-Tak w ogóle, to skąd wstrząsnąłeś, ten samochód?- zapytał, zdziwiony Cammen.- Z tego co pamiętam, to Zathrian, jest przeciwny wszelkim, ludzkim wynalazkom.
-Zathrian, śpiewa zupełnie inaczej, kiedy w grę, wchodzi możliwość pojawienia się w mieście, wampirów.- odpowiedział spokojnie Zevran, odpalając papierosa.- Z resztą, to Margaloth go stworzyła. Wiesz, że ona uwielbia, takie zabawy, a on, nie potrafi jej niczego odmówić.
-Margaloth? Ta wiedźma, która tworzy te wszystkie dziwne wynalazki, tak? Żona Zathrian'a?
-Ta sama.
-Czy ona nie jest, no wiesz.. za stara, na takie zabawy?- zapytał, niepewnie młodszy.
-Za stara?- zaśmiał się Zevran.- Może i jest, ale nikomu to nie przeszkada. W każdym razie. Jak szkoła?
-Przecież widziałeś wszystko. Nie przekazywałem wam, tylko tych głupot, których ich uczą.
-Wiem. Chodzi mi raczej, o ten wisiorek, który stworzyła Nasumi.
-Nie wyczułem, aby Litchanye była wiedźmą, albo co gorsza wampirem. Nie ma w sobie, ani krzty magii, jeżeli o to pytasz.
-Litchanye i Litchanye. A co, z resztą uczniów? Poszedłeś tam, głównie po to, aby sprawdzić, czy któryś z nich, nie jest krwiopijcą.- Zevran, nie potrafił ukryć, swojego zirytowania.
-Woah! Spokojnie, Zev. U reszty też, nic nie wyczułem.- Cammen podniósł ręce, w geście obronnym.
Zupełnie nie miał pojęcia, dlaczego jego wcześniejsza wypowiedź, tak zdenerwowała jego kuzyna. Przecież nie powiedział nic, niewłaściwego.
Zevran, pokiwał tylko głową, na znak, że zrozumiał. Przez chwilę, jechali w ciszy. Cammen, postanowił ponownie zabrać głos;
-Jakim cudem, potrafisz tak dobrze, prowadzić auto?- zapytał, obserwując, jak brunet sprawnie manewruje kierownicą.
-Nasumi, stworzyła dla mnie to.- podniósł rękę, chwaląc się złotym pierścieniem, znajdującym się, na jego serdecznym palcu.
-T.to p.pierścień umiejętności, tak?- Cammen, nie potrafił ukryć, swojego podekscytowania. Jeszcze nigdy w życiu, nie widział przedmiotu, zaklętego przez Nasumi.
-Dokładnie tak. Uczysz się, młody.- roześmiał się Zevran, czochrając kuzyna po głowie.
-Idioto! Nie tykaj moich włosów!- wydarł się Cammen, starając zrzucić rękę kuzyna z głowy. Gdy tylko mu się udało, poprawił swoją fryzurę.
-Wyglądasz, jakby Cię lama polizała.- przekomarzał się z nim.
-Spadaj.
-Ojej, czyżby nasz mały Cammen, się obraził? Będziesz płakał?
Zevran, specjalnie akcentował, pojedyncze słowa, tak, aby brzmiały, jakby rozmawiał z małym dzieckiem. Starał się, zdenerwować kuzyna. Zawsze strasznie go bawiło, kiedy ten był zły, a dokucznie mu, sprawiało Zevran'owi, ogromną radość.
Ale to wcale nie oznaczało, że nie lubił Cammen'a. Oddałby za niego życie. Prawda była taka, że Zevran w ten sposób, okazywał swoim przyjaciołom i bliskim sympatię. Dogryzał im, ale nigdy w taki sposób, aby kogoś zranić.
Cammen, po słowach kuzyna, starał się udawać obrażonego, co szczerze powiedziawszy; nie za bardzo, mu wychodziło. Ponieważ, gdy tylko przypomniał sobie, ten cieniutki i piskliwy ton, którego użył Zevran, miał ochotę śmiać się i śmiać.
-Dobra. Nie mogę.- poddał się i wybuchł śmiechem.- Jak się czuje Zathrian i inni?
Zmienił szybko temat, gdy tylko udało mu się w miarę opanować.
-Już zdecydowanie lepiej. Gdyby nie rytuały voodoo, już dawno, byłoby po nich.- odpowiedział Zevran, kiedy skręcał do lasu.
