Litchanye.

165 32 1
                                    

2Rozdziały i epilog.. 

Zapraszam na moje nowe opowiadanie pt. Niepotrzebna! C:

Mam nadzieję, że wam się spodoba i zostaniecie ze mną na dłużej!

Nie pozostało im, zbyt dużo czasu na przygotowania. Musieli zrobić wszystko szybko, ale i porządnie.

Starsi z Orlais, szkolili młodszych w walce i w korzystaniu z ich żywiołów, natomiast Atills, uczyły młodsze czarownice, podstawowych rytuałów.

Każdy z nich, zdawał sobie sprawę z tego, że to nie będzie prosta walka, a wielu z nich polegnie. Na każdej wojnie są ofiary i zawsze giną Ci niewinni.

Pocieszali się jednak faktem, że razem z nimi będzie walczył ktoś, kogo umiejętności wykraczają poza umiejętności zwykłego Orlais.

Czytanie w umysłach, niezwykła szybkość i zwinność, oraz przynależny jej żywioł, wskazywały na to, że zesłali im ją sami bogowie.

Wiedzieli, że niebieskooka szatynka skrywa w sobie wiele tajemnic i mieli nadzieję, że odkryje wszystkie swoje karty, w odpowiednim momencie.

Zdecydowanie mogli na nią liczyć.

Czuli, że dzięki niej, mają szansę na zwycięstwo, że mogą patrzeć w przyszłość, która się przed nimi malowała w kolorowych barwach.

***

Lathres obserwował niebieskooką szatynkę, która krzątała się po kuchni w jego domu. Cały czas coś kroiła, mieszała i przyprawiała, nucąc sobie coś pod nosem, a z garnków unosił się przyjemny zapach jedzenia.

-Co gotujesz?- zapytał przytulając się do jej pleców i opierając podbródek na jej ramieniu.

-Sos serowo-brokułowy.- powiedziała odsuwając się od niego.

Chłopak zmarszczył brwi w konsternacji. Zupełnie nie rozumiał zachowania dziewczyny. Przecież nie tak dawno, wręcz łaknęła jego obecności i dotyku, a teraz?

Dziewczyna czuła się dziwnie w towarzystwie chłopaka. To co zdarzyło się wcześniej, wogóle nie powinno mieć miejsca. Mimo iż pragnęła jego bliskości uważała, że to co robią jest złe. Przecież dopiero co się poznali!

-Chani.. o co chodzi?- powiedział skołowany Lathres.

Nie mogła powiedzieć, że nic się nie stało. To by nie przeszło, przecież on widzi, że coś w jej zachowaniu się zmieniło. Nie mogła też powiedzieć domyśl się, ponieważ wiadomo, że jeśli komuś się czegoś nie powie, to on się nie domyśli!

-Ja..- zaczęła, ale głos uwiązł jej w gardle od nadmiaru emocji.

-Ty..?- dociekał czując, że to co powie mu Chani, nie przypadnie mu do gustu.

Bała się. Bała się, swoich uczuć względem niego. Bała się, że ją zrani, zostawi. Bała się również tego, czym się stała, oraz środowiska, w którym przyszło jej żyć. Bała się swojego dziedzictwa.. każda rzecz, która była dla niej nowa, napawała ją strachem.

Nawet ludzie, do których przemawiała wczoraj, wywoływali u niej ataki paniki. Wiedziała, że na niej polegają i nie chciała ich zawieźć.

-Chani, porozmawiaj ze mną!- krzyknął zdenerwowany szatyn, zaciskając dłonie w pięści.

-To nie jest to, co chciałam osiągnąć w życiu.- szepnęła, a w jej głosie dało się słyszeć rozgoryczenie.

-Słucham?- warknął zraniony, źle interpretując jej słowa.

Another World. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz