Alyson
Wczorajszy wieczór był dziwny i chociaż to nie był mój pierwszy bal, to pierwszy raz dziwnie się czułam. Widziałam te wszystkie spojrzenia w moim kierunku, co chwilę się zastanawiałam czy ktoś się nie domyślił kim naprawdę byłam, ale sądząc po spokoju Camerona raczej nadal myśleli, że jestem Louise.
Sam Cameron cały wieczór zachowywał się inaczej. Był miły, czuły i sprawiał wrażenie jakby był ciągle czujny czy zaraz nikt do nas nie podejdzie i nas nie zaatakuje.
Po pewnym czasie, kiedy byliśmy już zmęczeni ciągłym tańcem podeszła do nas grupka młodych wampirów, jak się dowiedziałam w czasie rozmowy, książę, księżniczka i ich przyjaciele. Wszyscy byli bardzo zainteresowani Cameronem, chociaż na chwilę podczas tego wieczoru, otaczający ludzi o mnie zapomnieli, aż w końcu Albert, następca tronu dworu, na którym gościliśmy uznał, że Cameron jest nudny i zaczął rozmawiać ze mną.
Wielokrotnie musiałam powstrzymywać się przed powiedzeniem czegoś nie tak, czy zaśmiania się jak żartował sobie z mojego towarzysza. Książe w pewnym momencie uznał, że chyba jestem jedyną ciekawą osobą w naszej sforze i jest mu bardzo przykro, że przez Camerona nie mogę być bardziej otwarta. Gdyby tylko znał prawdę.
Jednak Cameron nie narzekał na towarzystwo, jak później mi powiedział, młody książę i księżniczka, mogą być idealnym celem, aby wyciągnąć jakieś informację. Z tego powodu powiedział, że mogę trochę odpuścić gryzienia się w język, aby ich nie znudzić tylko jeszcze bardziej zaintrygować.
Po tym jak omówiliśmy to co dziś się dowiedzieliśmy i zaplonowaliśmy w pewnym stopniu jutrzejszy dzień poszłam się przebrać do snu. Kiedy wyszłam z łazienki ubrana z szorty i w koszulkę na ramiączkach zorientowałam się, że jedno łóżko nie jest jedynym naszym problem. Nie mieliśmy zapasowej pościeli, więc jedno z nas musiało spać bez.
Jako, że to ja miałam spać na kanapie uważałam, że Cameron powinien mi ustąpić przykrycie, on jednak tego tak nie widział.
- To twoja decyzja, aby spać na niewygodnej kanapie zamiast na łóżku, nie rozumiem czemu mam cierpieć z powodu twojej decyzji.
Skrzyżowałam ramiona na piersi.
- Jesteś egoistą. Dobrze wiesz dlaczego nie chcę z tobą spać. Poza tym ty zawsze nagrzewasz się jak piec i koniec końców nie śpisz przykryty.
- Nie wiem dlaczego to taki dla ciebie problem. Po za tym, to ty powinnaś wiedzieć że zasypiając muszę mieć przykryte stópki, bo inaczej się nie wyśpię i to zaszkodzi mojej urodzie. – zaśmiał się Cameron i poklepał miejsce obok siebie na łóżku – Dalej mała, przestań szukać nieistniejących problemów i kładź się spać. Nawet nie poczujesz, że leżę obok. Łóżko jest spore.
Przegryzłam dolną wargę myśląc.
W końcu się zgodziłam. Kiedy zasypiałam on był jeszcze w łazience. Nie czekałam na niego aż wyjdzie i się położy, szybko zapadłam w sen. Poranek jednak nie należał do najprzyjemniejszych. Znaczy nie do końca.
Obudziłam się wypoczęta i nawet szczęśliwa, do tego było mi ciepło i przyjemnie. Jak się okazało byłam przytulona do Camerona, a dokładniej byłam w jego ramionach, na jego części łóżka. Przez chwilę serce zaczęło mi szybciej bić, ale wtedy zorientowałam się, że on dalej śpi, więc się nie wyrwałam z jego ramion. Pozwoliłam sobie na chwilę zapomnienia i leżałam do niego przytulona, patrząc jak śpi, aż do głowy mi przyszedł głupi pomysł.
Wyciągnęłam szyję w jego kierunku i złożyłam delikatny pocałunek na jego policzku. Niestety ten gest spowodował, że się obudził. W pierwszej chwili był zdziwiony, widząc mnie tak blisko siebie, w następnie niczym poparzony wyskoczył z łóżka, zostawiając mnie samą. Nie było to przyjemne uczucie, ale w sumie nie dziwiłam się jego reakcji, co ja sobie myślałam, aby się tak zachować.
Cameron nic nie mówiąc poszedł do łazienki aby wziąć prysznic. Ja natomiast usiadłam na łóżku i przyciągnęłam kolana pod brodę.
