Rozdział 55

4.2K 219 57
                                    

Argo spojrzał na niego z rozczuleniem i skinął głową.

- Racja —  ucałował go w skroń i odchylił głowę do tyłu. - Kiedyś zrobiłeś mi herbatę z pokrzywą, pamiętasz?  - zapytał po chwili ciszy.

- To wszystko przez te dodatkowe zajęcia z ziołolecznictwa! Profesorka mówiła, że to zdrowe... - Nie wiedziałem, że powinno się wyjąć liście przed podaniem — zarumienił się jeszcze bardziej, przypominając sobie, jak Pan syczał po tym jak liść dotknął jego ust.

- Cóż, to było... fascynujące doświadczenie. - przyznał, po czym uśmiechnął się — Lubisz pokrzywy?

- Nie smakują mi jakoś bardzo — stwierdził, przekrzywiając głowę, tak by móc spojrzeć na twarz Pana. Omijał jednak jego oczy, pamiętając o zasadach.

- Nie mówię o smaku, bardziej o tym co czujesz gdy ich dotykasz.

- To... Niezbyt przyjemnie... Czemu o to pytasz Panie? - zmarszczył brwi, nieco się spinając.

- Być może z czystej ciekawości, a może mam jakieś intencje — powiedział, zwieszając głos.

- Panie, niech mnie Pan nie straszy — poprosił, tuląc się do niego.

- Czego się boisz? - przekrzywił głowę — Pytam, bo jestem ciekaw. Uważam, że oparzenie pokrzywą jest niezwykle... ciekawym doświadczeniem.

- Dla mnie to zawsze było irytujące. W żaden sposób niepodniecające — przyznał.

- Nieprzyjemny ból, prawda? - wymruczał.

- Tak, właśnie tak. Nie to, co klapsy czy wosk -pokiwał głową, nadal chowając się w jego ramionach.

- A więc nie chciałbyś, bym użył jej podczas sesji? - zapytał, uspokajająco go gładząc.

- Nie wiem Panie. Ostatni raz oparzyłem się nią, będąc dzieckiem. Może w momencie sesji uczucie będzie inne? - zapytał bardziej siebie niż Pana.

- Przekonamy się — skinął głową — Pamiętaj jednak, że nie zrobię niczego, czego nie będziesz chciał.

- Ufam Ci Panie. Najbardziej na całym świecie -otarł się o niego, po czym oblizał usta — Panie... - przeciągnął ostatnią literę

- Hmmm? - Argo uniósł brew. Bardzo dobrze znał ten ton chłopaka.

- Mogę dostać całusa? Proszę, Panie — poprosił, nagle bardzo pragnąc, poczuć usta Pana na swoich. Wiedział, jednak że jest to zaszczyt, nie mógł być więc pewny czy jego Master zgodzi się sprawić mu tę radość.

Mężczyzna bez słowa po prostu zbliżył swoje wargi do ust uległego, poruszając nimi lekko.

Theo szybko zaczął oddawać pocałunek, czując ciepło w sercu oraz w podbrzuszu.

Uwielbiał ten rodzaj bliskości i miłości. Zresztą, jak każdy inny związany ze swoim Panem.

***

Mężczyzna sprawdził kajdany zwisające z gałęzi wielkiego dębu, stojącego na skraju lasu. Spokojnego, błyszczącego intensywną letnią zielenią lasu.

Na polanie znajdującej się tuż obok rozłożył koc, a na nim przygotowane wszystkie potrzebne rzeczy. Nożyczki do przecięcia lin w razie jakiejś kryzysowej sytuacji. Kilka butelek wody, różne maści oraz kremy i kilka koców, którym będzie mógł otulić swojego chłopca po zakończeniu. Nieco dalej, w dość sporych rozmiarów wiklinowym koszyku znajdowały się inne przedmioty, której zawartości nie zamierzał na razie zdradzać uległemu.

Po kolejnym upewnieniu się, czy wszystko jest w porządku i dobrze przygotowane, wysłał uległemu krótki sms.

"Przygotuj się, zaraz po ciebie przyjdę"

Desire of White Haired Boy        Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz