Uwaga, akcja opowiadania rozgrywa się po zakończeniu sezonu trzeciego, jednak wydarzenia z sezonu czwartego NIE MAJĄ MIEJSCA. Nie przedłużając, zapraszam do czytania.
*Frayya*
- Ja Wang Fu niniejszym zrzekam się szkatułki z miraculami na rzecz nowej strażniczki, Biedronki! - szkatułka Chińskiego Zodiaku rozświetliła błękit nieba i po zmianie formy z tej uniwersalnej na nakrapianą elipsę o czerwonym kolorze, wylądowała w rękach fatalnie wybranej posiadaczki pszczelego miraculum. Szkatułka ta jednak nie miała być przeznaczona dla niej, choć osobiście uważam, że może tak byłoby lepiej.
- JAK ON MÓGŁ! - krzyknęłam, odrywając się z wizji, której doświadczyłam dzięki veritasowi. Veritas było to magiczne pióro należące do Czarnego Łabędzia. Wspomagało ono Gizzy zaginioną kwami prawdy, która jest bliźniaczą siostrą Trixx kwami kłamstwa. Miraculum Czarnego Łabędzia odnalazłam na dnie oceanu, kiedy poszukiwałam świątyni Strażników Miraculów. Gizzy z początku chciała, bym była jej właścicielką, jednak ja przekonałam ją, by nie robiła z siebie niewolnicy i podobnie jak ja wyrzekła się swego miraculum. Tak też zrobiła i po dziś dzień mam w niej swego sprzymierzeńca.
- JAK FU MÓGŁ POWIERZYĆ SZKATUŁKĘ CHIŃSKIEGO ZODIAKU WŁAŚCICIELCE TIKKI?!!! ZUPEŁNIE, JAKBY JAKO CZŁONEK ZAKONU NIE MIAŁ ŚWIADOMOŚCI, ŻE ZADZIAŁA TO NA MNIE, JAK PŁACHTA NA BYKA! - mój wściekły krzyk rozniósł się echem po kraterze wygasłego wulkanu, gdzie miałam swój dom.
- Rozumiem twoją złość, Frayyo, lecz obawiam się, że nic już nie możesz zrobić. Biedronka wszach już została strażniczką. - stwierdziła kwami Czarnego Łabędzia, która w swej ludzkiej postaci była bladą kobietą o brązowych włosach oraz szarych, a wręcz srebrnych oczach. Jej suknia została wykonana z łabędzich piór o kolorze głębokiej czerni.
- Zawsze mogę powrócić do swego pierwotnego planu i na powrót obciążyć Biedronkę i Czarnego Kota klątwą Starcia Przeciwieństw.
- Jesteś pewna, że to dobry pomysł, Frayyo? Wszach pod koniec XIV wieku po walce jeden na jednego z posiadaczem miraculum Czarnego Kota postanowiłaś upozorować własną śmierć, by móc zaatakować, kiedy Zakon nie będzie się tego spodziewał. - kwami przypomniała mi o mych ostatnich działaniach na rzecz odzyskania Tikki i Plagga, ale oddanie szkatułki z miraculami w ręce Biedronki diametralnie zmieniło postać rzeczy. Ja to wiedziałam i łabędziopodobne stworzenie zapewne też.
- To sprawa osobista, Gizzy. Nadając tytuł strażnika właścicielce Tikki, Zakon rzucił mi wyzwanie. Podniosę tę rękawicę i osobiście dopilnuję, by mnisi gorzko pożałowali tego, że w ogóle odważyli się ją rzucić. - odparłam z jadem w głosie. Nienawiść do Strażników Miraculum płonie w moim sercu od wielu wieków i nie zgaśnie, dopóki ci trzymają w niewoli mą rodzinę, bezkarnie okradając ją z mocy i tożsamości.
- Powiedz, Gizzy. Kto ośmielił się wziąć do niewoli Tikki i Plagga?
- Dziewczyna nazywa się Marinette Dupain-Cheng, zaś chłopak to nie kto inny, jak słynny model Adrien Agreste.
- Syn Władcy Ciem? - spytałam, ze zdumieniem spoglądając na swoją sojuszniczkę. Tożsamość niejakiego Gabriela Agresta została mi przybliżona przez kwami prawdy już dużo wcześniej. Co tu dużo mówić, obecny właściciel Nooroo jest żywym przykładem na to, iż mam rację, a także stanowi niepodważalny dowód niekompetencji Strażników Miraculów... A teraz okazuje się, że jego jedyny potomek jest Czarnym Kotem. To coś potwornego.
- Ci ludzie przed niczym się nie cofnął! - warknęłam, doskonale rozumiejąc, co to wszystko oznacza. Ale ja nie dam mnichom dłużej w tak tragiczny i niekompetentny sposób kierować losem kwamich. Nadchodzi wojna. Wojna, w której zamierzam odnieść ostateczne zwycięstwo nad Zakonem Strażników. Ale wszystko po kolei.
CZYTASZ
Miraculum : Łzy Feniksa
FanfictionUWAGA, OPOWIADANIE ZAWIERA NIEŚCISŁOŚCI, JEŚLI CHODZI O INFORMACJE PODAWANE W SERIALU! JEŚLI JEDNAK WAM TO NIE PRZESZKADZA, ZAPRASZAM DO CZYTANIA! Witajcie istoty ludzkie... Nie, nie spoglądam na was oczami pogardy. Nie patrzę tak na was, mimo iż n...