Atills poza tym, że zajmowały się klątwami, oraz jak to zwykły mawiać 'magią szczególną*', potrafiły uzdrawiać.
-Tak.. to czasem niepokojące, jaką mocą władają, nie sądzisz?
-Nie.
-Nie boisz się, ich czasem?
-Nie. Przecież je chronimy, dbamy o nie i o ich bezpieczeństwo. Banie się ich, jest głupie, bo nie stanowią dla nas, żadnego zagrożenia.
Cammen'a, nie przekonały jednak, słowa jego kuzyna. Nadal bał się zadrzeć z wiedźmami, a gdy tylko słyszał, że ktoraś z nich, potrzebuje jego pomocy; dostawał drgawek i ataków paniki.
Możliwe, że jego strach, brał się stąd, że był najmłodszy z wszystkich Orlais i nie przeszedł jeszcze przemiany, stając się tym samym odpornym na zaklęcia i dzięki której, otrzymałby swój żywioł. W głębi duszy, miał nadzieję, że otrzyma ogień, tak jak jego kuzyn i Heyn.
Po chwili, Zevran zaparkował auto, przy jednym z domów. Wyszedł szybko ze środka i udał się w stronę, największego budynku, w całym Val Royeaux; domu Zathrian'a. Cammen niepewnie, poszedł za nim.
Nie miał zielonego pojęcia, czy będzie mógł wejść do środka. Orlais tacy jak on; nie piastujący żadnego ważniejszego stanowiska, nie często byli tam wpuszczani. Uznał jednak, że może akurat teraz, będzie miał szczęście i wpuszczą go do środka. W końcu miał i ciągle ma, ważne zadanie do wykonania.
Ku jego radości, nikt nie zatrzymał go przed drzwiami, mówiąc, że nie może wejść. Szybko wśliznął się do środka i skierował do wielkiego pokoju, skąd dochodziły głosy.
-Ah, Cammen.- usłyszał cichy głos, gdy tylko przekroczył próg.
Spojrzał w stronę Zathrian'a, przesuwając wzrokiem po jego osobie. Był już starszym mężczyzną z długą siwą brodą, ale co mu się dziwić, skoro miał ponad 1800 lat?
Mimo magii uzdrawiającej, której użyły Wiedźmy, na nim i reszcie Orlais, było widać, że nie doszli jeszcze do pełni sił i możliwe, że już nigdy nie dojdą.
-Zathrian'ie.- Cammen przywitał się z mężczyzną, przez co wszyscy, skierowali na niego swój wzrok.
Cammen, poczuł ukłucie w sercu, gdy dostrzegł, ilu poległo.
-Więc, czego się dowiedziałeś? Oczywiście, poza tym, co już nam zdążyłeś przekazać?
-Nie wyczułem, żadnego krwiopijcy w szkole.- odpowiedział zwięźle Cammen.
-Dobrze, bardzo dobrze. Ale to nie koniec, Twojego zadania. Nadal będziesz uczęszczał do szkoły, ale nie musisz nam już nic przekazywać. Liczę na Twoje codzienne raporty. A teraz, możesz już odejść.
Cammen był zawiedziony, że jego wizyta, tak szybko dobiegła końca, ale tak jak mu nakazano; wyszedł.
Tymczasem w domu Zathrian'a wrzało. Powodem była pewna, niebieskooka dziewczyna, o specyficznym imieniu.
-Będziemy musieli się temu przyjrzeć bliżej. Nikt, nigdy nie dostał takiego imienia.- odezwała się Margaloth, najmądrzejsza kobieta w całym Val Royeaux.
-Co masz na myśli?- zapytał zaintrygowany Zathrian.
-Imię przynależne, nie zostaje ono nadane przez ludzi.
_________*Magia szczególna; Wiedźmy Voodoo, tak nazywają magię, do której mają wyjątkowy talent. Przykładowo: Lyn przewiduje przyszłość, Nasumi zaklina przedmioty, Margaloth potrafi tworzyć dowolne przedmioty.
CZYTASZ
Another World. ✔
WerewolfIn the Another World, you would be Fucking Perfect. Czasami, chciałabym znaleźć się w innym świecie. Takim, w którym byłabym pieprzoną perfekcją. _________________________ To nie jest tłumaczenie. Zabrania się kopiowania. UWAGA! Może zawierać brutal...