2. Między nami strażnikami

186 11 1
                                    

*Gaius*

W towarzystwie jednego z mych uczniów, a także oddanych przyjaciół przechadzałem się po korytarzach Świątyni Strażników Miraculów. Między nami panowała grobowa cisza, obaj zaś stawialiśmy kroki ze zwieszonymi głowami. Przed chwilą dotarła do nas wieść z Paryża o wielkim powrocie Zbuntowanej. Choć przeczuwałem, że możemy jeszcze kiedyś usłyszeć o Frayyi, to jednak żyłem w ogromnej nadziei, iż się mylę.

- Nie powinniśmy się byli godzić na to, by posiadaczka miraculum Biedronki przejęła po Fu szkatułkę Chińskiego Zodiaku. Winniśmy byli przewidzieć, jak to się może skończyć. - niski głos mego towarzysza rozbrzmiał w mych uszach, tym samym przywracając do świata rzeczywistego. 

- Rozumiem twoje obawy, Hiroshi, ja także je posiadam, lecz spójrz na sytuację z nieco jaśniejszej strony. Teraz mamy stuprocentową pewność, że Frayya jednak wciąż pozostała wśród żywych, a skoro wyszła ze swojej kryjówki, będziemy mogli dołożyć starań, by tym razem ostatecznie położyć kres jej działaniom ku szkodzie Zakonu oraz posiadaczy miraculów Biedronki i Czarnego Kota.

- Ależ Mistrzu Gaiusie, Frayya jest... 

- Niezwykle potężna. - przerwałem memu uczniowi wpół zdania. - Dlatego czym prędzej powinniśmy udać się do Paryża, aby zapobiec nadchodzącemu niebezpieczeństwu. A przy okazji, kto wie, być może uda ci się odwiedzić twą wnuczkę Tomoe oraz jej córkę. Doszły mnie słuchy, iż tam się właśnie zatrzymały. - mnich uśmiechnął się delikatnie zapewne na myśl o spotkaniu z rodziną. My, jako strażnicy miraculów nie mamy zbyt wielkiej możliwości, by spędzać czas z bliskimi, przez co sam Hiroshi miał ograniczony kontakt ze swoim synem i jego rodziną. Sądzę zatem, iż takie odwiedziny dobrze zrobią im wszystkim.  

- Ruszajmy więc. 

*Marinette*

- Wszyscy o tym mówią. Podobno Biedronka i Czarny Kot mają nowego wroga do pokonania, tyle że jak na razie niewiele o nim wiadomo. - oznajmiła Alya, przed nos dając mi swój telefon, gdzie nagrany został ten ognisty kwiat, który wczorajszego popołudnia ukazał się na niebie. Na nagraniu tamtej złowieszczej przemowy słychać nie było, jednak ja pamiętam wszystko codo słowa. Mimo to niestety wciąż nic z tego nie rozumiałam. Tikki niby powiedziała, że nie mam się czym martwić, ja jednak nie byłabym tego taka pewna. 

- Taa, Władca Ciem przynajmniej raczył się przedstawić. - westchnęłam ciężko przytłoczona tą całą sytuacją. Najpierw Królowa Miraculów, odejście Mistrza Fu i przejęcie po nim funkcji strażnika, a teraz jeszcze to. 

- Cześć Marinette, hej Alya. - niespodziewanie podszedł do nas mój chłopak, jak zawsze z pogodnym wyrazem twarzy. 

- Cześć, Luka. - posłałam niebieskowłosemu najpiękniejszy uśmiech, na jaki było mnie stać. 

- Słuchaj, a... masz może jakieś plany po szkole? Bo jak nie, to może wybralibyśmy się na lody do Andree, co ty na to? 

- Cóż, to... - już miałam udzielić chłopakowi odpowiedzi na zadane mi pytanie, ale w oddali ujrzałam dwóch starszych mężczyzn, którzy zamiast zwykłych ubrań, nosili czerwone szaty jakby mnichów. Moją uwagę w szczególności przykuły jednak ich laski. Wyglądały one dokładnie, jak ta, którą posiadał Mistrz Fu podczas swojego szkolenia na strażnika. Jeden ze staruszków spoglądał na mnie z pogodnym wyrazem twarzy, zaś drugi nieco niższy, patrzył na mnie bardziej krytycznym wzrokiem. Obojętność na dziwnie ubranych staruszków okazywaną przez przechodzących obok uczniów, utwierdziła mnie w przekonaniu, że tylko ja jedna ich widzę. Oczywiście, to MUSZĄ być Strażniczy Miraculów. Zapewne przybyli tu, by ocenić, czy jestem godna zasilenia ich szeregów. Na samą myśl po moim ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz.

Miraculum : Łzy FeniksaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz