Bastion.

283 32 3
                                    

-Lathres, czy Tobie, już do końca odbiło?- wysoki mulat, wydzierał się na swojego przyjaciela.- Doskonale wiesz, że nie wolno nam, zbliżać się do osad ludzi! A Ty tak, bez niczego poszedłeś sobie, jak sam to nazwałeś, na "zwiady". Jesteś idiotą!

-Zev, uspokój się.- odezwał się spokojnie farbowany blondyn.- Nikomu przecież, nic się nie stało...

-Nic, poza tym, że jakaś dziewczyna go zauważyła.- do pokoju wszedł wysoki szatyn, o kręconych włosach. W jego głosie rozbrzmiewała złość.- I z tego co wiem, była bardzo przerażona tym widokiem.

-Daj spokój, Heyn.- powiedział lekceważąco najstarszy z chłopców. - Dziewczyna na pewno jest nowa. Nie zna żadnych legend, na nasz temat, które krążą wśród mieszkańców.

-A Ty skąd niby wiesz, że jest nowa?!- warknął Zevran.

-Zaraz po tym, jak Colin i Marcus, zawiadomili, że ktoś się wprowadził do miasteczka, razem z Zathrian'em, poszliśmy tam powęszyć. Wiesz, musieliśmy ich sprawdzić, czy nie są.. sam wiesz czym. Okazało się, że to zwykli ludzie. Żadne zagrożenie.

-Oh, no weźcie już mi odpuśćcie, dobra?!- zdenerwował się nagle,Lathres.- Chciałem, to poszedłem. Nie wasza sprawa!

-Nie nasza sprawa?- wydarł się kędzierzawy.- Jesteś dla nas jak brat! Gdyby coś Ci się stało...- nie dokończył, zamiast tego westchnął głośno i pokręcił głową.- Ty się w ogóle ciesz, że Zathrian'a i reszty nie ma w Val Royeaux!*

-Co? Jak to; nie ma?- zapytał, mocno zdziwiony Lathres.

-Wczoraj wieczorem, zabrał starszyznę i udali się do Reddock*. Nadal szukają "Wybrańca" i liczą na to, że tam go znajdą.- do pokoju wchodzi niska szatynka, która od razu skierowała się, w stronę blondyna.- Hej, Namib.

-Hej, Nasumi.- odpowiedział chłopak, sadzając dziewczynę na swoich kolanach. Pocałował ją delikatnie w usta, na co dziewczyna zamruczała zadowolona i oparła głowę, o klatkę piersiową swojego ukochanego.

-Fuj. POU!- jęczy, zniesmaczony szatyn, marszcząc przy tym nos. Wszyscy chłopcy, śmieją się z jego reakcji.

-Res, to że Ty, nie masz dziewczyny, wcale nie oznacza, że za każdym razem musisz się tak zachowywać.- poucza go Nasumi, której nie spodobał się komentarz brązowookiego.- Co to jest w ogóle POU?

-Publiczne Okazywanie Uczuć, Su.- do pokoju, wchodzi jej bliźniaczka. Ma nieprzenikniony wyraz twarzy.- Hej, wam.

  Macha do wszystkich. Dosłownie po sekundzie, jej drobne ciało, zostało przyciśnięte, do czyjejś umięśnionej klatki piersiowej. Chłopak wpija się w jej usta, całując z pasją, poprawiając jej tym samym humor.

-Aż tak za mną tęskniłeś, Lorn?- śmieje się Lyn, na co chłopak uśmiecha się łobuzersko.

-Kurwa, serio... Czy was wszystkich pojebało?!

-Res, daj spokój.- śmieje się najwyższy z chłopców.- Jak dorośniesz, to zrozumiesz, o co w tym wszystkim chodzi.

-Chciałbym zauważyć, Heyn, że jesteś z nas wszystkich najmłodszy.- naśmiewa się z niego Namib.

-Oh, nie kłóćcie się...- odzywa się Lyn, przewracając oczami.

-Lyn, Ty siedzisz wśród tych wszystkich ksiąg.- kontynuuje Heyn, ignorując tym samym, słowa szatynki.- Znajdź Res'owi, jakieś książki, na temat spraw damsko-męskich. Może się chłopak w końcu czegoś nauczy. Ile to już lat, Lathres, odkąd osiągnąłeś dojrzałość? Dwadzieścia? Trzydzieści?

-Spierdalaj. Nie każdy, musi od razu, po osiągnięciu dorosłości, znaleźć sobie, drugą połówkę. Mam na to, całą wieczność.- warczy groźnie chłopak, a jego brązowe oczy, zmieniły swoją barwę, na czarną.

-Res, uspokój się.- odzywa się groźnie najstarszy z chłopców.- Chyba nie chcesz się przed nami wszystkimi przemienić?

  Lorn, położył dłoń na jego ramieniu , starając się zapanować nad swoim przyjacielem.

-Nie, nie chcę...- brązowooki bierze głęboki wdech, starając się zapanować nad gniewem.- A jeżeli moja dziewczyna, ma być taka sama jak Marcus'a, to wolę zostać sam. Na zawsze.

  Wszyscy zaczęli się śmiać. Co jak co, ale Marcus, zakochał się, w... najbardziej irytującej Atill na świecie. Lanyla, bo tak jej było na imię, miała manię na punkcie czystości i porządku. Zawsze gdy jej mąż wracał z patrolu, nie mógł wejść do domu, zanim się nie umył... i byłoby to nawet w porządku, gdyby mógł skorzystać z łazienki domowej. Niestety Lanyla, surowo mu zawsze tego zabraniała, mówiąc, że ubrudzi jej wannę.

  Po chwili, jeden głos całkowicie ucichł. Ciało Lyn, całe się napięło, a oczy zmieniły barwę, na czarną z czerwonymi refleksami.

-Nie. Nie.. Nie...- mówiła wręcz błagalnym tonem, który z czasem, zaczął zmieniać się na płaczliwy. Zaczęła drżeć, a po jej policzkach, płynęły łzy.

-Lyn? LYN?!- przerażony Lorn, wstrząsnął ciałem swojej dziewczyny.- Lyn, co się do cholery dzieje?! Mów!

-To.. koniec..- wychlipała, gdy jej tęczówki znów stały się brązowe.

-Co masz na myśli?!- spytali się jej pozostali. Było widać, że słowa szatynki przeraziły ich nie na żarty.

-Reddock.. padło... Zostaliśmy tylko my. Jesteśmy ostatnim bastionem Orlais i Atills, na świecie..- wyszeptała, a po jej policzkach nieprzerwanie spływały słone krople.- Wa.wampiry..

-A nasi?! Co z Zathrian'em i resztą?!- krzynęła przerażona Nasumi.

-N.niektórym, u.uda.ło się u.uciec.. ale większość.. zginęła...

-Ale.. dlaczego? Jak to się stało? A zaklęcia ochronne?!- dopytywał się mulat.

-Apostaci. To wszystko ich sprawka.. potrafią je wyczuć i zneutralizować..

-Musimy szybko coś wymyślić! Zanim i do nas się dobiorą!- panikował Heyn.

-Wiesz, że się na tym nie znamy!- Nasumi, wstała wzburzona, z kolan swojego chłopaka.- To Caytiln, zajmowała się magią ochronną! To ona znała wszystkie techniki voodoo, dotyczące zabezpieczeń. Ale ją wygnali!

-Już jesteśmy martwi..- szepnął Lathres.

___________

*Val Royeaux (czyt. Rojo) znajdujące się w Anglii i Reddock (czyt. Redok) znajdujące się w Irlandii, były dwoma największymi obozowiskami Wiedźm Voodoo i Zmiennokształtnych.

W innych państwach Orlais i Atills, żyją w małych zamkniętych społecznościach, liczących kilka osobników.

Praca to zło!

Another World. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz