Alyson
Ostatni raz w jego pokoju byłam po mojej indywidualnej misji ratunkowej, kiedy to uparł się, aby opatrzyć mi rany i kiedy to po raz pierwszy spaliśmy wspólnie w jednym łóżku. Od tamtego czasu minął prawie rok, ale nic się nie zmieniło. Podeszłam i usiadłam na jego łóżku, a on przystawił sobie krzesło, zupełnie jak tamtego dnia, tyle że tym razem nie musiał mnie opatrywać, bo nie miałam, żadnych ran, no może na zewnątrz.
- O co chodzi? – zapytał
- Musimy z tym skończyć – powiedziałam patrząc na swoje buty – ty i ja... my nie możemy być partnerami.
- Czemu?
Spojrzałam na niego.
- Cameron nie jesteś idiotą, jestem więcej niż pewna, że zdajesz sobie sprawę z tego co do ciebie czuję.
- Alyson, jeśli to kolejna próba wskórania czegoś między nami – zaczął mówić, ale mu od razu przerwałam.
- Wiem, nic do mnie nie czujesz, jestem nikim, czy cokolwiek co tam chciałeś powiedzieć, nie o to mi chodzi. Chodzi o to, że twoje trzymanie mnie przy swoim boku jest okrutne. Ty nic do mnie nie czujesz i wiem, że nigdy nie będzie znów czuł, a ja bym chciała zapomnieć o tym co czuję do ciebie, chciałbym zacząć żyć swoim życiem, otworzyć się na innych, ale nie potrafię, kiedy wciąż jesteś w moim życiu. Zamknąłeś mnie w twierdzy z obawy przed moim ojcem, rozumiem, ale nie mogę do końca życia być więźniem. Pozwól mi odejść.
- Niby gdzie pójdziesz? Twój ojciec nie przyjmie cię do siebie...
- Wiem, wiem. Nie chcę porzucić bycia tropicielem, ale chcę zmienić twierdzę.
Wiele razy już o tym myślałam. Cameron niby nie będzie moim partnerem wiecznie, w końcu zostanie alfą, ale wiedziałam, że dla mojego dobra, dla mojego zdrowia psychicznego najlepiej by było, gdybym wyniosła się z wioski, w której mieścił się dom alfy.
- Nie wiem, czy to byłoby bezpieczne dla ciebie...
- To zamknij mnie w innej twierdzy. Pozwól mi wrócić do rodzinnej wioski mojej matki. Ducans mnie nie cierpi, ale wątpię, aby robił problemy, patrząc na to czyją jestem córką. Poza tym tam jest Erick, może nie może już być tropicielem, ale będzie mógł mnie przypilnować, abym nie robiła nic głupiego.
- Czemu mówisz o tym teraz po tym jak się tak namęczyłaś, aby ruszyć ze mną na misję. Wszyscy zaczęli już przygotowania, ciężko będzie ponownie wszystko zmieniać...
- Pozwól mi odejść po tej misji. Pomogę ci na niej jak tylko będę mogła. Będę siedzieć cicho i udawać potulną wilczycę, której jedynym autem jest bycie siostrą córki Górskiego Maga, ale po tej misji pozwól mi odejść. Proszę, nawet ty nie jesteś taki okrutny.
Cameron spojrzał w bok i zacisnął mocniej usta i dłonie w pięści, tak, że aż napięły mu się wszystkie mięśnie. Widziałam jak gorączkowo myślał od tym co mu powiedziałam.
- Błagam, nie jestem ci do niczego potrzebna, a ja bym chciała zapomnieć o tym całym koszmarze, w którym grałam pierwsze skrzypce. Pozwól mi odejść i w końcu pogodzić się samej ze sobą, wybaczyć sobie samej to co zrobiłam i do czego doprowadziły moje decyzje.
- Czemu przyszłaś z tym do mnie? Czemu nie zrobiłaś tego znów za moim plecami?
Westchnęłam zmęczona.
- Bo wiem, że nic by to nie dało. Miałam dwie alternatywy do wyboru albo błagać cię o pozwolenie, albo uciec.
Cameron spojrzał na mnie z szeroko otwartymi oczami.
- Planowałaś ucieczkę?
- Może ciężko w to uwierzyć, ale ja naprawdę czuję się w twierdzy jak w więzieniu, a jeśli nie chcą cię wypuścić i nie wiesz, kiedy mogą to zrobić w końcu planujesz ucieczkę, tylko, że ciężko byłoby mi opuścić na zawsze rodzinę.
- I prosisz mnie o zmianę więzienia?
- Bo tam chociaż bym miała przyjaciela, z którym bym mogła spędzać czas.
Cameron znów zaczął myśleć, ale tym razem nie spuszczał ze mnie wzroku. Poczułam się trochę speszona i znów spojrzałam na swoje stopy. Nienawidziłam być bezradna, jak i bycia słaba, ale prawda była taka, że przy nim zawsze będę słaba, zawszę będę marzyła o tym, czego nie mogłam mieć i nigdy nie ruszę dalej.
- Zgoda – odezwał się nagle Cameron, a ja spojrzałam na niego zdziwiona – po tej misji będziesz mogła pójść dokądkolwiek będziesz chciała. Nie będę już ci uprzykrzał życia ani stopował. Przepraszam, że do tej pory to robiłem.
Zatkało mnie, pragnęłam, aby się zgodził, ale znałam go i wiedziałam, że ciężko do czegokolwiek przekonać. Jednak to co najbardziej mnie zdziwiło to jego przeprosiny i determinacja w spojrzeniu. Ostatnio jak ją widziałam, to wtedy, kiedy mówił, że nie pozwoli mi nas skreślić.
CZYTASZ
Obrończyni ✎
WerewolfOd dziecka chciała być tropicielką i jej marzenie się spełniło. Przeszła całe szkolenie, zakochała się, poznała swojego biologicznego ojca i tu zaczęły się schody. Alyson jako dziecko czterech ras, przyszła na świat z pewnym zadaniem, albo sprowadzi...