Rozdział 4

2K 197 16
                                    

+POV: George+

Właśnie wylądowałem na Florydzie. Nie mogę uwierzyć, że już jutro zobaczę Dreama. Teraz tylko odebrać walizki i czekać na SapNapa.
-George! - usłyszałem czyjś krzyk. Spojrzałem w stronę, z której było słychać zawołanie. Za barierkami stał mój przyjaciel i na mnie czekał z niecierpliwością.
Szybko odebrałem walizki i ruszyłem w jego stronę. Przywitaliśmy się i wyszliśmy z lotniska. Zaprowadził mnie do jakiegoś samochodu, nie powiem bałem się trochę, że wywiezie mnie w pole.
-Wsiadaj - zakomenderował. Posłusznie wykonałem polecenie.
Nie musielibyśmy jechać długo, gdyby nie korki... (sprawdzałam, w Orlando jest lotnisko. Dopisek aut.)
Po około godzinie jazdy zobaczyłem małą wille z ogrodem i tarasem. Nie wiedziałem co mam powiedzieć, wyglądało to cudnie. Dwa garaże, piętro, taras, ogród... A to wszystko na obrzeżach, więc mają jeszcze spokój...
Bardzo się cieszyłem z tego powodu, bo w końcu wprowadzam się do swoich przyjaciół... Jest godzina za 13.02. Nie mogę się doczekać, aby poznać Dreama lepiej, ale to dopiero jutro...
Nagle na podjazd wjechał jeszcze jeden samochód. SapNap wyglądał na równie zdzionego co ja, kiedy coś go chyba nagle olśniło.
Z auta wysiadł wysoki blondyn. Miał na sobie luźną bluzę i jakieś jeansy. Na bluzie miał nadruk, taki jak te z merchu Dreama. Ale kolor trochę mi nie pasował, w końcu Dream mi nie mówił, że sprzedaje żółte bluzy... Ahhh, George, kiedy ty w końcu zapamiętasz, ona pewnie jest zielona, a ty zielonego nie widzisz.
-Dream, gadaj, czemu nie spędzasz czasu z rodziną - zawołał chyba zdenerwowany Sap. Popatrzyłem na blondyna. On odkąd wysiadł z samochodu miał cały czas spuszczoną głowę.
-Możemy wejść? - spytał się z wyraźnym smutkiem w głosie. Zastanawiałem się, co mogło się wydarzyć. Sap wyjął natychmiast klucze i zaprosił nas do środka. Dream tylko wszedł i ruszył w stronę schodów, gdzie zniknął.
-Porozmawiam z nim - powiedziałem do SapNapa na co on pokiwał mi głową na zgodę.
Wszedłem po schodach. Teraz zaczynał się problem, otóż nie wiedziałem gdzie on wszedł. Postanowiłem sprawdzić każde z pomieszczeń. W pierwszym znajdowała się łazienka, w drugim jakiś pokój, w którym był komputer, łóżko, szafa i sporo plakatów z pandami. Zakładam, że to pokój Pana Pandy.
Nastepny pokój był prawie pusty, łóżko, szafa, puste biórko, puste ściany. Zakładam, że to tutaj będę spać. Zostały tylko cztery pomieszczenia. Wszedłem do tego na przeciwko pustego. Nie mogłem uwierzyć w to, co zobaczyłem.
Na podłodze siedział blond włosy chłopak i chociaż nie było tego słychać, płakał. Nie byłem pewien co mam zrobić, więc postawiłem na najprostszą kartę. Podszedłem do niego i go przytuliłem. Zaobserwowałem, że się zdziwił. Nie było zaskoczeniem dla mnie, że się do mnie przytulił, w końcu jestem jego przyjacielem...

+POV: Dream+ (tak mi wygodniej nwm czm, dopisek aut.)

Poczułem jak ktoś mnie przytula. Na początku się wzdrygnąłem, gdyż nie wiedziałem kto to, ale później mnie olśniło, że w domu jestem tylko ja i Nick, więc oddałem przytulasa. Jak tylko zostałem puszczony kompletnie mnie zamurowało. To nie był SAP, to był George. Mój kochany przyjaciel, George...
-Dream, czemu płaczesz? - zapytał się. Nie wiedziałem co odpowiedzieć,  w końcu skąd miałem domyślać się, że to on będzie tą niespodzianką... - Jak było na spotkaniu z rodziną?
-N-nie mam j-już rodziny...
-Co się stało? Czy wszystko z nimi w porządku?
-Drista leży w szpitalu, a rodzice wywalili mnie z rodziny za to, że nie dopilnowałem jej bezpieczeństwa. Ona może tego nie przeżyć, George.
-Przykro mi Dream... - znowu poczułem na sobie ciepło. Gogy znowu mnie przytulał. Nie powiem, poprawiało mi to w pewnym stopniu humor, ale nie na tyle, abym przestał płakać.
-Wstawaj - powiedział i rzucił w moją twarz poduszką. Poczułem jak coś ciepłego zaczyna spływać mi po policzku. Od razu się przeraziłem, że Gogy to zauważy, więc wstałem i wybiegłem do łazienki.
-Dream, widziałem te krew na twoim policzku, co się jeszcze stało? - nie miałem zamiaru odpowiadać. Nie umiałem. George by się załamał, gdyby usłyszał co tam się stało...
-Nic, wywaliłem się i tyle - skłamałem podczas wychodzenia z łazienki. - Chodź, pokaże ci twój pokój.
Zaprowadziłem go pod drzwi naprzeciwko moich. Nie mogłem się doczekać, aż on się zadomowi.
Dochodziła powoli piętnasta. Nie chciało mi się gotować, więc zamówiłem pizze. Jedna z samym serem, jedna klasyczna. Tak, to powinno wystarczyć. Gdy wychodziłem z kuchni, zobaczyłem jek Nick i George o czymś rozmawiają. Byłem bardzo ciekaw o czym, wiec podszedłem bliżej i zrozumiałem, że George mówi mu o tym, czemu wróciłem wcześniej.
-Pizza będzie za pół godziny - przerwałem im. Nie chciałem, aby opowiadali o tym, było to dla mnie zbyt boesne...
Gdy pizza dotarła, wszyscy jednomyślnie zasiadliśmy przed telewizorem i włączyliśmy jakiś film. Szczerze, to ja nie za bardzo skupiałem się na filmie, tylko na poczuciu winy, jakie mnie dręczyło...
Gdybym mógł zmienić jedną rzecz tego dna, byłoby to wyjście te parę minut później...

Czy mogę się przyłączyć? |DNFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz