6. Młodociani strażnicy

130 9 2
                                    

*Kagami*

Gdy tylko wsiadłam do samochodu, ten na autopilocie zawiózł mnie do domu. Myślałam o wszystkim, co się tego dnia wydarzyło. Wprawdzie nie pamiętałam niczego z przeciągu tych paru godzin, kiedy to byłam pod władzą akumy, ale przed oczami miałam obraz uśmiechającego się do mnie Adriena... To jest, Czarnego Kota. Blondyn ewidentnie chciał wykorzystać swoją drugą tożsamość, by dowiedzieć się, co się między nami zepsuło. Mało tego, chłopak chyba chciał się ze mną pogodzić. Uśmiechnęłam się delikatnie na tę myśl, akurat kiedy samochód zatrzymał się przed moim domem. Zachowując pierwsze oznaki powracającej pogody ducha, wysiadłam z pojazdu, po czym skierowałam swoje kroki ku wejściu do domu. Okazało się, że w środku oczekiwał już na mnie mój pradziadek, spoglądając na mnie ze srogim wyrazem twarzy. Nie zdziwiła mnie jego reakcja na mój widok, wszach bezmyślnie stałam się podatna na wpływy naszego wroga, kiedy to powinnam, niczym prawdziwy wojownik stawić mu czoło.

- Racz mi wybaczyć, pradziadku. - zaczęłam, spuszczając wzrok. - Me rozstanie z Adrienem było dla mnie naprawdę trudne...

- Twe emocje należą do ciebie, Kagami, lecz ty lekkomyślnie pozwoliłaś na to, byś to ty należała do nich, co gorsza, byś należała do Władcy Ciem. Do naszego wroga, do wroga Czarnego Kota, i to znając jego prawdziwą tożsamość. Nie masz pojęcia, co mogłoby się stać, gdybyś zdradziła ją Władcy Ciem. Na co w takiej sytuacji skazałabyś tego, którego kochasz, jak zresztą sama twierdzisz.

- Wiem, jak źle mogło to się skończyć. Zaufałeś mi, a ja tak strasznie cię zawiodłam. - spuściłam wzrok, gotowa będąc ponieść wszelkie możliwe konsekwencje swych haniebnych czynów.

- Rozumiem jednak, żeś młoda i czasem zdarzają ci się potknięcia. Postanowiłem więc, że nauczę cię bronić się przed akumami, jak to robią mnisi, gdyż wciąż pokładam w tobie nadzieje, ma prawnuczko. Nadzieje, że któregoś dnia i ty zasilisz grono Zakonu Strażników i u boku Mistrzyni Dupain-Cheng stworzysz najnowsze pokolenie bohaterów.

- Mistrzyni Dupain-Cheng? - spojrzałam zaskoczona na pradziadka, momentalnie się ożywiając. - Zaraz, próbujesz mi powiedzieć, że...

- To Marinette Dupain-Cheng skrywa twarz pod maską Biedronki, a także aktualnie jest najmłodszą strażniczką naszego zakonu. Teraz już rozumiesz? Biedronka nie jest twą rywalką, a przyjaciółką. Przyjaciółką, która potrzebuje cię teraz bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej. Nie zawiedź, a będę wnioskował o przyznanie ci miraculum smoka na stałe, a gdy będziesz już gotowa, przekażę ci również swoją szkatułkę.

- Wszystko już sobie zaplanowałeś. - uśmiechnęłam się pod nosem na myśl o pozostaniu strażniczką miraculów, zupełnie jak... Marinette. A zatem to ona jest Biedronką. No tak, teraz wszystko ma sens. Rozumiem już jej dziwne zachowanie związane z ciągłymi zniknięciami i niedorzecznymi wymówkami. Pojmuję także, skąd wzięło się u niej to ciepło i chęć niesienia pomocy innym... Pomocy, którą i ja także od niej otrzymałam. Marinette jako pierwsza wyciągnęła do mnie rękę, kiedy szukałam przyjaciółki. Wprawdzie połączył nas wtedy los, ale kto wie? Skoro może istnieć nić przeznaczenia między nią, a Adrienem, to może i tamto nasze spotkanie na grze było wolą gwiazd. Pierwsze bliższe spotkanie dwóch wybitnych strażniczek miraculów. A jeśli chodzi o Adriena... pradziadek ma rację. Nie mogę pozwolić, by emocje wzięły nade mną górę. I tak nie wygrałabym boju o blondyna. Nie, jeśli dane mi jest wojować z przeznaczeniem, ale nie tylko z nim, bo także ze swoją przyjaciółką. Może i przeznaczeniu nie bałabym się wyjść naprzeciw, nie chcę jednak mieć wroga w kimś takim, jak Marinette. Ona zrezygnowała z Adriena dla mnie, więc teraz pora, abym to ja zrezygnowała z niego dla niej.

Dwie godziny później...

Byłam zajęta kończeniem przygotowywania przekąsek, kiedy w oknie ujrzałam Biedronkę ściskającą Mistrza Fu. Zdążyłam go już poznać, gdyż znajomi mego pradziadka goszczą w naszym domu już od ponad godziny. Teraz dotarła do nas ostatnia członkini Zakonu Strażników znajdujących się w Paryżu, więc pewnie niebawem rozpocznie się zebranie. I w samą porę, gdyż i ja już kończyłam do niego swe przygotowania. Odłożyłam więc gotowy dzbanek z herbatą na tackę, a zaraz obok ułożyłam ozdobną cukiernicę wypełnioną kostkami cukru. Przed wspomnianymi naczyniami do herbaty umieściłam talerzyk z ciasteczkami, które moja mama zakupiła w piekarni rodziców Marinette. A pro po, myślę, że powinnam iść się z nią przywitać i wyznać jej, że wiem już, kim jest w swym drugim życiu. Pragnę, by mi zaufała, podobnie jak ufa Riuko, mimo jej początkowych potknięć. 

Miraculum : Łzy FeniksaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz