13. "Ty i ja na przeciw światu" - to już nas nie dotyczy

94 7 0
                                    

*Adrien*

Postanowiłem zwierzyć się Marinette ze swoich problemów z Biedronką, rzecz jasna nie informując jej, że to właśnie owa superbohaterka jest tą, która doszczętnie złamała mi serce. Już pomijając fakt mojej chęci ukrycia przed przyjaciółką, że jestem Czarnym Kotem, ciemnowłosa zapewne jak cała reszta Paryża, uznałaby Biedronkę za chodzący ideał, a mnie za tego gorszego. Nikomu nie potrzebnego. Być może przez to nie uwierzyłaby mi na słowo, bądź stwierdziła, że Biedronka ma prawo wymagać partnera najlepszego ze wszystkich, gdyż sama w oczach świata taka właśnie jest. 

- Czy ona naprawdę jest taka ślepa, że nie dostrzegła, jak wielki skarb ma obok siebie? Echh, chciałabym być na miejscu tej dziewczyny. - mocno się zdziwiłem, usłyszawszy słowa przyjaciółki, a jednocześnie poczułem dziwne ciepło w środku. Niesamowite, jeszcze nikt nigdy nie powiedział mi czegoś takiego... A w każdym razie, nie odkąd zniknęła moja mama. To było przyjemne uczucie, chociaż istnieje też możliwość, że po prostu się przesłyszałem.

- Naprawdę? - spytałem z lekką nadzieją w środku. - Mówisz tak na serio? Naprawdę według ciebie jestem skarbem i chciałabyś zająć miejsce mojej pierwszej miłości?

- Ja... ja... - wyglądało na to, że Marinette znowu zacznie się jąkać. Z jednej strony było to urocze, chociaż na dłuższą metę nieco męczące. Przecież z wszystkimi innymi ciemnowłosa rozmawia normalnie. Czy to ja robię coś nie tak, że dziewczyna odczuwa przy mnie takie zakłopotanie?

- A ty byś chciał? - spytała nieśmiało. Czy bym chciał? Czy bym chciał, żeby w końcu ktoś mnie szczerze pokochał? Czy chciałbym, by ktoś spojrzał na mnie inaczej, niż na chodzącą korzyść dla samego siebie, bądź niepotrzebny balast, z którym niestety trzeba się użerać? Owszem, chciałbym i to ogromnie. Głos rozsądku aż krzyczał w ostrzeżeniu, że już dwie dziewczyny narobiły mi sztucznej nadziei, potem ni stąd ni zowąd odwróciły się ode mnie, więc z Marinette historia ta najpewniej się powtórzy, ale mimo to zbliżyłem swoją twarz do jej, chcąc złożyć na jej ustach delikatny pocałunek. Nim jednak zdążyłem dostatecznie zbliżyć się do jej twarzy, ponownie poczuliśmy nagły wstrząs. 

- Co jest grane?! - spytałem trochę wkurzony. Tym razem okazało się, że to nie kolizja kolejki, tylko najprawdziwszy super złoczyńca wysłany przez Władcę Ciem. Wiem, że powinienem przemienić się w Czarnego Kota i zacząć działać, ale... co z Marinette? Przecież ona nie może tego widzieć. Z drugiej strony Biedronka też nie chce mnie widzieć na placu boju, więc chyba nic tam po mnie. 

*Alya* 

Jak planowaliśmy, kiedy tylko Adrien i Marinette zbliżali się do szczytu, Plagg szybko poleciał do panelu sterowania Diabelskim Młynem, by móc go uszkodzić, w tym czasie Tikki dołączyła do mnie, Nino i naszych kwamich w naszej kabinie. Jeszcze będąc w domu Marinette, Wazzy i Trixx cichaczem wlecieli do mojej torby, kiedy dziewczyna zajęta była rozmawianiem z rodzicami. Właśnie dzięki temu kwami mogły zabrać się z nami. Bądź, co bądź oboje są wtajemniczeni w nasz plan, więc nie mogło ich tu zabraknąć. A pro po planu. Sądząc po tym, że karuzela gwałtownie się zatrzymała, misja kwami destrukcji została zakończona sukcesem. Może i facet z obsługi nie był zbytnio zachwycony z tego faktu, ale za to my mogliśmy cieszyć się pierwszym krokiem poczynionym w kierunku naszego zwycięstwa. 

- Plagg udało ci się! - zawołałam uradowana, ujrzawszy czarne kwami zbliżające się do nas. 

- Wiadomo, że tak. Ktoś miał jakieś wątpliwości, że będzie inaczej? 

- Ja miałam drobne, jeśli już pytasz. - odezwała się Tikki, jednak stworek puścił jej uwagę, mimo kocich uszu. 

- Pierwsza faza zakończona sukcesem, ale jak mamy monitorować przebieg fazy drugiej? - zastanawiał się Wazzy. 

Miraculum : Łzy FeniksaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz