Pomieszczenie jest niewielkie, z beżowymi kafelkami. W rogu, na nóżkach, stoi wanienka o pozłacanej krawędzi, obok umywalka w takim samym stylu, a po przeciwnej stronie – toaleta. Jedną ze ścian zajmuje wielkie lustro ze złotą ramą. Z ciekawości odkręcam kran – jest tu nawet bieżąca woda!
Zdejmuję dżinsy, bluzę i t-shirt. Wciągam na siebie halkę i dopiero teraz zauważam gorset. Próbuję zawiązać go z tyłu. Wykręcam sobie rękę, ale na próżno. Już chcę zawołać Shelly, gdy przypominam sobie opisy tych elementów garderoby, jak bohaterki książek się w nich czuły, jak mocno ściskały je pokojówki na filmach... Od razu ląduje na ziemi.
Przebieram się i spoglądam na suknię w lustrze. Ma morski kolor. Wokół kwadratowego dekoltu i pod biustem przyszyta jest gruba, czarna wstążka. Wieńczy ona także dół spódnicy i długie, luźne rękawy. Obracam się zachwycona wokół własnej osi. Mój wzrok pada na twarz – jestem cała umorusana. Na tle jasnej cery wyraźnie odznacza się bród, a pod błękitnymi oczami dostrzegam rozmazany tusz. Odgarniam z twarzy luźne, jasnobrązowe pasmo włosów, skręcone od wilgoci. Przez sól morską zrobiło się nieprzyjemne w dotyku. Postanawiam skorzystać z tego, że jest tu wanna.
Po dziesięciu minutach wychodzę z łazienki z włosami zawiniętymi w t-shirt.
– A nie mówiłam? Leży na tobie jak ulał!
Shelly podbiega do mnie i ogląda ze wszystkich stron.
– Zapomniałaś o kokardzie! – oznajmia i czuję, jak ją zawiązuje.
Damian lustruje mnie od góry do dołu.
– Coś nie tak? – pytam.
– Nie, wyglądasz... inaczej – mówi, uśmiechając się do mnie i dodaje: – W sukience widziałem cię jedynie na balu gimnazjalnym.
– To patrz i podziwiaj! – mówię z udawaną wyższością w głosie, kładę jedną rękę na biodrze i przechodzę pokój, udając modelkę. Wypycham wargi. Przy ścianie przystaję, przestępuję z nogi na nogę, jak to widziałam na pokazach mody, i wracam.
Shelly zwija się ze śmiechu.
– I jak?
– Pisany jest ci zawód modelki. Musisz tylko chorobliwie schudnąć – stwierdza Damian, bierze ubrania i znika w łazience.
– Dla niego też coś znalazłaś? – pytam przyjaciółkę.
– Tak – odpowiada, po czym dodaje cicho: – Kradniemy ciuchy jakiejś parze.
– Mam nadzieję, że za szybko nie wrócą – stwierdzam i wycieram koszulką mokre włosy.
Drzwi od łazienki się otwierają.
Damian ma na sobie trochę za dużą lnianą tunikę przewiązaną sznurkiem w pasie, szare spodnie i... czerwone conversy.
Uśmiecham się szeroko.
– Buty były za małe?
Chłopak odpowiada mi uśmiechem, pokazując fioletowy aparat ortodontyczny. Przeczesuje ręką mokre, ciemnobrązowe włosy.
– Odrobinkę.
– Nie znalazłam żadnych.
Mówią jednocześnie i wybuchają śmiechem.
– Idę się przebrać, póki właściciele jeszcze nie wrócili i znikamy – rzuca Shelly przez ramię i wchodzi do łazienki.
– A ty, jakie buty założyłaś? – zwraca się do mnie Damian.
Ponownie uśmiecham się szeroko i podciągam spódnicę do góry, odsłaniając moje zielone trampki za kostkę.
– W przeciwieństwie do ciebie, ja mogę ukryć je pod sukienką – mówię i pokazuję mu język.
CZYTASZ
Teza stopnia pierwszego ✔
ActionMasz okazję stać się częścią gry komputerowej. Skorzystasz i zagrasz? Czy świat wirtualny na zawsze pozostanie Twoją rzeczywistością...? Troje przyjaciół postanawia udać się w świat wirtualnej rzeczywistości i przeżyć niezapomnianą przygodę jako głó...