20. Starcie Przeciwieństw

100 9 2
                                    

Na dole notka organizacyjna, ale póki co, miłego czytania!

*Kagami*

Mimo początkowych wybryków naszych kwamich, wraz z Nino i Alyą udało nam się odzyskać nad nimi pełną kontrolę. Nareszcie. Teraz wreszcie mogliśmy stawić czoło Zbuntowanej. W piątkę, ponieważ towarzyszyli nam także Biedronka i Czarny Kot, stanęliśmy w pełnej gotowości do ataku. Niech ten ptasi móżdżek nie myśli, że zdoła z nami wygrać. Mamy przewagę liczebną, a także jesteśmy ludźmi. Posiadaczami miraculów. Mamy za zadanie chronić ten świat przed zagrożeniem, zaś ona jako kwami, winna nam służyć i nas w tym wspierać. Tego nauczył mnie pradziadek. Frayya więc dziś ugnie się przed nami, lub poniesie straszliwe konsekwencje swych haniebnych czynów.

- I jak chcecie mnie pokonać, skoro wasze kwami miały z tym problem? - odezwała się Zbuntowana, spoglądając na nas pobłażliwie. Gotowało się we mnie niemiłosiernie, mimo to Biedronka była tą, która chciała zaatakować Frayyę, jako pierwsza. Uniemożliwił jej to nasz Adrien, w ostatniej chwili chwytając ją za rękę.

- W ten sposób, którym powinniśmy to byli zrobić na początku. - oznajmił, po czym stanął przodem do swojej ukochanej, spoglądając jej głęboko w oczy. Uśmiechnęłam się szczęśliwa, choć to nie ja mam zaszczyt być tą, która stoi teraz przed obliczem zakochanego blondyna. Kątem oka dostrzegłam również radosne wyrazy twarzy Pancernika i Rudej Kitki, którzy to co chwila wymienili między sobą znaczące spojrzenia. Jedynie Zbuntowana nie była zadowolona z przebiegu sytuacji, co mnie osobiście przyprawiało o dziką satysfakcję. 

- Marinette, nie musisz mi już nic mówić. Nieważne, czy będziesz się przy mnie jąkać, czy zirytowana moimi żartami nazwiesz mnie głupim dachowcem. Znam twoje uczucia i... i myślę, że ty także znasz moje, ale muszę to powiedzieć. Marinette, ja cię... - Adrien nie miał możliwości dokończyć, ponieważ momentalnie upadł na kolana, trzymając się za brzuch. Marinette zresztą nie była w lepszym stanie. Doskonale wiedziałam, co dzieje się z moimi przyjaciółmi, dlatego w panice spojrzałam w górę. Czego się ogromnie obawiałam, z nieba właśnie spadła ostatnia z gwiazd, a to oznaczało tylko jedno... Przegraliśmy. Nie zdołaliśmy ocalić Biedronki i Czarnego Kota... tym samym skazując świat na Starcie Przeciwieństw. Adrien wraz z Marinette momentalnie przestali zwijać się z bólu, niczym zahipnotyzowani, wstając na równe nogi. Najbardziej niepokoiło mnie to, iż spoglądali na siebie wzajemnie, jakby przepełniała ich żądza mordu. Dosłownie parę sekund później oboje rzucili się na siebie, jak opętani. 

- Nareszcie mi się udało! Nareszcie kwami będą wolne, jak to było za czasów Eleny! I już nikt i nic wolności nam nie odbierze! - stwierdziła Zbuntowana, ewidentnie szczęśliwa z powodu osiągniętego celu. Bez zastanowienia dobyłam miecza i ruszyłam w jej stronę. 

- NIEDOCZEKANIE TWOJE! ŻADNE KWAMI JUŻ NIGDY WIĘCEJ NIE OPUŚCI SWEGO MIRACULUM! OSOBIŚCIE TEGO DOPILNUJĘ! DOPILNUJĘ, BYŚ ZAPŁACIŁA ZA WSZYSTKO, CO ZROBIŁAŚ! - krzyczałam między wymierzanymi ciosami. Frayya wpierw skupiła się na unikach, by w końcu sama podjąć się ataku. Ale nie tylko ona może wykazać się zwinnością. Mnie także udawało się od niej nie oberwać. Byłam nieuchwytna jak wiatr, potężna jak powódź, szybka jak błyskawica. Tego nauczyła mnie matka. Tego nauczył mnie Longg, a przede wszystkim, tego nauczył mnie mój pradziadek. Dumny członek Zakonu Strażników. A ja pragnę być taka, jak on. Zostać strażniczką i trzymając pieczę nad miraculami, być obrończynią całego świata. Frayya nie odbierze nam tego dziedzictwa. Nie pozwolę na to. 

- Wiem, że masz mnie za wcielonego diabła. Ale to, co zrobiłam tobie, Adrienowi, Marinette i wszystkim posiadaczom miraculów Biedronki i Czarnego Kota przed nimi, zrobiłam w imię ocalenia swojego gatunku. 

Miraculum : Łzy FeniksaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz