10. Gizzy Zaginiona Kwami Prawdy

123 9 0
                                    

377r. n.e

*Narracja trzecioosobowa*

Mistrz Gaius kroczył korytarzem nowo wzniesionej świątyni w celu dostania się do komnaty pamięci. Właśnie tam napotkał jednego ze swych najzdolniejszych uczniów, Mistrza Leo-Shee. 

- Witaj, Mistrzu. - uczeń powitał swego nauczyciela z należytym szacunkiem. 

- Witaj, mój przyjacielu. Ufam, iż misja ci powierzona została zakończona sukcesem. 

- Owszem. Kwami tworzenia i destrukcji zostały umieszczone w miraculach Biedronki i Czarnego Kota, zaś wszystko, co wiedzieli na temat swojego twórcy, zostało umieszczone w kamieniu szlachetnym. - Leo-Shee podał Gaiusowi niewielki szmaragd z wyrytym symbolem Zakonu Strażników. 

- Wybornie. - odparł starszy z mnichów, przyjmując klejnot, po czym umieścił go w sejfie znajdującym się za obrazem królowej Eleny i księcia Frederica. Oprócz niego w sejfie znajdowało się pewne niepozorne piórko, które również skrywało w sobie pewien mroczny sekret, którego mnisi z Zakonu Strażników za nic w świecie nie dopuściliby do światła dziennego. - Pamiętaj, Leo-Shee, Tikki oraz Plaggowi pod żadnym pozorem nie wolno poznać tożsamości twórcy Mocy Absolutnej. Jeśli którekolwiek z nich dowie się, kto stoi za ich stworzeniem, świat znajdzie się w przeogromnym niebezpieczeństwie. 

- Rozumiem to, Mistrzu, niemniej jednak uważam, że Frayya... 

- Nigdy nie zdoła odnaleźć tej świątyni. Sam klimat tybetańskich gór jest nazbyt odpychający dla kwami o jej... ognistym temperamencie. - stwierdził, nie mając pojęcia, iż Zbuntowana mimo przeciwności, zdoła jednak odnaleźć świątynię i jeszcze sporo namącić w sprawach mnichów oraz nowo przez nich pozyskanych miraculów Czarnego Kota i Biedronki. - Niestety jednak tajemnica powstania Mocy Absolutnej wciąż może zostać ujawniona za sprawą miraculum Czarnego Łabędzia. Poślij więc list w moim imieniu proszący o dostarczenie mi go możliwie jak najszybciej. Jestem zdania, że i ten veritas należy czym prędzej unieszkodliwić. W imię wyższego dobra. 

- Oczywiście, Mistrzu. - Leo-Shee oddalił się w celu napisania listu, Gaius w tym czasie skłonił się przed obrazem królowej kwamich oraz jej małżonka, założyciela Zakonu Strażników, następnie przeszedł do medytacji, w pełnym skupieniu oczekując na miraculum Czarnego Łabędzia... Innymi słowem na miraculum, które do świątyni nigdy dotrzeć nie zdołało. 

Czasy współczesne...

*Gaius*

- Sądziłem, iż wiesz, że Kagami Tsurugi jest godną opiekunką twego miraculum i głęboko wierzysz w jej kompetencje. - stwierdziłem, gdy tylko wziąłem kwami Smoka na bok, by móc przeprowadzić z nim poważną rozmowę. 

- Ależ wiem o tym, Mistrzu Gaiusie... - odparł, lecz po tym co zaszło, w mej ocenie były to jedynie puste słowa. 

- WIĘC DLACZEGO OPUŚCIŁEŚ MIRACULUM I SAMOTNIE POGNAŁEŚ ZA ZBUNTOWANĄ?! - krzyknąłem, gdyż samowolka smokopodobnego stworzonka była co najmniej oburzająca. Swym zachowaniem Longg uświadczył mnichów o swoim braku lojalności, a także braku wiary w kompetencje nasze i naszych wybrańców... Zupełnie, jak ONA. 

- Ponieważ tego wymagała sytuacja. Frayyi udało się przejąć szkatułkę, a moja właścicielka była zbyt osłabiona, by za nią ruszyć, więc postanowiłem zacząć działać na własną rękę. - kwami próbowało się tłumaczyć, ale ja nie zamierzałem go słuchać. Wszach jego czyny mówiły same za siebie. 

- Sugerujesz zatem, że prawnuczka Hiroshiego jedynie cię spowalniała?! - spojrzałem na Longga ze srogim wyrazem twarzy. Jak on w ogóle śmie uważać coś takiego?! Słowo daję, dawno nikt tak mnie nie zawiódł. - Przemawiasz językiem Zbuntowanej. 

Miraculum : Łzy FeniksaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz