Ehhh, no cóż. Po tym jak wczoraj pogodziłem się z Gogy'ym postanowiliśmy pooglądać coś sobie sami w pokoju. Ostatecznie poszliśmy spać gdzieś około godziny pierwszej w nocy. Zasnęliśmy wtuleni w siebie.
Kiedy tylko się obudziłem i zobaczyłem promienie słońca wiedziałem już co za dzień mamy. Sobota, dzień 27 sierpnia. Tak, dzisiaj jest spotkanie z fanami... Czemu musiałem to zaproponować? No cóż, teraz się nie wywinę... Wstałem z łóżka delikatnie wychodząc z objęć mojego brunecika. Zszedłem na dół po schodach jednocześnie się przeciągając.
-No proszę! Nie mów nam, że nie wiesz co dziś za dzień i dlatego już nie śpisz! - zawołał Willbur.
-Akurat wiem... - odpowiedziałem odrobinę niezadowolony z tego faktu. - Nie powiem, że mnie to jakoś szczególnie cieszy, ale nie wywinę się.
-Zatem jedz naleśniki! - odezwała się Niki najwyraźniej oderwana naszą rozmową od kuchenki. - Smacznego!
-Dziękuję - odpowiedziałem z grzeczności i zabrałem się za jedzenie. Naleśniki były takie smaczne...
Zdążyłem zjeść z trzy, kiedy na schodach pojawił się George. Taki zaspany, taki uroczy... Jak ja bardzo go kocham...
-Dzień dobry - powiedział zmęczonym głosem.
-Witaj piękny~ - odezwałem się odrobinę niższym niż zwykle głosem. Zarumienił się na co ja tylko zacząłem się śmiać pod nosem. - No choć tutaj, zjedz naleśniki - mówiłem już normalnie.
O dziwo, nie usiadł na jakimś wolnym krześle, tylko na moich kolanach. Uroczo i przyjemnie. Zastanawiam się, czy może moje słowa nie były dla niego zachętą. Ciekawe, co by zrobił, gdybym tego nie powiedział... Nie ważne przemyślenia, postanowiłem przytulić George'a. To jest mój chłopak i nikt mi go nigdy nie zabierze.
-Gogy, nie musisz mnie pilnować, nie ucieknę... - odezwałem się do jego ucha.
-No nie jestem tego taki pewien - odpowiedział mi takim chyba uradowanym głosem.
-George, chcę się ogarnąć... Nie pójdę przecież w piżamie... - marudziłem dalej.
-Ogarniesz się jak zjem - odpowiadał dalej spokojnie.
-Dobra - odparowałem lekko urażony w duchu. Że pozwalam mu tak sobą rządzić...
Gdy tylko zjadł, zaciągnął mnie na górę do pokoju i zaczął wybierać mi ubrania. Ciekawe, czemu on ma to robić? Przecież sam umiem. Ale no dobra, nie odzywam się, niech ma dzisiaj tę przyjemność.
-Masz, idź się umyć i ubierz to - powiedział mi podając przy okazji zieloną bluzę z mojego merchu i czarne jeansy. Podał mi oczywiście bokserki i biały T-shirt. Ja nie wierzę, pozwalam mu grzebać w mojej szafie...
No cóż, bez marudzenia udałem się do łazienki. Szybko się umyłem i ubrałem. Uznałem, że bluza na razie nie jest mi potrzebna, więc zawiązałem ją sobie na biodrach. Spojrzałem jeszcze szybko w lustro. Zobaczyłem w nim osobę o blond włosach, której twarz wyraża brak radości przez dłuższy czas. Nie dziwię się, że Gogy myśli, że trzeba mnie pilnować.
Otrząsnąłem się szybko z moich przemyśleń i wyszedłem z łazienki. W pokoju zastałem już ubranego i umytego George'a. Uśmiechnąłem się delikatnie w jego stronę. Mój nastrój nie wiem czemu poprawia się od razu, gdy widzę tego brunecika. Czy to w ten sposób działa miłość? Czy to właśnie sprawia, że jeszcze żyję?
-Chodź Clay, musimy już iść - powiedział radośnie. - Trochę długo byłeś w tej łazience - dopowiedział z pretensją w głosie.
-Musiałem się umyć - stwierdziłem śmiejąc się cicho pod nosem. - Czekaj chwilę, muszą coś wziąć z szafy - dodałem i ruszyłem w stronę wspomnianego mebla.
Zacząłem grzebać i szukać. Wyrzuciłem na podłogę chyba pół szafy, kiedy w końcu znalazłem ją - białą maskę z czarnym uśmiechem. Mój "znak rozpoznawalny". Jeśli pójdę tam bez maski nikt mnie nie rozpozna. Chcę poczuć się komfortowa zanim ją zdejmę...
-Teraz możemy iść - powiedziałem z uśmiechem na twarzy. Zobaczyłem również uśmiech George'a.
-Idziemy - zawołał jednocześnie łapiąc mnie za rękę i ciągnąc w stronę wyjścia.
CZYTASZ
Czy mogę się przyłączyć? |DNF
FanficDream wyjeżdża na swoje urodziny do rodziny. Niestety, przytrafia się tam tragiczny wypadek... Gdy wraca do domu zastaje tam George'a, który nie wiadomo kiedy przyleciał. Niedługo później brunet znajduje dziewczynę i chce za nią wyjść. Czy plany bru...