Resztę poranka spędziliśmy w napiętej i krępującej atmosferze. Żadne z nas nie odzywało się do drugiego, aż do śniadania, gdzie znów udawaliśmy parę, ale widziałam, że dziś przychodziło mu to z utrudnieniem. Sam następca tronu zauważył, że chyba się pokłóciliśmy, ale szybko zmieniłam temat rozmowy.
Cameron chyba był nawet wdzięczny, że tym razem to ja uczestniczyłam w rozmowie, kiedy to król się do niego odezwał z zaproszeniem na spotkanie z innymi zaproszonymi władcami.
- Chętnie weźmy z Louise w tym udział.
- Nie zrozumiałeś mnie Cameronie, tylko ty jesteś na nie zaproszony, to spotkanie dla samych mężczyzn. Chociaż twoja obecność byłaby mile widziana Louise, będziemy omawiać ciężkie tematy i nie chcę zaprzątać ci tym twojej pięknej główki.
- Rozumiem Wasza Wysokość. – następnie zwróciłam się do Camerona kładąc mu dłoń na jego i się uśmiechnęłam – poczekam na ciebie w naszym pokoju.
Zanim mój towarzysz miał szanse się odezwać, wtrąciła się do rozmowy księżniczka Penelopy.
- Ależ to nonsens Louise, możesz spędzić ze mną ten czas, chociaż nie będziesz musiała się nudzić sama w waszym pokoju. Bardzo rzadko mam możliwość spędzenia z kimś czasu w moim wieku i to jeszcze z dziewczyną.
Poczułam jak Cameron zamarł.
- To jest wyśmienity pomysł. Jeśli pozwolicie to do was dołączę i tak nie mam ochoty na to spotkanie. Pozwolisz, że mnie zabraknie ojcze? – odezwał się tym razem Albert
- Oczywiście synu. Tak więc Cameronie, zaczynamy o 12, przyślę po ciebie Thomasa, aby cię zaprowadził.
Cameron przytaknął i reszta posiłku była poświęcona innym tematom.
Kiedy po śniadaniu wróciliśmy do naszego pokoju, zauważyłam jak Cameron jeszcze bardziej zaczął się denerwować i myśleć. Nawet chodził w tą i z powrotem po dywanie przed kominkiem.
- Czym się martwisz? – zapytałam siadając na kanapie
- Jak to czym? Zostaniesz sama z dwójką członków tego dworu.
- Przecież nic mi nie zrobią, tym bardziej, że nie wiedzą kim naprawdę jestem.
- A skąd wiesz, czy aby się nie domyślili i chcą nas rozdzielić, aby cię dorwać?
- Cameron uspokój się. Umiem o siebie zadbać, jeśli do czegokolwiek dojdzie to dam sobie radę.
- Nie powinienem dopuścić do tego abyś ze mną tu przyjechała.
Zmarszczyłam czoło.
- O czym ty mówisz? Jeden wybój na drodze i się poddajesz? To tylko dwójka królewskich dzieci, które wątpię aby potrafiły mi w jakikolwiek sposób zaszkodzić. Poza tym to będzie dobra szansa, abym pomyszkowała na piętrze królewskim. Kto wie, może wyczuję gdzie znajduje się Richard.
- Miałaś sama nie działać, miałaś słuchać moich poleceń.
Westchnęłam.
- I posłucham, zrobię wszystko co rozkażesz, ale pomyśl przez chwilę logicznie, a nie jak przerażony dzieciak bojący się gniewu mojego ojca. Co byś zrobił gdybym to nie ja miała z nimi spędzić czas tylko ktokolwiek inny.
- Tak samo bym zareagował. Nie chodzi o to że to ty, tylko...
- Okej, okej... rozumiem. To pomyśl o mnie jak o żołnierzu, którym w sumie jestem, co byś kazał mi zrobić, aby nasz misja się udała?
- Kazał tam iść i próbować jak najwięcej się dowiedzieć. – powiedział zrezygnowany, zdając sobie sprawę, że ja mam rację
Uśmiechnęłam się dumnie z wygranej i podeszłam do niego.
- Właśnie i taki powinnam dostać od ciebie rozkaz. Zaufaj mi, dam sobie radę.
- Ufam ci, tylko nie chcę aby coś ci się stało... nie lubię kiedy moim podwładnym grozi niebezpieczeństwo i przez moje rozkazy cierpią.
- Ja nie ucierpię, jak coś zacznę krzyczeć, na pewno mnie usłyszysz. Dobrze?
- Dobrze.
CZYTASZ
Obrończyni ✎
WerewolfOd dziecka chciała być tropicielką i jej marzenie się spełniło. Przeszła całe szkolenie, zakochała się, poznała swojego biologicznego ojca i tu zaczęły się schody. Alyson jako dziecko czterech ras, przyszła na świat z pewnym zadaniem, albo sprowadzi...