Zdrada.

169 28 2
                                    

Jeszcze epilog.

Zamknęłam oczy, chcąc odgonić od siebie złe wspomnienia. Moje życie nie było łatwe, jednak zawsze dawałam sobie radę.

Nigdy też, nie wspominałam wydarzeń, które miały miejsce w moim życiu. Po prostu szłam, nie patrząc się w tył.

Teraz jednak, gdy zaczęłam opowiadać Lathres'owi o wszystkim co mnie spotkało, zdałam sobie sprawę, że całe moje życie to jedno wielkie dno.

Pytanie brzmi; czy teraz, skoro odnalazłam miejsce na ziemi, do którego pasowałam, wszystko się ułoży i czy będzie lepiej?

-Wow.- szatyn wciągnął głośno powietrze, gdy opowiedziałam mu dlaczego zaczęłam się cicąć.

Spojrzałam na niego, a w jego oczach, nie dostrzegłam ani dezaprobaty, ani obrzydzenia do mojej osoby. On mnie nie oceniał, tylko rozumiał.

-Tak, wiem.- zaśmiałam się gorzko.- To było głupie.

-Owszem było.- westchnął, przecierając twarz.- Ale rozumiem Cię i mam nadzieję, że więcej tego nie zrobisz.

Złapał moją dłoń i splótł razem ze swoją. W jego oczach, dostrzegłam prośbę.

-Nie zrobię.- przyrzekłam.

Nagle, po całym domu rozniosło się głośne pukanie do drzwi. Lathres wstał szybko i poszedł je otworzyć.

Po chwili wrócił z gościem, którym okazał się nie kto inny jak.. Cammen.

-Chani, możemy pogadać?- spytał błagalnie.- Proszę..

-To ja was zostawię samych.- powiedział Res na odchodnym.

Wskazałam Cammen'owi fotel stojący na przeciw mnie. Chłopak zajął cicho miejsce, wpatrując się we mnie.

-Chani..- zaczął cicho, jednak mu przerwałam.

-Nic się nie stało, Cam.- uśmiechnęłam się lekko w jego stronę.- Lathres wszystko mi wytłumaczył. Rozumiem i to ja przepraszam Ciebie, za to, że nie pozwoliłam Ci dojść do głosu. Wybaczysz mi?

Brunet zaśmiał się głośno, po czym podszedł do mnie i wziął w swoje ramiona. Zaczął się kręcić wokół własnej osi, mocno przyciskając mnie do swojego ciała.

-Brakowało mi Ciebie, Lee.- zaśmiał się, odkładając mnie na ziemię.

-Mi Ciebie też..- zacięłam się, nie mając właściwie pojęcia, jak on ma na nazwisko.

-U nas nie istnieje takie coś jak nazwisko.- zaśmiał się, właściwie interpretując mój wyraz twarzy.

-Jak to? To co napisałeś w szkole? Cammen NieMamNazwiska?

-Nie. Harleth, żona Heyn'a, potrafi sprawić, żeby ludzie nie zadawali zbędnych pytań i nie zwracali uwagi na niektóre fakty.

-Aa.. czekaj.. Heyn ma żonę?!

-Tak..

-Współczuję jej.- powiedziałam cicho, przypominając sobie, niektóre jego żarty.

-Nie masz czego. Wbrew pozorom, Heyn jest naprawdę inteligentnym chłopakiem. A ona za nim szaleje.

-Który z was nie ma jeszcze.. żony bądź dziewczyny?- zrobiłam krzyżyk z palców, modląc się o to aby się okazało, że szatyn jest wolny.

-Chodzi Ci o kogoś konkretnego, co?- mrugnął do mnie, przez co na moje policzki wpłynął róż.- Jest wolny, chociaż jest taka jedna wiedźma, która stara się o jego względy. Jednak bezskutecznie. Jest Twój.

Another World. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz