Rozdział 7

5.8K 231 37
                                    

- Dobrze, ale zejdźmy z tego tematu, na niego przyjdzie jeszcze czas. Jak idzie ci na uczelni?

- Całkiem nieźle. Przykładam się by mieć jak najlepsze oceny, ale czasem jest ciężko. No i ostatnio zawaliłem test - westchnął ciężko.

- Ważny? - zapytał i wskazał na lody na talerzu, które powoli się roztapiały.

- Nie. Nie jakoś bardzo. Dam radę nadrobić.

Ten skinął głową zaczynajac konsumować też smaczne lody - Dawno nie jadłem nic tak dobrego.

- Kiedy masz poprawkę? - kontynuował dalej Argo

- Za tydzień - skrzywił się niezadowolony. To było niezbyt dużo czasu.

- Więc spotkamy się za tydzień po tym jak napiszesz poprawkę. Nie będę wcześniej zajmował twojego czasu.

- Oh - spuścił wzrok.

Czy Master właśnie go delikatnie spławił? Nie chce się już z nim spotkać?

- Rozumiem... - powiedział niemal szeptem.

- Medycyna nie jest łatwa, zależy mi żebyś dobrze się przygotował - dodał

- Tak, tak. Rozumiem - uśmiechnął się sztucznie, kończąc ciasto.

- W porządku, skontaktuj się więc ze mną po tym, jak będziesz miał wolny czas. Mój numer już znasz - uśmiechnął się

- Dobrze, Proszę Pana. Teraz... Chyba powinienem już wracać do pracy - sięgnął do kieszeni po portfel.

- Racja - wyjął pieniądze z kieszeni i włożył bagnot 50 dolarowy pod filiżankę - Wracasz do pracy?

Theo spojrzał na niego.

- Chce Pan... podzielić rachunek? I tak. Muszę. - pokiwał głową.

- Nie ma takiej potrzeby - powiedział biorąc płaszcz i zakładając mu na ramiona - Odprowadzę Cię.

- Nie trzeba, Proszę Pana - spiął się, czując  zapach płaszcza i przyjemne ciepło - Na pewno również ma Pan wiele pracy.

- Gdyby tak było nie proponowałbym Ci tego - uśmiechnął się, po czym wyszli z kawiarni.

- Dobrze -skinął głowa, powoli idąc razem z nim.

- A więc teraz skup się na nauce do egzaminu. Gdy już to zrobisz, odezwij się do mnie. Nauka jest najważniejsza tak? - uniósł jego podbródek dwoma palcami.

- Oczywiście, Proszę Pana - I tak nie spojrzał mu w oczy tylko zdjął płaszcz - Dziękuje za herbatę i ciastko.

- Nie masz za co, jeśli jednak wejdę z Tobą w związek. Takie słodkości będą tylko odświętnie, mały - przeczesał jego kosmyki.

- Rozumiem, Proszę Pana. Słodycze nie są za zdrowe - przytulił się do dłoni - Dziękuję i... Do widzenia - uśmiechnął się lekko, wracając do pracy

***

Odetchnął głęboko przeczesując włosy dłonią. Zakuwał przez cały tydzień, jednak ciągły stres związany z tym, czy mężczyzna przyjmie go do siebie czy już go skreślił a oczekiwanie na zakończenie nauki egzaminu jest tylko pretekstem by więcej go nie spotkać?

Cóż, teraz i tak nie miało to znaczenia gdy tylko zobaczył iż nie zdał.

Westchnął, sięgając po lody. Nawet nie będzie do niego pisał. I tak go do siebie nie przyjemnie.

Desire of White Haired Boy        Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz