Idę przez ciemny tunel, w stronę jasnego światła. Nie. Nie idę, ja jestem wręcz ciągnięta, w jego stronę, przez nieznaną mi siłę. Jestem zbyt słaba, dlatego też, nie opieram się zbytnio.
Gdy dochodzę do końca, zaczynam spadać w dół. Później, wokół mnie, następuje ciemność.
***
Otworzyłam oczy, tylko po to, aby dosłownie po sekundzie, zamknąć je z powrotem. Zmarszyłam czoło, niezadowolona.
Czułam się inaczej, tak.. spokojnie i błogo, jakby ktoś ściągnął cały ciężar, z moich barków, tak jakby nagle, wszystko nabrało większego sensu, nawet moje życie.
Ponownie otworzyłam oczy, starając się, przyzwyczaić do oślepiającej bieli, panującej wokół mnie.
Gdzie ja, do cholery, jestem? W niebie? Ale, czy kościół nie naucza, że samobójstwo, jest grzechem ciężkim? Wykroczeniem, przeciw godności człowieka?
Więc, jakim cudem ja, się tu znalazłam?
Podnoszę się, na równe nogi i wyciągam ręce, przed siebie. Wokół nich, rozchodzi się jakaś dziwna, biała aura, a one same, wydają się przeźroczyste. Nie ma nawet śladu, po cięciach. Dziwne.
Po raz pierwszy, w życiu; boję się.
Czym jestem? Gdzie jestem? Jest tu ktoś jeszcze, czy będę tu sama?
Tysiące zbędnych pytań, zalewają moją głowę.
Patrzę na swój strój i dostrzegam, że jestem w krótkich, szarych spodenkach i białej bokserce... ale nie jest mi zimno.
'Wszyscy będą mogli zobaczyć, jaka jesteś gruba.' odzywa się moja, chora podświadomość, a ja czuję ukłucie w sercu, na jej prawdziwe słowa.
Zbieram się jednak, w sobie i postanawiam, że jednak kogoś 'poszukać'. To niemożliwe, żebym była tu sama.
Idę ciągle, przed siebie. Wokół mnie, nie zmienia się w sumie nic. Nadal, panuje biel, pomieszana z niebieskim.
-Halo?!- krzyczę, co jakiś czas.- Jest tu ktoś?!
Nic. Nadal nikt się nie odzywa. Słychać tylko echo, mojego głosu.
Nie wiem dlaczego, ale nagle robię się senna. Upadam i czuję, jakbym tonęła.
W mojej głowie, zaczyna przewijać się, całe moje życie; od szóstych urodzin, aż do momentu, mojej śmierci.
Zarówno te złe wspomnienia, jak i te dobre, choć tych drugich, jest zdecydowanie mniej.
Gdy się budzę, zaczynam się zastanawiać nad tym, co mi się przed chwilą ukazało;
Całe swoje dzieciństwo, jak i okres nastoletni, spędziłam praktycznie sama. Czasem tylko, pojawiała się moja matka. Nie miałam żadnych przyjaciół, czy znajomych. Zawsze, byłam uważaną, za inną, tak jakbym należała, do innego świata. Zawsze, wszyscy mną pomiatali.
Matka, nigdy mnie nie chciała. Raz nawet, powiedziała mi, że żałuje, że mnie urodziła, że planowała mnie usunąć. Ojca, nigdy nie widziałam, a Caytiln, nigdy mi też o nim, nie opowiadała. Sądzę, że zostawił nas, gdy tylko dowiedział się, o ciąży.
To.. smutne, widzieć swoje życie, ale z innej perspektywy. Dodatkowo, wyglądało to tak, jakby ktoś je przwijał, niczym film, skupiając się tylko, na złych momentach.
Podnoszę się z ziemi(?), a światło, nie jest teraz tak okropne. Chyba, już się do niego przyzwyczaiłam.
Rozglądam się i dostrzegam, że otocznie się zmieniło; nabrało jakiegoś kształtu. Jestem na takiej jakby.. ulicy, po której idą.. ludzie? dusze? Wszystkie są przeźroczyste, a ich aura, jest szara bądź czarna. O co chodzi?
CZYTASZ
Another World. ✔
WerewolfIn the Another World, you would be Fucking Perfect. Czasami, chciałabym znaleźć się w innym świecie. Takim, w którym byłabym pieprzoną perfekcją. _________________________ To nie jest tłumaczenie. Zabrania się kopiowania. UWAGA! Może zawierać brutal...