26. Rodzina Agreste znów w komplecie

83 8 0
                                    

*Adrien*

Pierwszy raz w życiu nie poszedłem dziś do szkoły, ponieważ sam szczerze nie chciałem. Odkąd dowiedziałem się, co tak naprawdę spotkało moją rodzicielkę, cały czas przy niej przesiaduję. Nie mogę jeść, ani spać. Cały czas przed oczyma mam twarz mamy oraz ojca pod maską Władcy Ciem. Nie potrafiłem znieść myśli, że to tata nim był, a naszych miraculów potrzebował, by przywrócić mamie zdrowie. Do tego wszystkiego jeszcze Plagg. Co go napadło, żeby zrzucać się z góry wraz z lawiną? Wiedziałem, że moje kwami miewa głupie pomysły, ale żeby aż tak? O wiele bardziej wolałbym go teraz całego i zdrowego. Mamę zresztą też. Po raz kolejny tego dnia przetarłem dłonią załzawione oczy. Póki co nie znalazłem żadnego skutecznego sposobu, by pogodzić się z bezpowrotną utratą ich obojga. Nawet nie spostrzegłem, w którym momencie ktoś usiadł tuż obok mnie. Dopiero, gdy mój ojciec się odezwał, zdałem sobie sprawę z jego obecności. 

- Widzę, że cię to przybiło. Mnie też. - to także było słychać po jego zmarnowaniu. Jak wcześniej jeszcze starał się zachować jakieś pozory, tak teraz nawet nie próbował ukrywać, że jest jedynie cieniem samego siebie. Ze mną zresztą nie było lepiej.

- Co my teraz zrobimy, tato? Jak wybudzimy mamę z wiecznego snu? 

- Nie wiem, synu. - odparł z ciężkim westchnięciem. 

- Moc Absolutna... była jedyną rzeczą, na jaką zdołałem wpaść. Ale skoro jak mówisz, na jej pozyskanie nie ma już żadnej szansy... Naprawdę nie wiem, co będzie dalej z Emilie. - właśnie takiej odpowiedzi obawiałem się najbardziej. Ochh, gdzie ty jesteś, Plagg? Dlaczego ciebie tu nie ma? Potrzebuję cię, bracie. Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo mi ciebie brakuje. Przerwałem swój wewnętrzny monolog skierowany do utraconego przyjaciela, z chwilą gdy spostrzegłem, iż mamę otacza światło w kolorze żywego ognia. Od razu wymieniliśmy z tatą zaskoczone spojrzenia. Żadne z nas nie miało pojęcia, co się właśnie dzieje. Światło otaczające mamę po chwili w nią wsiąkło, ta zaś poruszyła się nieco. W moim sercu zagościła najprawdziwsza radość, gdy rodzicielka zdołała rozchylić powieki, ukazując nam zieleń swych przepięknych oczu. 

- EMILIE/MAMA! - wraz z tatą poderwaliśmy się z miejsca i jak wystrzeleni z rakiety objęliśmy drogą nam obu kobietę z obu stron. Mama ledwie zdążyła wstać, a już omal byśmy jej nie przewrócili. Nareszcie. Po tak długim czasie w końcu mogłem znaleźć się w jej objęciach i odczuć to matczyne ciepło, którego tak bardzo mi brakowało. Nie mogłem uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Byłem taki szczęśliwy, a jednocześnie bałem się, że to wszystko tylko piękny sen, z którego wyrwie mnie dźwięk budzika przypominającego o kolejnym dniu szkoły. 

- Emilie, nie masz pojęcia, jak nam ciebie brakowało. Baliśmy się, że już nigdy nie zdołasz do nas wrócić. 

- Ja nigdy nie zdołałabym was bezpowrotnie opuścić, Gabrielu. - oznajmiła, po czym wpiła się w usta swojego męża. Patrzyłem na tę scenę ze szczerym wzruszeniem. Nareszcie razem. Nareszcie szczęśliwi. Tak bardzo tęskno było mi do tych chwil. 

- Adrien, mój skarbie, tak bardzo za tobą tęskniłam. - mama mocno mnie uściskała. - Niech no ci się przyjrzę. Jak ty wyrosłeś. Na pewno zdążyłeś znaleźć już sobie cudowną dziewczynę. - momentalnie przez myśl przeleciała mi Marinette. Muszę przyznać, że z nikim nie byłem w bardziej pokręconej, a zarazem niepewnej relacji.

- Cóż, to jest... To skomplikowane. - odparłem nieco wymijająco. Jeśli mam być szczery, nie wiem, co teraz będzie między mną, a Marinette. Pozostało mi jedynie mieć nadzieję, że nikt nie stanie nam już na drodze do szczęścia.

- Zacząłem chodzić do szkoły. - pochwaliłem się trochę też dla zmiany tematu.

- Naprawdę?! To wspaniale, synku! Gabrielu, tak się cieszę, że w końcu zdecydowałeś się go puścić. Ja od początku ci mówiłam, że stanowczo za długo z tym zwlekamy, ale ty nigdy nie chciałeś mnie słuchać.

Miraculum : Łzy FeniksaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz