Weselne Trunki

883 63 129
                                    

- Postaram się to wszystko naprawić... Jeśli tylko mi pozwolisz. - Nadal tkwiłam w jego ramionach. Wcale nie czułam się w nich bezpiecznie, aczkolwiek brakowało mi tego. Bardzo mi tego brakowało.

- Pozwalam. - Mruknęłam w jego klatkę piersiową. Musnął moje czoło i położył swój podbródek na czubku mojej głowy. Do salonu wszedł Ethan. Popatrzał na nas chwilę i spojrzał w tył.

- Żebyś tego nie żałowała, żebyś nie żałowała swojej decyzji. - Wyszedł z trzaskiem drzwi.

- Zauroczył się. - Damiano puścił mnie a ja spojrzałam na niego z zaciekawieniem. - W tobie Amber. - Otworzyłam szerzej oczy a Damiano wyglądał na rozśmieszonego. Sama nie wiedziałam co o tym myśleć. Wyszłam na zewnątrz. Odjechał. A moja walizka? Nie wierzę w niego.

- Wiesz co... Chyba masz rację, dlatego tak się zachowywał jak o tobie wspominałam. - Westchnęłam i odwróciłam się w stronę bruneta. - Mogę tu przenocować? - Spytałam niepewnie a Damiano podszedł do mnie i chwycił za dłoń.

- Nie pytaj o takie rzeczy. Oczywiście, że możesz. A że tak spytam, dlaczego nie ma ciebie na lotnisku albo i nawet w samolocie? - Zapytał a ja wywróciłam oczami.

- Alessandro mnie zdenerwował. - Burknęłam a Damiano zaśmiał się.

- Wyglądasz na okropnie zmęczoną. - Oznajmił.

- No co ty, spałam pięć godzin. - Założyłam ręce na klatkę piersiową.

- Wchodź do środka, jest strasznie zimno. - Zanim Damiano zamknął drzwi, chili wpadła do domu i zaczęła na mnie szczekać. Psinka skakała w moją stronę a ja uniosłam ją.

- Hej psiaku! - Pocałowałam ją w nosek i odstawiłam na podłogę. Teraz przyczepiła się do nogi Damiano.

- Stary! Kto... Ale dupa! Skąd taką wyrwałeś? - Z góry zszedł jakiś chłopak, bardzo podobny do Damiano.

- Hamuj słownictwo idioto! - Krzyknął w jego stronę a ja zauważyłam że wzrok mężczyzny ląduje na mojej pupie. - Gdzie się patrzysz? Możesz zaraz stąd wyjść!

- Dobra, sory! - Uniósł ręce w geście obronnym. Podszedł bliżej i wystawił rękę w moją stronę. - Jacopo. - Odwzajemniałam uścisk a ten ucałował moją dłoń, Damiano chyba się to nie spodobało.

- Dobra, wróć tam gdzie byłeś i mnie nie irytuj. - Syknął.

- Po co się denerwujesz? Czy ja ci coś zrobiłem? Nie, więc bardzo cię proszę zluzuj braciszku. - Rzucił i wrócił na górę.

- Przepraszam za mojego brata, nie potrafi się zachować. - Westchnął. - Zrobię ci herbaty, cała się trzęsiesz. - Wtulił mnie w swoje ciepłe ciało i po chwili pobiegł na górę. Wrócił z kocem i otulił mnie nim. Usadził mnie na kanapie i poszedł do kuchni. Do kubka wrzucił torebkę z herbatą owocową, wsypał dwie łyżeczki cukru i włączył czajnik. Gdy woda zagotowała się zalał herbatę i przyszedł do mnie. Położył herbatę na stoliku a po chwili znalazłam się na jego kolanach z głową opartą o jego klatkę piersiową. Jego ramiona otulały mnie szczelnie i robiło mi się trochę cieplej.

- Dziękuję za herbatę. - Mruknęłam i ukryłam twarz w zakamarku jego szyi. Czułam jak zasypiam, moje powieki ledwo się unosiły.

- Hej! kochanie! Zanim zaśniesz to wypij herbatę. - Szepnął, włożył rękę pod koc i pogilgotał mnie po biodrze, zadrżałam i rozglądnęłam się po pomieszczeniu. Spojrzałam na kubek z herbatą i wzięłam go w ręce. Upiłam łyk co nie poszło mi na dobre ponieważ oparzyłam się. Gwałtownie odłożyłam kubek na stolik, przez co wylałam trochę herbaty z kubka.

Oops I did it again... // Damiano DavidOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz