Kiedy wreszcie ponownie zostajemy same, a na stole już czeka śniadanie, podchodzę do szafy i otwieram drzwi. Aldai omal z niej wypada, ale w ostatniej chwili łapie równowagę. Gdy się prostuje, obdarza mnie szelmowskim uśmiechem.
– Wrócimy do tematu mojej roli kochanka?
– Nie! – warczę, podczas gdy Margaret omal nie wypada dzbanek z rąk, kiedy odwraca się do nas z okrzykiem „Kochankiem?!".
Posyłam chłopakowi mordercze spojrzenie.
– Temat zamknięty, to była jedynie przenośnia.
– Ale myślałem...
– Aldai! – wołam oburzona, co tylko poszerza jego uśmiech.
Margaret, już bez dzbanka, podbiega do mnie zaniepokojona.
– Ależ, panienko, to nie wypada tak jeszcze przed ślubem... A panicz? Toż to przecież taki wstyd...
– Wręcz przeciwnie, Margaret, lepiej już się zabezpieczyć – wtrąca Aldai, zanim zdążę się odezwać. – W późniejszym czasie może być trudniej...
– Przestań – syczę, widząc jak oczy pokojówki z coraz większym przerażeniem przeskakują między naszą dwójką. – Do niczego między nami nie doszło – mówię do niej uspokajającym tonem. – Wiem, że muszę dbać o moją reputację.
Dziewczyna obrzuca nas przeciągłym spojrzeniem, po czym odwraca się, by dokończyć nalewanie herbaty. Aldai puszcza mi oko, a ja zamykam powieki i liczę w myślach do dziesięciu, zanim ruszam w kierunku stołu, by dołączyć do chłopaka.
Siadamy do śniadania. Na widok jajecznicy, boczku i tostów aż cieknie mi ślinka. Proszę jeszcze tylko Margaret, aby zostawiła nas samych. Służąca zaczyna protestować, podczas gdy mój towarzysz tylko przygryza wargę zaskoczony moją propozycją. Przewracam oczami i proszę pokojówkę, by mi zaufała. W końcu, z ociąganiem, decyduje się poczekać w korytarzu.
– Rosanna powiedziała mi, że interesujesz się tematem Drzwi – wyrzucam z siebie po kilku minutach ciszy, kiedy delektowałam się pysznościami przygotowanymi przez kucharki, jednocześnie głowiąc się, jak zacząć ten temat. – Możesz mi coś o nich opowiedzieć? – Dopiero po zadaniu tego pytania podnoszę wzrok znad rozgrzebywanej widelcem jajecznicy. Aldai wpatruje się we mnie wyraźnie uradowany.
– Nareszcie! Długo czekałem, aż zapytasz! – woła, wyrzucając w górę ramiona.
– Słucham? – Mam wrażenie, jakbym przeskoczyła kilka scen do przodu, przypadkiem pomijając wszystkie ważne informacje pomiędzy. – Dlaczego?
– Już na statku dowiedziałem się, że jesteście przybyszami z innego świata i poszukujecie Drzwi.
– Jak?
W odpowiedzi unosi jedną brew i posyła mi sceptyczne spojrzenie.
– Słyszałem, jak o nich rozmawialiście. Rozmyślaliście, w jaki sposób je odnaleźć. Musiałem jedynie upewnić się, że nie jesteście tylko kolejnymi poszukiwaczami przygód.
Próbuję pozbierać szczękę z podłogi, podczas gdy Aldai tłumaczy mi to wszystko jak pięciolatce.
– Wcale nie byliście tak dyskretni, jak wam się wydawało... Poza tym ściany mają uszy, a na statku wszystko szybko się roznosi. Zostaliście przechwyceni jako królewicz z narzeczoną. Oczywiście wiedziałem, że jest inaczej, jednak to było najlepsze z możliwych rozwiązań. Dzięki temu, że przekonałem was do odegrania tej roli, oboje dostaliście się na zamek, skąd dużo łatwiej jest mi was wyciągnąć.
CZYTASZ
Teza stopnia pierwszego ✔
ActionMasz okazję stać się częścią gry komputerowej. Skorzystasz i zagrasz? Czy świat wirtualny na zawsze pozostanie Twoją rzeczywistością...? Troje przyjaciół postanawia udać się w świat wirtualnej rzeczywistości i przeżyć niezapomnianą przygodę jako głó...