7. Płomień nadziei skąpany w mroku

135 11 1
                                    

*Marinette*

Pod osłoną nocy udałam się na plac przed Wierzą Eiffla, gdzie miałam spotkać się ze Zbuntowaną. Mimo iż mnisi z Zakonu Strażników słyszeli mnie przez głośnik, obawiałam się rozmowy z Frayyą. Nie miałam pojęcia, jak kwami zareaguje na odmowę, ale nie możemy też na wieki zostawić jej bez odpowiedzi. 

- Mistrzu, a co jeżeli Frayya na powrót pozbawi cię wspomnień, kiedy usłyszy, że odmawiamy jej współpracy? - przez słuchawkę zwróciłam się do mego dawnego mentora. 

- Taki los, Marinette. Bądź, co bądź i tak powinienem być teraz bez swych wspomnień. - oznajmił, co ani trochę nie podniosło mnie na duchu. Nie chciałam ponownie stracić Mistrza, który powierzył mi tak bezcenną rzecz, jak miraculum Biedronki, a później jeszcze zaufał mi na tyle, by oddać w moje ręce całą szkatułkę Chińskiego Zodiaku.

- Długo kazałaś na siebie czekać. - zewsząd dało się usłyszeć kobiecy głos, chwilę później przede mną zmaterializowała się Zbuntowana w swej ludzkiej postaci. - A zatem, jaka jest wasza odpowiedź? Odzyskam najpotężniejsze z miraculi oraz szkatułkę po dobroci, czy mam zabrać wam je siłą?

- Niestety, ale nie dostaniesz ich, ani w ten, ani w inny sposób. Zrozum, ja nie mogę ci ich oddać. Jestem strażniczką i... - mój wywód przerwał ironiczny śmiech kwami Feniksa.

- No oczywiście. Przemawiasz, jak najprawdziwsza członkini Zakonu Strażników. Nie ma najmniejszego znaczenia, czy świat się pali, czy się wali, bo najważniejsze jest to, byście to wy sprawowali władzę nad miraculami. W ogóle nie liczycie się z krzywdą niewinnych, a wszystko w imię tego jak wy to określacie "wyższego dobra." - kwami zrobiła cudzysłów palcami wokół ostatnich dwóch słów.

- Frayyo, kiedy to wcale nie tak! Oczywiście, że zależy nam zarówno na ludziach, jak i na kwamich, ale musisz zrozumieć, że użycie Mocy Absolutnej niesie za sobą straszliwe konsekwencje! Za każde życzenie trzeba zapłacić ogromnie wysoką cenę! - wiem, że ten argument w ogóle nie zdołał przekonać Władcy Ciem, ale może podziała on na Frayyę.

- Ty mnie będziesz pouczać, jak ta moc działa? TY, MNIE? - spytała sarkastycznie, jakby sama kwami była ekspertką w dziedzinie działania Potęgi Absolutnej. Poczułam się trochę głupio, gdyż sama w zasadzie niewiele wiedziałam. Jedynie te podstawowe informacje, które przekazał mi Mistrz Fu. Z drugiej strony, dlaczego Frayya miałaby cokolwiek o niej wiedzieć? To, że chce posiąść Moc Absolutną, wcale nie oznacza, że wie, jak się nią posługiwać. Niby skąd miałaby mieć takowe informacje, skoro mnisi kryją przed kwami najważniejsze informacje, by uchronić je przed rządnymi wiedzy, a zarazem bezwzględnymi właścicielami?

- Poza tym wyobraź sobie, że KAŻDY dar oczekuje czegoś w zamian. Twój partner będzie miał okazję się o tym przekonać, ale mogę osobiście dopilnować, by nie tylko on miał taką możliwość, Marinette Dupain-Cheng. - ten jeden moment sprawił, że zesztywniałam całkowicie. Nigdy nie spodziewałabym się tego, że kwami może znać moją sekretną tożsamość. No, bo... No, bo skąd? Zresztą to akurat jest najmniej ważne. Jeśli Frayya wie, kim jestem, wszyscy moi bliscy... 

- Mylisz się! Nie jestem Marinette Dupain-Cheng! Najwidoczniej coś sobie ubzdurałaś! - zaoponowałam od razu, mając ogromną nadzieję, że jeszcze uda mi się ocalić moich bliskich przed mściwą kwami Feniksa. Za chwilę przecież może okazać się, że nie jedynie Mistrz Fu będzie znajdował się w ogromnym niebezpieczeństwie z jej strony.

- Nie mylę się, Marinette. Nie mylę się ani codo twojej tożsamości, ani codo ciebie, marna imitacjo autentycznej Biedronki. Nie mylę się też, codo Zakonu Strażników, którego członkowie dbają jedynie o swój własny interes. Ale przede wszystkim nie mylę się codo stwierdzenia, że najpiękniejszy dar prędzej, czy później może okazać się uciążliwym przekleństwem, lub ów przekleństwem okazać się może wysokość ceny, którą trzeba będzie za niego zapłacisz. Wkrótce przekonasz się, że mam rację, Mistrzyni Dupain-Cheng. WKRÓTCE WSZYSCY PRZEKONACIE SIĘ, ŻE TO JA OD POCZĄTKU MIAŁAM RACJĘ! - Frayya zniknęła w płomieniach tak szybko, jak się pojawiła, zostawiając mnie samą w kompletnym osłupieniu. Nogi miałam, jak z waty, gdy do mego umysłu w pełni dotarło, co tu się właśnie wydarzyło. Najbardziej przerażała mnie myśl, że Zbuntowana zna moją prawdziwą tożsamość. Przecież ona może zrobić z tą informacją dosłownie wszystko. Przekazać ją Władcy Ciem, skrzywdzić kogoś z moich bliskich i kto wie, co jeszcze! 

Miraculum : Łzy FeniksaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz