Ogień trzaska, oświetlając zgromadzone wokół niego twarze. Ukazuje nam historie, których nikt nie rozumie. Tańczy i kołysze się, oświetla widownię swym blaskiem, by upewnić się, że nie pozostaje samotny. Wszyscy widzowie jednakże wpatrują się w zupełnie innego aktora – elfa, który może być zagrożeniem dla tego małego grona. Poszkodowany i nieprzytomny może sprowadzić na nas swój ród, a ten bez pytania wyda wyrok. Nie będzie ani chwili na obronę. Mimo to, nie potrafiłabym zostawić go samego i bezbronnego. Choć mam wiele do zarzucenia Daileassowi, nie byłoby mnie stać na tak okrutne zachowanie. Otulam się mocniej kocem. Mimo żaru ognia wciąż przebiegają po mnie dreszcze. Przykładam do ust gorący kubek z wywarem, który podobno ma przyspieszyć moją regenerację po ugryzieniu wampira.
– Czemu nas opuściłaś? – słyszę zbolały szept tuż obok.
Spoglądam na siedzącego przy mnie chłopaka, by sprawdzić, czy się nie przesłyszałam. Zerka na mnie niepewnie, a w jego granatowych oczach odbijają się iskry sypane przez ognisko. Wyglądają jak spadające gwiazdy na nocnym niebie.
– Shelly... tamta wampirzyca po mnie przyszła. Myślałam, że to moja przyjaciółka, z którą tu przybyłam – wzdycham, patrząc na tańczący płomień. – Spotkałam ją wcześniej w mieście i już wtedy była przemieniona. Wiedziała wszystko, znała każdy szczegół wydarzeń z jaskini, gdy Shelly się wykrwawiła... Nie miałam wątpliwości, że to ona... po prostu zmieniona. Zaatakowała Damiana, a później w zamian za jego życie nieświadomie złożyłam przysięgę, którą nazwała „Ceremonią Związania". Powiedziała, że znajdzie mnie w odpowiednim czasie... No i znalazła. – Wzruszam ramionami. – Była taka jak dawniej, miła i znajoma. Myślałam, że wróciła prawdziwa ona. Mówiła, żebym wam nie ufała, po czym zaprowadziła mnie na polanę pełną ciał. Leżał tam też mały chłopiec. Wyglądał, jakby już nie żył, cały był we krwi. Zdołał jednak ugryźć mnie w nadgarstek i w szyję. Wtedy się pojawiłeś.
Przenoszę wzrok z powrotem na Aldaia. Wpatruje się we mnie z zamyśleniem, ciemne loki opadają na czoło i z trudem powstrzymuję chęć odgarnięcia ich znad powiek. Długie cienie kładą się na jego twarzy, podkreślając wysokie kości policzkowe i kwadratową szczękę. Dostrzegam wyraźnie podobieństwo do Doriana i Rosanny.
– Zaplanowała to – mówi. – Od samego początku. Wampiry wyższe mają zdolność wpływania na swoje ofiary i manipulowania ich zmysłami. Musiała być tam, gdy wasza przyjaciółka umierała, a później wykorzystała moment, gdy byliście jej potrzebni. Związała cię przysięgą, by użyć jej do przemiany swego dziecka. Musiała mieć pewność, że znajdzie dla niego właściwą osobę. Dziecko się nie wybudziło, więc...
– Więc moja krew nie była właściwą.
– Dokładnie. Nie wiem, na czym to polega. To jedynie wiedza dostępna z ksiąg badaczy, gdy rasy jeszcze żyły w zgodzie. Teraz nie ma wampirów, które by zdradziły tajniki swej natury.
Przytakuję na znak, że rozumiem. Czuję się oszukana, ale jednocześnie ogarnia mnie melancholia, jakbym już dawno pogodziła się z odejściem Shelly. Przecież długo myśleliśmy z Damianem, że naprawdę nie ma jej w Grze, a później... później pojawiła się nadzieja, ale i obawa. To była Misia, lecz nie taka, jaką znaliśmy. Teraz już wiem, dlaczego. Wiem, że od wydarzeń z jaskini nie było jej w tym świecie, a ja jestem prawdopodobnie jedynym graczem. Chyba, że Aldai też nim jest, ale z jakiegoś powodu zmieniono mu pamięć lub pojawił się tu w inny sposób niż nasza trójka...
– Teraz twoja kolej – rzucam, obejmując ciaśniej podciągnięte kolana. – Powiedz całą prawdę. Jesteś mi to winien.
Przez chwilę chłopak wydaje się zaskoczony. Później spuszcza głowę na swoje skrzyżowanie nogi, śmiejąc się pod nosem.
CZYTASZ
Teza stopnia pierwszego ✔
AcciónMasz okazję stać się częścią gry komputerowej. Skorzystasz i zagrasz? Czy świat wirtualny na zawsze pozostanie Twoją rzeczywistością...? Troje przyjaciół postanawia udać się w świat wirtualnej rzeczywistości i przeżyć niezapomnianą przygodę jako głó...