#22

1.4K 94 2
                                    

Alyson


Stałam na placu ćwiczebnym obserwując poranną rozgrzewkę. Rok temu byłam na miejscu tych rekrutów i zawzięcie wciąż pokazywałam, że zasługuję na swoje miejsce. Teraz byłam jako instruktor, zastępując mistrza walki krótkimi ostrzami, nikt z dowódców nie patrzył na mnie z wyższością, sam Ducans jak został poinformowany o tej zmianie się uśmiechną. Nie wiem czy jego powodem radości było to, że nie będzie musiał szkolić rekrutów, czy że w końcu ktoś przejął jego obowiązki w byciu mistrzem danej dziedziny walki. Jednak nie interesowało mnie to, mogłam już na zawsze zostać w tym obozie, szkolić rekrutów, nawet jeśli oznaczało to zmianę moich życiowych planów.

Po raz kolejny od ostatnich dwóch dni dogoniła mnie rzeczywistość i świadomość tego czego się dowiedziałam od Richarda. Jeśli kiedykolwiek wybaczę Cameronowi i będziemy razem, to już nigdy nie będę wolna. Jako przyszła luna zostanę zamknięta w złotej klatce i wszyscy będą na siłę mnie bronić. Będzie się oczekiwało ode mnie bycia cichą i posłuszną, a cała sfora i wszyscy jej sojusznicy i wrogowie będą obserwować na nasze potomstwo, które kto wie czy przez moje geny nie będzie skażone tą samą klątwą.

Przetarłam twarz rękoma, starając się te cholerne myśli wywalić ze swojej głowy.

Nie! Zawsze chciałam być tropicielką i nią będę. Nie potrzebuję samca alfa, aby być szczęśliwa. Nie potrzebuję nikogo do szczęścia.

- W porządku Alyson?

Drgnęłam na dźwięk swojego imienia. Ostatnio go nienawidziłam.

Wymusiłam uśmiech i spojrzałam na Ericka, który razem ze mną się zabrał do obozu treningowego. Nie był już tropicielem, nie w pełni, ale jego wiedza i doświadczenie było czymś czego dowódcy nie chcieli stracić, a on sam się cieszył, że nadal może być do czegoś przydatny.

To w sumie dzięki niemu wpadłam na pomysł, aby tu przyjechać, kiedy to przedwczoraj przyszedł do mnie, aby zobaczyć jak się trzymam. Kiedy otworzyłam drzwi do których zapukał, w pierwszej chwili stałam i się na niego patrzyłam, zastanawiając się czy on też brał udział w tej intrydze. Musiał zobaczyć w moich oczach tą niepewność, bo powiedział cicho i smutno.

- Kiedy dostałem wiadomość od twojego ojca od razu przyszedłem, gdybym wiedział wcześniej to bym ci wszystko powiedział.

Wybuchłam wówczas płaczem i rzuciłam mu się na szyję. Mężnie zniósł mój atak i nawet nie wydał z siebie odgłosu bólu kiedy to jego niepełni sprawna noga została bardziej obciążona. Po chwili go puściłam i zaczęłam przepraszać, bo zupełnie zapomniałam ile go kosztowała przyjaźń ze mną.

Został ze mną na cały wieczór słuchając tego co mnie spotkało dzień wcześniej. Kiedy mówiłam o śmierci matki, miał tak jak ja łzy w oczach, a kiedy powiedziałam mu o więzi obiecał, że jak spotka Camerona to mu przywali w moim imieniu i nie pozwoli, aby jeszcze kiedykolwiek mnie skrzywdził. Z pierwszego nawet się lekko zaśmiałam, co do drugiego, chciałam, tak bardzo chciałam mu wierzyć, ale coś czułam, że nie będzie potrafił spełnić tej obietnicy. Nie miałam jednak mu tego za złe. Syn alfy nie raz niszczył plany wszystkim wokół.

- Tak. Trochę się stresuję.

- Nie masz czego. Jesteś utalentowaną tropicielką, wszyscy będą pod twoim wrażeniem.

- A jeśli uznają, że jestem tu dzięki niemu? – od naszej rozmowy dwa dni temu nie wypowiadaliśmy jego imienia.

- To będą debilami, a poza tym to od kiedy interesuje cię zdanie innych? Dowódcy dobrze wiedzą co potrafisz i skoro im nie przeszkadza, że zostałaś postawiona na równi z nimi, to ta banda kretynów w końcu to też zrozumie. Tylko nie daj sobie wejść na głowę.

Obrończyni ✎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz