Rozdział 21

1.3K 112 117
                                    

George wrócił do domu po trzech dniach. Niestety, dalej z tą Audrey... I jest jeszcze gorzej niż wcześniej... On się jej oświadczył...

Moje załamanie nerwowe doszło do zenitu. Tylko jakaś cicha nadzieja nie pozwalałam mi pójść na most i z niego skoczyć... Ciekawe na co ta nadzieja... Mam nadzieję, że wytrzymam jeszcze trochę...

Cóż, trzeba żyć dalej. Nasza nacja na serwerze się rozrosła o trzy osoby. Byli nimi Skeppy, Tubbo i Tommy. Tak, wiem, znowu te dzieciaki, ale teraz nie pozwolę im dojść do władzy. Teraz mamy podział pomiędzy kilkoma największymi szaleńcami serwera. Między mną, Techno i Willburem. Mamy oczywiście dosyć spore wsparcie, na przykład naszymi głównymi siłami pomocniczymi są Awesamdude, SapNap oraz BadBoyHalo. Każdy zresztą pomagał jak mógł. 

-To tak, zwiad donosi, że zbudowali się na terenie starego L'Manberg. Mosty z obsydianu zostały nienaruszone - mówił Tommy. No któżby się spodziewał, że zechce z nami rozmawiać... - Nikt ich nie patroluje, czyją się bardzo pewnie. Sądzą, że nic im nie możemy zrobić.

-No to popełniają błąd. Jeden wielki błąd... - powiedziałem. - Techno, jak tam twoja armia?

-Jest już spora, jednak mam wrażenie, że jest mniejsza niż podczas pierwszej rebelii - odpowiedział zawiedziony.

-Teraz, nas też jest więcej - próbowałem poprawić mu nastrój, chociaż wiedziałem, że to byłoby porządne wsparcie. - Czy ktoś wie, czy może Punz będzie z nami? Przydałaby nam się jego pomoc... - spytałem. Szczerze, to Punz jest całkiem dobrym przyjacielem. Z nami jest jeszcze Callahan, ale on jest na zwiadzie, tylko jemu ufa drużyna przeciwna.

Jak już odeszliśmy od skryptu, to czemu nie iść na kompletną spontaniczność?  Mam nadzieję, że będzie nas jeszcze więcej, ale wątpię w to...

-A zatem, atak możemy przypuścić już w przyszłym tygodniu - stwierdził Willbur.

-Pełna zgoda - dopowiedział Techno. - Tylko czy mamy totemy dla tych tu? - spytał wskazując na mnie, Philzę, Tommy'ego, Tubbo oraz Willbura.

-Ja mam dwa w ekwipunku i chyba jeszcze jeden w enderchest ( nwm jak to się odmienia. dopisek autorka ), po za tym mam chyba jeszcze jeden w mojej skrytce, tam też znajduje się nieaktualny już plan awaryjny na przeciągnięcie Tommy'ego na naszą stronę - odpowiedziałem za siebie. - Czy reszta też jakieś ma?

Pokiwali mi głowami na zgodę. Już zatem mamy wszystko gotowe, teraz tylko czekać. Pożegnałem się i wyszedłem z VC. Postanowiłem się na chwilę położyć.

W mojej głowie krążyły myśli o tym, czy teraz liczą się dalej śmierci kanoniczne. Jeśli wybierają u kogo jest kanon, a u kogo nie to będzie słabo... Na przykład swoim nie będą liczyć, a nam już tak... To nie było by fair, ale kto wie jak będą grać?

Teraz ten temat należy pominąć... Muszę przyznać jedną rzecz, zaczynam się bać. Księgę wskrzeszania mogę wykorzystać jeszcze tylko jeden raz, to znaczy, już jej nie mam, ale pamiętam jej tekst na pamięć... Co jeśli umrą dwie ważne dla nas osoby? Nie mogę znieść tej myśli... A co jeśli ta wiedza połączyła się ze mną i jestem taką chodzącą książką? To byłoby jeszcze gorsze, mogliby chcieć mnie trzymać dla własnego zysku... To mnie przeraża... 

Teraz jest to jednak nie ważne, przecież jest to niemożliwe, abym stał się tą księgą... Chyba...

+POV Jschlatt+

Oni coś knują, czuję to. Bardzo mnie to niepokoi. Teraz to ja zacząłem pisać skrypt. Tak, teraz moja kolej. Dream stał się chodzącą książką, trzeba będzie im to przesłać. Ahh, no tak, dla bezpieczeństwa naszej "książki" stał się nieśmiertelny, ma nieskończoną ilość żyć kanonicznych.  Teraz tylko poinformować o tym moich sprzymierzeńców. Teraz, to już nikt mi się nie wywinie.

-Uważajcie na Dream'a. Trzeba będzie go uwięzić i przetrzymywać. Teraz to on ma siłę wskrzeszania i nieskończoną ilość żyć kanonicznych - powiedziałem pewien siebie. Spojrzeli na mnie jak na wariata. Uhhh, jak oni mnie już irytują... Czemu nie mogłem trafić na lepiej zorganizowaną grupę? No cóż, pracuję z tym, co mam. Czyli nie najlepszy zespół... Mam wrażenie, że oni są jacyś niedorozwinięci. Po za tym tracę tych lepszych ludzi...

Dzisiaj zniknął Punz... Teraz to możemy mieć kłopot. Callahan też się dziwnie zachowuje, on chyba nie był po stronie Manburg'a... Coś mi to śmierdzi zdradą, trzeba będzie go przejrzeć... Nie dam się wieść za rogi, to ja tu jestem szefem.

+POV Callahan+

Schlatt chyba skapnął się, że szpieguję... Muszę poinformować o tym Dream'a. Teraz, a potem wyjść z gry. Pojawię się za kilka dni, gdy wszystko się odrobinę uspokoi. Szybkooo, nie mogę dać się tak łatwo złapać.

"Callahan, mamy do porozmawiania" zobaczyłem wiadomość na chatcie, była od Jschlatta. Szybko, teraz już trzeba będzie uciekać...

"Dream, Schlatt coś chyba zwęszył, bądźcie ostrożni. Mówił coś o tym, że masz być jakąś książką. Musisz się ukryć, on chce cię złapać i mieć dla siebie! Ja muszę uciekać" wysłałem, teraz tylko log out i log in. Mam nadzieję, że Schlatt uzna, że po prostu wywaliło mnie z serwera.

Już, wylogowany, zalogowany. Teraz iść do Schlatta... Tak bardzo mi się nie chcę, ale nie chcę też, aby coś podejrzewał.

"Już idę" napisałem bez tłumaczenia się. Teraz zostało mi przetrwać tę rozmowę...

Czy mogę się przyłączyć? |DNFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz