Cameron
To gnida, przez którą o kilku dni płaczesz i zarywasz noce.
Uderzenie nie bolało jak to zdanie. Wiedziałem, że każda łza, która wypłynęła z jej pięknych oczu była moją sprawką.
Jesteś szumowiną, która nigdy na nią nie zasługiwała.
Wiedziałem o tym.
Zapłacisz za każdą kroplę łzy którą uroniła z twojego powodu i mam gdzieś co potem ze mną zrobisz.
Już płaciłem, po części widząc jej przerażenie, co mógłbym zrobić jej przyjacielowi. Kiedy sekret wyszedł na światło dzienne wiele osób się na mnie zawiodło, ale nikt nie miał odwagi coś z tym zrobić, oprócz niego.
Powstrzymała go, stanęła między nami, chociaż mogła nie interweniować, mogła pozwolić, aby on mnie pobił. Zbyt się bała o swojego przyjaciela, myślała, że jestem zdolny, aby ukarać kogoś kto podniósł na mnie w jej imieniu rękę. Czy dlatego ona też mnie nie uderzyła?
Proszę. Zabierz mnie po prostu stąd.
Jednak to nie on ją zabrał, tylko ona jego, ale na koniec na mnie spojrzała. Miała szeroko otwarte oczy. Nigdy jej takiej nie widziałem, nigdy. Kiedy wyszli zwymiotowałem do pustego wiadra obok biurka.
Była przywiązana do mnie, ale zjebałem tak bardzo, że wątpiłem czy dam radę to naprawić.
Żałowałem, że go powstrzymała.
Po pewnym czasie wziąłem się w garść. Czy mnie nienawidziła czy nie, czy mieliśmy szansę to jeszcze naprawić czy nie, nadal była w niebezpieczeństwie, przeze mnie.
Najpierw ta pierwsza misja w obozie przez którą wystawiłem na świecznik i wszyscy dowiedzieli się kim jest. Potem nie przypilnowałem jej w domu. Następnie nie byłem wystarczająco szybki kiedy wybiegła z balu, na którym poznaliśmy jej biologicznego ojca, a kiedy wróciła, to nie wierzyłem jej w sprawie Aarona.
Za słabo się o nią troszczyłem. Przeze mnie musiała być cały czas silna, chociaż pragnęła czasem okazać słabość. Pragnęła być przy mnie i ufała mi na tyle, że potrafiła pokazać tą swoją część, którą ukrywała przed światem.
Teraz nie popełnię najmniejszego błędy, pokaże jej, że może mi zaufać ponownie, że zatroszczę się o nią jak to chciała, że będę partnerem, którego ona pragnie.
Szedłem na główny plac, gdzie wiedziałem, że zaczęły się treningi. Nie mogłem się ukrywać, nawet nie chciałem. Wiedziałem, że wszyscy zobaczą brzydkiego siniaka pod moim okiem, ale wiedziałem również, że nikt nie pomyśli, że to zasługa Aherna, tylko Alyson, tym bardziej znając naszą historię i jej temperament.
Jak stanąłem na krawędzi placu zauważyłem go po drugiej stronie jak pomagał w ćwiczeniach. Zmrużył oczy na mój widok. Zignorowałem go i rozejrzałem się za nią.
Jej grupa stała i czekała. Banda idiotów, którzy śmiali się z tego, jak łatwo będą mieli skoro ich głównym szkoleniowcem i opiekunem jest dziewczyna. Byłem gotowy podejść i wyprowadzić ich z błędu, ale wówczas ją dojrzałem.
Wyszła spomiędzy rzędów namiotów, wiążąc swoje włosy w długi warkocz. Przebrała się podczas tego czasu kiedy opuściła mój namiot. Jej spojrzenie zatrzymało się na mnie i zauważyłem grymas na widok mojego siniaka, ale szybko go zamaskowała wymuszonym uśmiechem.
Wbiegła na plac ćwiczebny i zatrzymała się dopiero przy swojej grupie.
- Wybaczcie za spóźnienie, miałam coś do załatwienia.
Jej rekruci zaśmiali się okazując jej w ten sposób brak szacunku. Jednak ona to zignorowała. Trzech tropicieli, którzy mieli być jej wsparciem spojrzało się na siebie, byli zaniepokojeni taką jej reakcją tak samo jak ja. W ten sposób może dać sobie wejść na głowę.
Skrzyżowałem ramiona na piersi i obserwowałem ją dalej. Nie tylko dlatego, że chciałam, w końcu miałem jej pomóc się odnaleźć w roli zastępcy dowódcy.
- Mam na imię Alyson, przez najbliższy czas jesteście skazani na mnie. Większość z was mnie nie zna, albo zna tylko plotki. – co ona robiła – Mam nadzieję, że powiem to tylko raz i rozwieję wszelkie wasze wątpliwości. Nie zostałam tropicielką z powodu moich koneksji z alfą czy Górskim Magiem. Byłam szkolona przez najlepszych i stałam się jedną z najlepszych przez ciężką swoją pracę i jeśli też będziecie ciężko pracować, to macie szansę mi dorównać.
Cała grupa zamilkła, oprócz jednego, który wybuchnął śmiechem.
Zauważyłem jak Alyson rozstawia nogi w pozycji bojowej.
- Niby jak dziewczyna, która nie umie się przemieniać, może być jedną z najlepszych.
- Wyjdź przed szereg, a ci udowodnię. – odezwała się spokojnie i nawet z tej odległości widziałem jak napięły jej się plecy
Chciała wyglądać na twardą, ale wiedziałem dobrze, że to znów tylko jej zbroja.
Chłopak wyszedł przed szereg, był dwa razy większy od niej. Wiedziałem kim był, to była wschodząca gwiazda tego roku. Był szybki i silny, prawda była taka, że został wysłany na szkolenie, tylko po to aby nabrał szacunku do przełożonych, bo z jego umiejętnościami, mógł już się nazywać tropicielem. Jakim cudem trafił pod skrzydła Alyson?
- Jak się nazywasz? – zapytała dziewczyna przekrzywiając głowę
- Aiden Finn, maleńka. Zapamiętaj to imię, bo w nocy wykrzyczysz je wielokrotnie.
Zamarłem. Cała grupa wybuchła śmiechem. Alyson spojrzała w bok tak, że mogłem zauważyć jej profil i jak się uśmiecha pod nosem, ale od razu powróciła do niego z swoim spojrzeniem.
- Wątpię, abyś podołał, abym wykrzyczała je chociaż raz. – riposta mojej połówki wywoła jeszcze większą falę śmiechu, aż sam się uśmiechnąłem
Sam chłopak się nie zdenerwował, uśmiechnął się tylko i wyglądał na zaintrygowanego. Znałem ten typ. Pewny siebie i nieprzyzwyczajony na jakiś opór u płci przeciwnej, a każdy taki opór podgrzewał tylko krew i chęć poznania tej dziewczyny. Byłem taki sam, dopóki nie napotkałem na opór Alyson i zachciałem za wszelką cenę ją zdobyć.
- Naprawdę chcesz, abym przy wszystkich pokazał, że nie będziesz miała czego mnie już nauczyć? Dla wszystkich byłoby lepiej jakbyśmy się zamienili miejscami. – zrobił w jej stronę kilka kroków – Nie lubię bić dziewczyn, tym bardziej tak ładnych.
- Jesteś słodki. – odpowiedziała
Miałem dosyć. Czas pokazać temu kolesiowi gdzie jego miejsce.
Zanim zdążyłem zrobić krok, Alyson złapała go za rękę i zawirowała, tak, że znalazła się za nim i kopnęła go w tył kolan, przez co poleciał przed siebie na twarz. Następnie oparła nogę na jego plecach i pociągnęła trzymające ramie do tyłu.
Chłopak jęknął przyciśnięty do ziemi, ale nic nie powiedział.
Alyson spojrzała na resztę dalej trzymając Finna.
- Lekcja pierwsza, nie bądź aż tak pewny siebie, to że ktoś jest nie pozorny, słabszy, czy jest dziewczyną, nie oznacza, że nie może was zabić. Prawda Aiden? – wówczas go puściła
Chłopak szybko wstał, ale dalej się uśmiechał.
- Następnym razem nie pójdzie ci ze mną tak łatwo.
- Następnym razem bardziej się postaram, a teraz do roboty. Dobierzcie się w pary, chcę zobaczyć co potraficie.
Obserwowałem ich cały trening. Niepotrzebnie się o nią martwiłem, że da sobie wejść na głowę. Tym małym popisem zasłużyła na ich szacunek. Nawet sam Finn spotulniał.
Widząc, że nie potrzebujewsparcia ruszyłem dalej.
CZYTASZ
Obrończyni ✎
WerewolfOd dziecka chciała być tropicielką i jej marzenie się spełniło. Przeszła całe szkolenie, zakochała się, poznała swojego biologicznego ojca i tu zaczęły się schody. Alyson jako dziecko czterech ras, przyszła na świat z pewnym zadaniem, albo sprowadzi...