18. Grunt to wsparcie przyjaciół

80 9 0
                                    

*Adrien*

- Ja chcę być z tobą. Chcę, żebyśmy się pobrali, zamieszkali w pięknym domu, mieli trójkę dzieci i chomika, któremu damy na imię... Nie wiem, jak damy mu na imię, jakoś nigdy nie umiem nic wymyśleć, ale to się teraz nie liczy. Liczy się dla mnie to, że Luka choć wspaniałym, to jednak jest tylko moim przyjacielem, bo... bo tak naprawdę kocham tylko ciebie. - słowotok wypowiedziany przez Marinette był długi i brzmiał, niczym formułka wyuczona na pamięć, ale czułem... Czułem, że był on całkowicie szczery, co sprawiło, że moje serce zabiło kilka razy szybciej. A jednak szczęście się ode mnie nie odwróciło. Jednak chodzi po tym świecie osoba, która darzy mnie prawdziwie szczerą miłością i... i ja ją jak najbardziej też. Byłem gotów jej to wyznać tu i teraz. To był nasz moment. Nic nie było w stanie nam go zepsuć... Prócz słów, które usłyszałem moment później:

- W końcu ty jesteś Czarnym Kotem, a ja twoją Biedronką. - pomyśleć, że jedno zdanie może tak skutecznie zedrzeć uśmiech z twarzy. Może sprawić, że wszelka nadzieja upada. Że dopiero co posklejane serce roztrzaskuje się, niczym zrobione ze szkła. Sprawia, iż rozmywa się iluzja, w którą tak bardzo pragnie się wierzyć, ukazując tylko pozbawioną kolorów, okrutną rzeczywistość. Z dobrych wieści, teraz wszystko, co dotyczyło Marinette oraz jej uczuć do mnie stało się... absolutnie jasne.

- Więc teraz już mnie chcesz? - spytałem z lekkim sarkazmem, gdy w końcu odzyskałem kontrolę nad głosem po wcześniejszym zaniemówieniu. - Bo chłopak, którego miałaś za nic, okazał się być nastoletnim modelem ze zdjęć z magazynów zdobiących twój pokój. Marinette, miałem cię... Miałem Biedronkę za miłość swojego życia, a ciebie za swoją przyjaciółkę, na którą zawsze mogę liczyć. W moich oczach byłaś perfekcyjna zarówno z maską, jak i bez niej. Teraz widzę... Teraz widzę, jak bardzo się codo ciebie pomyliłem.

- Adrien, to nie tak! - Marinette próbowała się tłumaczyć, ale jeśli o mnie chodzi, mogła sobie darować. - NIGDY NIE MIAŁAM CIĘ ZA NIC! KOCHAM CIĘ I ZAWSZE KOCHAŁAM, KIEDY TO W KOŃCU DO CIEBIE DOTRZE?!

- NIE, TY MNIE NIE KOCHASZ! KOCHASZ ADRIENA AGRESTA! NASTOLETNIEGO MODELA STWORZONEGO PRZEZ MARKĘ MEGO OJCA! A jak już wiesz, prawdziwy ja to Czarny Kot... a na nim nigdy ci nie zależało. Co krok szukałaś pretekstu, żeby się mnie pozbyć, a Mistrz Fu powierzając ci szkatułkę, w końcu dał ci kutemu możliwość. Nie rozumiem tylko, dlaczego kiedy zszedłem ci z drogi, na siłę próbujesz sprawić, bym wrócił? Masz aż taką rządzę bycia w centrum wszechświata, że nie pozwalasz mi po prostu odejść?

- W centrum mojego wszechświata... jesteś ty. I nie masz pojęcia, jak boli mnie to, że tego nie dostrzegasz. - oznajmiła płaczliwym głosem. Już sam nie wiem. Marinette naprawdę żałuje tego, co się stało, czy jedynie żal jej mojej straty po odkryciu, kim jest jej były partner. Chciałbym wierzyć, że właściwa jest opcja pierwsza... ale rozum podpowiada mi, by trzymać się prawdziwości opcji drugiej.

- Skoro tak, to dlaczego...?

- BO BYŁAM PRZYTŁOCZONA! LEDWIE ZOSTAŁAM STRAŻNIKIEM, A JUŻ OPRÓCZ WŁADCY CIEM, DO PARYŻA PRZYLECIAŁA ZBUNTOWANA KWAMI, KTÓRA WIE O MNIE WIĘCEJ, NIŻ NIEJEDEN MÓJ PRZYJACIEL! MNISI Z ZAKONU STRAŻNIKÓW NIEUSTANNIE PATRZĄ MI NA RĘCE! MAŁO NIE STRACIŁAM SZKATUŁKI, JAKBY JESZCZE TEGO BYŁO MAŁO, TEGO SAMEGO DNIA ALYA DOWIEDZIAŁA SIĘ, KIM JESTEM W NAJGORSZY SPOSÓB Z MOŻLIWYCH! WIEM, ŻE NIE POWINNNAM SIĘ NA TOBIE WYRZYWAĆ, BO NIE JESTEŚ MOIM WORKIEM TRENINGOWYM, ALE STAŁO SIĘ! NAPRAWDĘ ŻAŁUJĘ, ŻE NIE MOGĘ COFNĄĆ CZASU, BY TEGO NAPRAWIĆ, ALE ZROZUM, ŻE NAJGORSZĄ RZECZĄ, KTÓRA SPOTKAŁA MNIE PRZEZ TE OSTATNIE TYGODNIE BYŁA UTRATA CIEBIE! - zamrugałem kilkakrotnie, będąc zaskoczony jej wybuchową reakcją, jednak gdy ujrzałem, jak opada na pobliską ławkę, bezradnie łkając... coś zakuło mnie w środku. Nie wiem, czy to były ostatnie płomyczki miłości do niej, które uparcie wciąż tliły się w mym sercu, czy jedynie to naturalne ludzkie współczucie, ale jedno wiedziałem na pewno. Nawet jeśli jako Biedronka wciąż mnie odtrącała, ostatnimi czasy wcale nie byłem od niej lepszy. Musiała patrzeć, jak ją opuszczam, zupełnie jak ja patrzyłem, jak ona opuszcza mnie, otaczając się ogromem nowych sojuszników. Uświadamiając sobie to, usiadłem tuż obok ciemnowłosej, chcąc ją za wszystko przeprosić.

Miraculum : Łzy FeniksaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz