Atak.

266 33 4
                                    

Lorn, Namib i Heyn pod postaciami wilków, udali się tropem Lathres'a. Strasznie bali się o przyjaciela, ponieważ nie znali zbyt dobrze dziewczyny, jedynie z opowieści Cammen'a.

Co mu nagle odbiło? dopytywał się Namib.

To samo, co Tobie względem Nasumi. odpowiedział mu zwyczajnie Heyn. A Lorn'owi względem Lyn.

Nie wierzę. powiedział rozradowany Lorn. W końcu dopało i jego. Moje maleństwo w końcu dorosło! Jestem taki dumny! Co ja mu kupię na wesele? O cholercia! A w co ja się ubiorę?!

No w końcu wypadło by mu się ustatkować. stwierdził Heyn, zupełne ignorując dalszą część wypowiedzi swojego przyjaciela.

Czujecie to? odezwał się niespodziewanie Namib, gdy do jego wrażliwych nozdrzy doleciał słodki zapach.

Tak.. powiedzieli równo pozostali.

Ale co oni tak blisko tu robią? dopytywał Lorn. Przecież nigdy nie zapuszczali się tak blisko nas. To nie jest normalne.

Kurwa! przeklnął nagle Heyn, po czym zatrzymał się raptownie.

Lathres nie był do końca pewny, czy podjął właściwą decyzję. Owszem, czuł w głębi duszy, że postąpił właściwie idąc za dziewczyną, jednak jego szósty zmysł podpowiadał mu, że zdarzy się coś złego.

Trzymał się cały czas na uboczu i starał się nie wchodzić dziewczynie pod łapy, chcąc zapewnić jej trochę samotności, ale.. chciał być również blisko niej.

Zależało mu na niej bardziej niż by tego chciał. Wiedział, że inni nie zaakceptują jej tak łatwo jak on, no bo w końcu jej matka została wygnana z ich klanu, a jej zdolności.. wykraczały ponad umiejętności Orlais. Dodatkowo była też kobietą, a jeszcze nigdy się nie zdarzyło, aby kobieta była zmiennokształtną. Coś więc musiało z nią być.. nie tak.

Czarny wilk zamyślił się nad dziewczyną tak bardzo, że już przestał nawet zwracać uwagę na jej trop. Szedł cały czas przed siebie, z wysoko uniesionym nosem. Był bardzo nieostrożny, zwłaszcza, że już dawno minął granicę swojego terytorium.

Zimny i porwisty wiatr zaczął wiać wprost na niego, roznosząc po lesie jego charakterystyczny zapach, on jednak, dalej zajęty swoimi myślami szedł na przód.

Miał nadzieję, że mimo wszystko, jakoś się to ułoży i ona będzie mogła mieszkać razem z nim w Val Royeaux.

Nagle tuż za sobą, usłyszał trzask łamanych gałęzi.

Odwrócił się szybko, a jego wzrok napotkał siedem wysokich postaci. W momencie, poczuł palący wampirzy zapach.

Kolejny trzask gałęzi i kolejne siedem postaci. W momencie, został otoczony ze wszystkich stron.

Jego ciałem zawładnęło przerażnie. Owszem walczył już z wampirami, ale nigdy nie był sam i jeszcze nigdy przeciwników nie było tak wielu.

Pomocy! krzyknął w przestrzeń, lecz nikt mu nie odpowiedział.

Pomocy! jego krzyk rozniósł się echem, lecz nadal nic.

Wtedy zdał sobie sprawę, że jest sam. Nie zauważył nawet, w którym przestał słyszeć myśli pozostałych.

Pomocy.. tym razem szepnął, nie licząc na nic.

Nagle jakaś dziwna Obecność, wtargnęła do jego umysłu i badała wszystko co znajdowało się wokół niego. Miał wrażenie, jakby ktoś zawładnął jego ciałem, spychając go na bok.

Another World. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz