Rozdział 35

1K 109 26
                                    

gdy wróciliśmy do domu, postanowiłem zamknąć się w pokoju, aby uniknąć wszelakich pytań. Niestety, nawet to mi się nie udało... Zoe (uznajmy że tak nazywa się jego starsza siostra, dopisek autorki) postanowiła mnie nawiedzić w pokoju, z resztą, na ten sam pomysł wpadł Gogy i siedział ze mną, kiedy ona weszła.

-Clayton, musimy porozmawiać o twojej siostrze... - powiedziała spokojnie.

-Przepraszam, ale Clay chyba nie czuje się na siłach, aby rozmawiać - odpowiedział za mnie George. Byłem mu za to wdzięczny. 

-Przepraszam, ale jest to ważne... - powiedziała.

-Już wstaję - stwierdziłem delikatnie zachrypniętym głosem. Po chwili już można było mnie zobaczyć na nogach. - Może udamy się do kuchni na tę rozmowę? Przygotuję coś do picia? - pytałem.

-Bardzo chętnie - odpowiedziała wychodząc przy okazji z mojego pokoju. 

Gdy tylko znalazłem się na dole zobaczyłem te spojrzenia moich przyjaciół. Zignorowałem je. Nie mam ochoty teraz o tym rozmawiać.

-A więc, czego potrzeba w sprawie Sam? - spytałem się podając jednocześnie jej herbatę. 

-Potrzebuję pomocy wychowawczej... Sama nie daję sobie rady... Bardzo bym chciała prosić cię o pomoc...

-Czekaj, ty ją sama wychowujesz? Jakim sposobem się to stało?

-Ehh, zaczęło się to wtedy, gdy rodzice dowiedzieli się, że Sam nie będzie już mogła chodzić.  Postanowili ją oddać do domu dziecka... Ja nie chciałam jej niszczyć dzieciństwa, więc postanowiłam o nią zawalczyć.

~Time back 5 miesięcy~

+POV: Zoe+

Byłam w sądzie. Rodzice chcieli oddać Sam do adopcji. Nie rozumiem czemu, ale to biedne dziecko też tu siedzi i nie rozumie o co chodzi. Zadzwoniłabym do Clay'a, gdyby nie to, że nie odbiera ode mnie. 

-Samantha jest niepełnosprawna. To jest wystarczający powód, aby oddać ją do domu dziecka - odezwała się moja matka. Już kiedyś z ojcem pokazała, co potrafią...

-A ja się z tym nie zgadzam! Samantha powinna być traktowana jak każde inne dziecko - dopowiedziałam. - Jednego z moich braci już potraktowali w podobny sposób. Nie pozwolę na to, aby Sam również ucierpiała. Wystarczy mi tego, że jemu nie mogłam pomóc...

-A czemu to nie mogłaś pomóc bratu, a siostrze chcesz? - spytał się sędzia.

-Bo on od równo roku w tamtym momencie był dorosły i zarabiał dosyć dobre pieniądze. To między innymi dlatego rodzice chcą pozbyć się Samanthy, nie mają środków na wychowanie. To właśnie Clayton wraz ze mną zapewniał im środki na życie - odpowiedziałam spokojnie.

-Czemu więc nie ma pana Claytona na tej rozprawie, skoro jest on pełnoletni? - dopytywał się sędzia.

-Bo moi rodziciele, stwierdzili, że nie będzie już w tej rodzinie. Oni chcieli zrobić dokładnie to samo z Samanthą, też chcieli wyrzucić ją z domu. Tylko to, że na nich odrobinę nakrzyczałam powstrzymało ich, przed wyrzuceniem jej na ulicę - odpowiadałam dalej spokojnie.

-Samantha Ophelia Wastaken zostaje przyznana pod opiekę Zoe Naomi Wastaken. Wszelkie prawa rodzicielskie jakie posiadali Adaleine Briget Wastaken oraz Evan Gavin Wastaken zostają im odebrane. Opiekę nad dziewczynką przejmuje wcześniej wspomniana Zoe Naomi Wastaken - mówił dalej spokojnie sędzia. - Zakazuje się również zamieszkania dziewczynki z rodzicami biologicznymi, wszelkie spotkania są niezalecane, lecz nie są zabronione. Dziewczynka nie może przebywać z nimi bez opieki opiekuna prawnego. Koniec rozprawy.

Sędzia wyszedł z sali, a ja podeszłam do wózka na którym siedziała Sam. Była zdecydowanie zdezorientowana. Nie dziwię się, jej rodzice nie są już jej rodzicami... 

-Ty też możesz już się nie pokazywać w domu rodzinnym - powiedziała moja matka podchodząc do mnie jednocześnie. 

-I trudno. Poradzę sobie w życiu. Frank też w końcu zostanie wam zabrany. Nic z tym nie zrobicie - odpowiedziałam na spokojnie. - Teraz przepraszam, muszę przeprowadzić tę młodą damę do mojego mieszkania - powiedziałam jednocześnie wymijając ją.

~Czas teraźniejszy~

-A to małpa! Trzeba było mówić wcześniej! Zaraz bym jej jeszcze Franka odebrał! - krzyknął Clay. Poczułam wzrok grupki osób na sobie. 

-Nie musisz krzyczeć Claytonie... Powiedz mi proszę tylko, czy pomożesz? - spytałam.

-Oczywiście! Co powiesz na jeden miesiąc u mnie jeden u ciebie? - szybko zaproponował.

-Wyjąłeś mi to z ust - odpowiedziałam. - Zatem, Samantha zostaje u ciebie na miesiąc, a ja ją później odbieram do siebie?

-Jeśli takiej opcji potrzebujesz. Pamiętaj, że możesz ją tu przywieźć kiedy chcesz - mówił dalej. 

-Z pewnością tak zrobię. Mam parę toreb z jej rzeczami w samochodzie, pomożesz? - spytałam.

-Oczywiście! Jeśli Sam ma się już tutaj wprowadzać, to zrobię to tu i teraz! - zawołał, po czym ruszył do wyjścia. Zaśmiałam się pod nosem.

-Nigdy się nie zmieniasz Clay. Zawsze taki pogodny i radosny...

-Nie zawsze - odpowiedział mi z pewną niepewnością w głosie. Postanowiłam się nie pytać, byłoby to odrobinę wścibskie. 

+POV: Dream+

Wchodziłem już z bagażami Sam do domu. Postanowiłem od razu zanieść je do jej pokoju na parterze. Nie ma co, ale jest on dosyć przestronny i wygodny. Powinien jej podpasować. Z resztą, ona tam spała zawsze, gdy była u mnie!

-Sam, będziesz mieszkać miesiąc u nas, a miesiąc u Zoe! W końcu będziesz normalnie traktowana! - zawołałem rozradowany.

Zoe odjechała jakieś pół godziny później. My za to postanowiliśmy zamówić jakieś burgery na kolację i obejrzeć coś. Sap włączył horror. No, nie powiem, nie był aż tak straszny. Gogy, Sam, Karl oraz Niki zasnęli w połowie. 

Postanowiliśmy położyć ich do łóżek i sami pójść spać. To był bardzo interesujący dzień. Był on też bardzo stresujący... Mam nadzieję, że nie będę musiał się już więcej tak bardzo stresować...

Czy mogę się przyłączyć? |DNFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz