jest niebezpiecznie blisko, z powrotem wbiegł na pasy, uniósł mnie i szybko z nich wybiegł. Otrząsnęłam się i spojrzałam prosto w jego oczy które były pełne strachu.

- Kochanie, posłuchaj mnie bardzo cię proszę. - Wciąż trzymając mnie na rękach odwrócił wzrok byle by na mnie nie patrzeć. Wziął głęboki wdech i uchylił usta tak jakby chciał coś powiedzieć.

- Nie mów do mnie kochanie, po drugie nie będę ciebie słuchał. Stanęłaś specjalnie na środku ulicy żeby zwrócić moją uwagę. I wiesz co? Udało ci się kurwa! Jesteś idiotką i pieprzoną dziwką! Nie spodziewałem się, że będziesz skłonna puszczać się ze swoim własnym szefem. - Zabolało. Zrzucił mnie ze swoich rąk a ja nie utrzymałam równowagi i upadłam.

- Czemu się tak zachowujesz? Czemu do cholery nie dasz sobie nic wytłumaczyć? Do kurwy to jest plotka rozumiesz! Posłuchaj mnie! Człowieku miej litości! - Łkając podniosłam się z ziemi i otrzepałam ręce. Będę miała takie siniaki iż szybko nie znikną.

- Nie będę słuchał twoich bzdet. Zejdź mi z oczu. Może faktycznie masz rację i nie jesteśmy dla siebie odpowiedni. Z pewnością możesz pakować swoje walizki. - Fantastycznie.

- Damiano... Proszę cię... Daj sobie to wytłumaczyć. - Patrzałam na niego błagalnie ale ten nic sobie z tego nie robił. Odszedł. Po prostu odszedł. - Damiano... To Giorgia rozpuściła tę plotkę. Powiedziała wszystkim że uprawiam seks z szefem bo chciała się zemścić za to iż przeze mnie została wyrzucona z pracy. Skoro nie chcesz mnie słuchać to nie. - Oznajmiłam a ten zatrzymał się. Spojrzał w moją stronę a ja odeszłam wylewając przy tym ocean łez. Również stanęłam na chwilę i uchyliłam usta by coś powiedzieć. - Pamiętaj że kurewsko mocno mi na tobie zależy i nie zapomnę o tobie nigdy w swoim popieprzonym, niesprawiedliwym życiu. - Spojrzałam przelotnie w jego stronę. Zauważyłam tylko że przyglądał mi się z uwagą i miał zaczerwienione oczy. Odeszłam i ostatni raz na niego spojrzałam. Usiadł na ławce stojącej obok i ukrył twarz w dłoniach. Spojrzał na niebo mrucząc coś pod nosem. Chyba  płakał. Nadzwyczajnej w świecie zrobiło mi się przykro na ten widok ale nie przystanęłam. Szłam dalej, muszę znaleźć jakieś schronienie. Wieczorem wrócę po walizki i się wyniosę. Cóż, tak chciał los.

Nie jedna osoba po drodze spytała mnie co się stało i czy może mi jakoś pomóc. Na każde odpowiadałam że nic ważnego i że nie potrzebuję pomocy. Pomyślałam o hotelu znajomej i zadzwoniłam do niej. Zgodziła się na mój pobyt dwutygodniowy. Jeśli nic sobie nie znajdę, będzie najwyższa pora iść do ciotki której nie znoszę. Wróciłam pod firmę, odkluczyłam samochód i zanim do niego wsiadłam, zauważyłam iż na parking wjeżdża samochód szefa. Wsiadłam do samochodu i jak najszybciej tylko mogłam odjechałam, co chyba zauważył i zamiast zaparkować na firmie, wyjechał za mną. Cholera jasna. Damiano już nie było, natomiast zauważyłam go gdy szedł pieszo ulicą kierując się w stronę domu. Jego głowa była schylona w dół i tak naprawdę nie patrzał gdzie idzie. Szef bacznie jechał za mną i trąbił na mnie. Muszę coś zrobić. Zjechałam na pobliski parking nawet nie włączając świateł co wyszło skutecznie gdyż szef pojechał dalej a na środku ulicy nie mogłam się zatrzymać. Szybko wyjechałam i pojechałam w stronę przeciwną. Mam nadzieję że nikt tego na policję nie zgłosi. Pojechałam inną drogą do domu, gdyż wiedziałam że szefa za niedługo czeka rondo i wykręci. Dodałam gazu i zmierzałam do domu. Mój telefon zaczął dzwonić a ja nie dobrałam gdyż wiedziałam, że to szatyn. W pewnym momencie zauważyłam go za moim samochodem. Co jest do cholery! Zjechałam na poboczę a ten zaraz za mną. Zostałam w samochodzie i uchyliłam szybę. Nie miałam zamiaru wychodzić z samochodu. Alessandro podszedł i otworzył drzwi, wypchnął mnie z auta siłą i mocno trzymał za ramię.

Oops I did it again... // Damiano DavidOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz