Rozdział 2

2.5K 213 362
                                    

Obudziły mnie promienie słońca padające na moją twarz. Powoli zacząłem się podnosić, aby sprawdzić godzinę. Była to 9.52. Nie zdziwiło mnie to, w końcu wczoraj byłem padnięty.
Ruszyłem do szafy, aby wybrać sobie pierwsze z brzegu ciuchy. Gdy już tego dokonałem zacząłem iść w kierunku łazienki. O dziwo, nie była przez nikogo zajęta.

-Szykuje się zajebisty dzień - mruknąłem pod nosem.

Gdy tylko się ubrałem zszedłem na dół do kuchni. A tam zastałem wszystkich, wszystkich bez wyjątku. Moją mamę, mojego tatę, moje siostry i mojego brata.
Gdy tylko Sam mnie zobaczyła, powiedziała coś do reszty. Odwrócili się do mnie z naleśnikami na talerzu.

-WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO CLAY! - wykrzyczeli razem, głośno. Uśmiechnąłem się i podszedłem, aby ich  przytulić. Nie umiałem wymyśleć lepszych podziękowań.
-Clay, my z musimy coś jeszcze załatwić na mieście, czy mógłbyś się proszę zaopiekować swoim młodszym rodzeństwem? - spytała mnie moja starsza siostra.
-Jasne, nie ma sprawy - odpowiedziałem. Było mi tylko trochę szkoda tego, że nie spędzę tego czasu z całą rodziną.
-Dobra, to my lecimy! Pilnuj ich - stwierdziła moja mama, po czy wyszła wraz z "domową starszyzną".

Usiadłem do stołu i zacząłem się zastanawiać nad tym, co oni szykują. Z moich rozmyślań wyrwał mnie czyiś głos.

-Będziesz jadł, czy my możemy zjeść twoją porcję?
-A tak, tak. Sory, zamyśliłem się - odpowiedziałem, po czym zabrałem się za swój posiłek.
Jak tylko zjadłem mój telefon zabrzęczał. Byłem ciekaw kto to do mnie napisał.
==
Wiadomość od: SapNap

Ej, Dream, jak się obudzisz czy coś, to mógłbyś wejść na VC?
==
Nie zastanawiałem się. Wziąłem z pokoju słuchawki i usiadłem na kanapie. Odpaliłem Discorda i wszedłem w odpowiedni serwer. Zobaczyłem, że bardzo dużo osób, chyba nawet cały serwer siedzi na tym VC. Dołączyłem.

-STO LAT DREAM! ŻYJ NAM ZDROWO I SZCZĘŚLIWIE! ŻYJ NAM STO LAT TY IDIOTO! - po wypowiedzeniu ostatniego zdania wszyscy zaczęli się śmiać. Ja również odpadliłem swój czajnik.

-Dziękuję, też was kocham idioci - i znowu śmiechy. Chuj z tym, że moje młodsze rodzeństwo nie wie o co chodzi, ważne, że było zabawnie.

-Dream, jak tylko jutro wrócisz do domu, będzie na ciebie czekać niespodzianka - odezwał się Sap.

-Jak wejdziesz na serwer w MC będzie jeszcze jedna - odezwał się tym razem AweSamDude (nwm czy dobrze napisałam jego nick, jak coś proszę o poprawki).

-Nie zawalajcie mnie tymi niespodziankami, bo jeszcze poczuję się jakiś ważny - powiedziałem i zacząłem się z automatu śmiać.

Usłyszałem huk. Od razu się zerwałem i zacząłem rozglądać.
-Dobra, chłopaki, ja musze kończyć, bo jak nie przypilnuje młodszego rodzeństwa, to zaraz ten dom rozniosą - pożegnałem się i wyszedłem z VC.

Wchodziłem po schodach, kiedy usłyszałem kolejny huk. Po dosłownie sekundzie nastąpił kolejny, a do tego jeszcze pisk. Ruszyłem biegiem. 

Gdy tylko znalazłem się na piętrze zacząłem przeszukiwać każdy pokój. Doszedłem w końcu do swojego, nie sądziłem, że zajdą aż tak daleko... To co zobaczyłem po wejściu do pomieszczenia mnie bardzo zdziwiło. Otóż, rzucali w siebie MOIMI ubraniami i skakali jak pojebani.

-Ej, jak chcecie jakieś moje bluzy, to mówcie zamówię wam - zacząłem spokojnie, po czym zacząłem się śmiać. - Czy mogę się przyłączyć? Tylko nie na ciuchy, a poduchy! - znowu się śmiałem, a oni razem ze mną.

-Jasne Clay, śmiało, dołączaj - powiedział mój brat.

-O nie, Dream nie gra z nami! - wykrzyczała Sam.

-Czemu? - ja i mój brat jednogłośnie wyraziliśmy sprzeciw. Nie było miło zostać odrzuconym od zabawy przez własną siostrę...

-Otóż, ostatnio jak bawiliśmy się tak z SapNapem, to musiałam się przed nim chować. Z taką siłą władał poduszką...

Przyznam, nie zdziwiła mnie jej odpowiedź, więc jeszcze zanim skończyła mówić złapałem poduszkę i jako iż stałem w drzwiach, ruszyłem w ich stronę. Drista od razu zaczęła uciekać, za to młody... Dostał dość delikatnie poduszką po plecach. Gdy tylko zauważył co się dzieje, poszedł w ślady Sam.

Nie mogłem się powstrzymać, dałem im chwilę na znalezienie poduszek i ucieczkę, po czym ruszyłem ich szukać wymachując poduszką na prawo i lewo. Niestety, gdy doszedłem do salonu, coś mi przeszkodziło w zabawie. Był to dzwonek telefonu. No cóż, trzeba sprawdzić kto dzwoni.

To był tata. Z nieodebrania telefonu od niego nie wymigam się tak łatwo jak od SapNapa czy chociażby Georga... Nie, od SapNapa, od Georga odebrałbym zawsze i wszędzie.

=====

-Cześć tato.

-Miło słyszeć, że zachowujecie się normalnie, Clay.

-Tak, właśnie mieliśmy oglądać jakiś film.

-Zatem zmień plany, chodźcie do centrum, do kawiarenki.

-Jasne, już ruszamy.

-Do zobaczenia, synu.

-Do zobaczenia, tato.

=====

-Dobra młodzieży, zbieramy się do kawiarni - krzyknąłem na cały dom. Niecałą minutę później zobaczyłem delikatnie wystraszoną twarz mojego brata. Nie wiedziałem co powiedzieć, on się mnie autentycznie bał.

-Nic mi nie zrobisz Clay? - spytał się dalej przestraszony, ja na to tylko podniosłem ręce do góry i się uśmiechnąłem. Wyszedł zza rogu i uśmiechnął się do mnie. 

Nie musiała minąć chwila, a poczułem uderzenie w nasadę głowy. Nie było jakieś mocne, tak jakby osoba, która je zadała nie za bardzo mogła dosięgnąć. Odwróciłem się i zobaczyłem Dristę z poduszką w ręce. Śmiała się do rozpuku. Zrobiłem obrażoną minę i odwróciłem się do niej plecami. Ona wyszła tylko do przedpokoju, zapewne ubrać buty. Po chwili młody dołączył do tej czynności No cóż mogłem zrobić? Poszedłem w ich ślady, wziąłem klucze.

Gdy tylko wyszliśmy i zamknęliśmy drzwi, zakluczyłem je sprawnie i ruszyliśmy powolnym spacerkiem w stronę wcześniej wspomnianej kawiarni. Oczywiście, po drodze musiało się coś stać...

Czy mogę się przyłączyć? |DNFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz