Koniec.

159 28 1
                                    

Nie każdy wygrywa.

Nie każdy człowiek ma szansę na szczęście czy miłość.

Nie każdemu jest pisane żyć wiecznie.

Niektórzy, umierają młodo. Zbyt młodo.

Ci pełni życia i energii, Ci, którzy swoją radością z życia zarażają innych, umierają jako pierwsi.

Jest to smutne, jednak prawdziwe. Umierają, zanim zdążą się narodzić, ukształtować swoje ja.

Niektórzy, nie walczą o siebie i o swój byt.

Jednak nie oni.

Wiedzieli, że nie mają szans na wygraną, jednak podjęli się walki. Stawili opór.

Lekcje, które dała im Chani, nie poszły na marne.

Współpracujcie.

Atakujcie razem.

Nigdy nie stójcie tyłem do wroga.

Używajcie swoich mocy, umiejętności.

Nie poddawajcie się.

A przede wszystkim; nie bójcie się. Niczego. Możecie ich pokonać, tylko uwierzcie w siebie.

Trenowała ich i dawała wiarę. Pokazywała im techniki zabijania wampirów.

Polegała na własnych, wprawdzie ubogich doświadczeniach, jak i na pomocy duchów z Pustki. Opracowywała taktykę.

Jednak po co to wszystko? zastanowił się Zathrian. Przecież jej już tu nie ma.. Odeszła, zostawiając nas.

Czy na pewno była Wybrańcem? wątpili niektórzy.

Nie czuli jej. Żaden z nich, nie potrafił jej dostrzec. A ona nadal z nimi była. Trwała przy ich boku, zawieszona między Pustką, a światem w którym żyli.

Nie potrafiła odejść, zostawić ich w momencie w którym najbardziej jej potrzebowali. Jednak nie potrafiła również do nich powrócić. Nie miała tyle siły.

Obserwowała każdy ich ruch zza Zasłony.

Widziała, jak dumnie stają do walki i.. jak umierają. Była w stanie poczuć każdą duszę, która trafiała do Pustki, a każda jedna, powodowała u niej jeszcze większą złość.

Z daleka dostrzegła Apostatów, którzy walczyli po stronie wroga, a ich usta były wykrzywione w kpiącym uśmieszku.

Atills używały swojej mocy, aby odeprzeć ataki, jednak były niewystarczająco silne. Orlais, nie byli w stanie odeprzeć szturmu wampirów, chroniąc przy okazji Wiedźmy.

Było źle. Bardzo źle.

Lathres wraz z czwórką swoich przyjaciół, walczył niezwykle zacięcie, współgrali ze sobą, a ich żywioły idealnie się uzupełniały.

Mimo złej sytuacji, w której się znaleźli nie tracili humoru.

Jeżeli zginiemy, to zrobimy to razem! warknął Zevran, tworząc wielki wir ognia, który palił nieumarłych.

Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. dodał Namib.

Mam tylko nadzieję, że Lyn wyjdzie z tego cało. odezwał się cicho Lorn. Chociaż ona i..

I..? dopytywał się Heyn.

Nasze maleństwo. powiedział ledwo słyszalnie.

Robotny jesteś. zaśmiał się Namib, zabijając kolejnego. To już czwarte.

Another World. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz