Argo uśmiechnął się pod nosem. Strzepnął pejcz, wydając tym samym charakterystyczny świszczący dźwięk obijania się o siebie rzemieni.
Wyczuwał obawę w głosie uległego.
- Chłopcze, wierzę, że je dla mnie zniesiesz. Jeśli jednak poczujesz, że nie masz sił, powiesz mi natychmiast. Czy to jasne? - zapytał, zbliżając się do niego i unosząc rączką floggera jego podbródek.
Theo odwrócił wzrok, nie mogąc znieść patrzenia na Pana — Tak, Panie. Jeśli coś będzie nie tak, to powiem — obiecał przez zaciśnięte gardło. Troska, jaką obdarzał go Pan, uderzała prosto w jego duszę, sprawiając, że z sekundy na sekundę jego szacunek do Argo rósł. Dobroć uderzała też w konkretną część jego ciała, napełniając ją jeszcze większą ilością krwi.
- Chcę, byś prosił — oznajmił, na nowo stając za nim — I liczył.
- Jak mam prosić Panie? Jakimiś konkretnymi słowami? - dopytał.
- Tak jak lubię najbardziej — uśmiechnął się znacząco i uniósł przedmiot — Gotów?
- Tak, Panie — Theo wypuścił powietrze z płuc, po czym po głębokim wdechu powiedział -Panie, błagam, okaż mi łaskę i naznacz mnie znakiem swojej siły.
Argo zaraz po tych słowach wymierzył średniej siły uderzenie, widząc, jak skóra białowłosego przybiera intensywnie czerwony odcień.
- Jeden, dziękuję Panie — Theo powiedział przez zaciśnięte gardło. Dopiero po paru długich sekundach znów wypowiedział słowa prośby.
Ten skinął głową, od razy zamachując się kolejny raz. Tym razem rzemienie opadły na łopatki młodszego.
Uległy zapłakał na intensywny ból. Podziękował jednak i powiedział formułę, chcąc kontynuować...- Bardzo ładnie, mój dzielny chłopiec — pochwalił go, po raz uderzając ze średnią siłą.
Pochwały zawsze działały na uległego, dodając mu niesłychanych pokładów siły. Zerknął na Pana, delikatnie się uśmiechając — Dziękuję Panie.
- Nie usłyszałem liczby — oznajmił — Mam powtórzyć?
- Przepraszam — chłopak zamknął oczy, próbując się skupić- Trzy, dziękuję Panie.
Kolejne kilka uderzeń uległy przyjął dobrze, głośniej jęczeć dopiero przy ósmym — Whites, czy chcesz na tym przestać? - zapytał mężczyzna troskliwie.
- Jeszcze dwa prawda? - upewnił się chłopak, oddychając szybko.
- Owszem, jednak to nie ma znaczenia. Czy chcesz przerwać?
- Może... Dać mi Pan minutę? Dam radę tylko muszę wyrównać oddech.
- Oczywiście mój mały, masz tyle czasu, ile potrzebujesz — zapewnił, kładąc dłoń na obroży chłopaka.
Chciał pokazać, że tu jest. Że jest przy nim...
Zaczął poruszać palcami, masując jego kark ponad obrożą. Zahaczał również o linie włosów, drapiąc go po skórze głowy. Lekkie pieszczoty łagodziły ból pleców i pozwalały Theo na przyjęcie go. Głaskał go tak długo, aż białowłosy nie skinął delikatnie głową, tym samym pokazując, że jest gotowy na resztę.
Ostatnie dwa uderzenia wymierzył lżej niż poprzednie, po czym odkładając pejcz na trawę, powiedział:
- Mój dzielny. Bardzo ładnie sobie poradziłeś. Jestem z ciebie dumny Whites.
Podszedł do pleców uległego, dokładnie je oglądając. Były czerwone i opuchnięte, jednak udało mu się nie przeciąć skóry.
Przejechał dłonią po jego kręgosłupie z bardzo małą siłą. Jednak nawet taka pieszczota sprawiła, że Theo mruknął i przestąpił z nogi na nogę.
![](https://img.wattpad.com/cover/277581541-288-k354418.jpg)
CZYTASZ
Desire of White Haired Boy
Storie d'amoreBędąc uległym Theo czuł się naprawdę szczęśliwy. Brak opcji wyboru i ciągła kontrola dawały mu wolność, bez tego nie potrafił żyć. Pewnego dnia gdy jego Master niespodziewanie kończy relację zostawiając go zupełnie samego, chłopak stan...