*Marinette*
Nigdy nie byłam tak zagubiona, jak w tej właśnie chwili. Z jednej strony Adrien wreszcie zwrócił na mnie uwagę, więc aktualnie powinnam skakać z radości po sam sufit, ale... Z drugiej strony jest jeszcze Luka, dla którego ewidentnie jestem ogromnie ważna, ale... Echh, ale w moim sercu dominuje teraz Czarny Kot. Chłopak, którego nieustannie odrzucałam, jednak kiedy bezpowrotnie go straciłam, zrobiłabym wszystko, by móc go odzyskać.
- Już sama nie wiem, Alya. Luka jest przemiły i widać, że mu na mnie zależy, ale... - mój głos znacznie się załamał, kiedy zwierzałam się przyjaciółce ze swoich miłosnych problemów. - Ale ja chyba widzę w nim tylko przyjaciela. Nie czuję do niego tego czegoś. Jasne, bardzo go lubię, jednak to nie jest ten rodzaj sympatii.
- Więc powinnaś mu to czym prędzej powiedzieć. Nie rób mu sztucznej nadziei, bo niechcący go skrzywdzisz, zupełnie jak... - Alya urwała, ale mimo to doskonale wiedziałam, co zamierzała powiedzieć.
- Zupełnie jak Czarnego Kota. - westchnęłam, pozwalając, by kolejne łzy spłynęły po moim policzku. Alya zdawała się nie zwracać na to uwagi, ale wcale mnie to nie zdziwiło. Przyjaciółka doskonale wiedziała, jak bardzo przeżywam rozstanie z towarzyszem broni. Tak często o nim wspominam, że weszło to już w moją codzienność. Było to już u mnie... normalne.
- A co z Adrienem? Nie wmówisz mi chyba, że nic do niego nie czujesz. - rudowłosa skrzyżowała ręce na piersi, zupełnie jakby była zirytowana faktem, że przechodzę problemy w sferze miłosnej. Wygląda na to, że przyjaciółka jest zmęczona już moim wiecznym użalaniem się nad tym tematem.
- Gdybyś zapytała mnie o to dwa miesiące temu, odpowiedź byłaby oczywista, ale teraz... Teraz jestem w totalnej rozsypce. Och Alya, tak strasznie za nim tęsknię! - rozpłakałam się już na dobre. - Tak bardzo chciałbym, by ze mną był! Byśmy mogli być chociaż przyjaciółmi! Tym samym nierozerwalnym duetem, co kiedyś!
- Wciąż mówisz o Czarnym Kocie, mam rację? - spytała, a raczej stwierdziła z cichym westchnięciem.
- Ostatnimi czasy nie umiem o nikim innym. - wyznałam płaczliwym głosem. Alya ponownie wydała z siebie westchnięcie, po czym kucnęła przy mnie.
- W takim razie spróbuj z nim porozmawiać. Przeproś go za wszystko, co między wami zaszło i wyznaj, jak wiele dla cienie znaczy.
- Już próbowałam, ale on mnie nie słucha. W ogóle nie chce mnie widzieć na oczy. - rudowłosa zamyśliła się na chwilę. Swoje spojrzenie skierowała na lewitujących nieopodal Tikki, Wazzy'a oraz Trixx, by chwilę później całkiem spuścić głowę. Wyglądało to tak, jakby moja przyjaciółka biła się z własnymi przemyśleniami. Swoim milczeniem zezwoliłam jej na tę walkę i kwami również, mimo iż co chwila spoglądały po sobie. Finalnie wzrok mojej przyjaciółki spoczął na mnie. W jej spojrzeniu nie dostrzegłam już zirytowania moim zachowaniem, a prawdziwie szczere współczucie. Czy Alya ma huśtawki nastrojów, czy jak?
- Czarny Kot może by cię nie wysłuchał, ale Adrien owszem.
- ALYA! - krzyknęła Tikki, lecz ja nie zwróciłam na nią uwagi, gdyż pochłonięta byłam analizowaniem słów mojej przyjaciółki. Rozumiem, że Alya chce mi pomóc, ale...
- Wiem, że długo się o niego starałam, ale musisz zrozumieć, że nie czuję do niego już tego samego, co kiedyś.
- Tak ci się tylko wydaje, bo jest coś, czego o nim nie wiesz.
- Alya, nie! - zaprotestowała Tikki, chociaż nie bardzo wiedziałam, czemu.
- Trzeba jej powiedzieć, inaczej Zbuntowana wygra!
CZYTASZ
Miraculum : Łzy Feniksa
FanfictionUWAGA, OPOWIADANIE ZAWIERA NIEŚCISŁOŚCI, JEŚLI CHODZI O INFORMACJE PODAWANE W SERIALU! JEŚLI JEDNAK WAM TO NIE PRZESZKADZA, ZAPRASZAM DO CZYTANIA! Witajcie istoty ludzkie... Nie, nie spoglądam na was oczami pogardy. Nie patrzę tak na was, mimo iż n...