#17

1.4K 96 9
                                    

Cameron


Dzięki szybkiej reakcji Alyson udało nam się wyjść cało z tego bałaganu. Wiedziałam, że to był zły pomysł zabierania jej ze sobą, ale jeśli mówili prawdę i Richard wykorzystał moją nieobecność, aby dorwać Alyson na terenie sfory to oznaczało, że moja dziecina nie była nigdzie bezpieczna. Wiedziałem teraz, że muszę tylko podwoić jeśli nawet nie potroić swoje wysiłki w jej ochronie.

Dlatego jak tylko się wydostaliśmy z dworu i wsiadaliśmy do podstawionego auta, ruszyliśmy szybko do domu. Znaczy, po jakiś piętnastu minutach jazdy z Alyson za kierownicą w końcu się przemieniłem i ubrałem w ubranie, które dał nam ten wampirzy sługa Richarda i zająłem jej miejsce. Niestety dziewczyna była wielu aspektach utalentowana, ale kierowca był z niej marny.

Dziewczyna całą podróż przemilczała, co mnie przerażało, bo jedno spojrzenie na jej piękną twarzyczkę i wiedziałem o czym myśli. Zastawiała się co miał tamten wampir na myśli mówiąc, że jego Pan przygotował dla niej niespodziankę.

Alyson oprócz tego, że była cała zmartwiona to była też jeszcze bardziej niż wcześniej wykończona. Dużo ją kosztował ten dzień, a to wszystko było moją winą. Dawałem jej przestań i sam nie zawracałem jej głowy. Zamieniliśmy ze sobą tylko kilka zdań, kiedy to zapytałem, czy czegoś potrzebuje, czy jest głodna, czy jest spragniona, na wszystkie pytania dostałem odpowiedź przeczącą.

Po tym jak wylądowaliśmy, zaprowadziłem milczącą Alyson do samochodu, który tu był podstawiony w razie czego i z każdą minutą bliżej sfory widziałem jak dziewczyna zaczyna się coraz bardziej niecierpliwić. Wówczas uznałem, że spróbuję odciągnąć jej myśli od tego co powiedział tamten wampir.

- Myślałaś o tym co będziesz chciała zrobić jak to wszystko się skończy? – zapytałem patrząc dalej na drogę.

Kątem oka widziałem jak Alyson spojrzała na mnie swoimi już naturalnymi oczami. Podczas naszej zamiany w drodze na lotnisko, pozbyła się podartej sukienki i soczewek. Ponownie wyglądała jak to ona, piękna i dzika, chociaż była zmęczona i jak nie ona cicha.

- Co się skończy? Polowania na moją osobę? Powoli zaczynam wątpić, aby kiedykolwiek to się miało skończyć, chociaż nie wiem czego oni ode mnie chcą.

- No, ale co byś chciała zrobić jakby się skończyło?

- Nie wiem, kiedyś myślałam, że po tym jak zostanę tropicielką to będę mogła pomagać innym, słabszym. Jednak teraz wydaje mi się to głupim marzeniem. Zawsze będę córką Górskiego Maga i nawet jeśli nigdy nie zajmę jego miejsca, to wszyscy będą całować mój tyłek, abym szepnęła ojcu kilka dobrych słówek.

- Naprawdę nie marzyłaś nigdy o niczym innym jak zostanie tropicielką i pomoc innym?

Spojrzałem na nią i zauważyłem jak wzrusza ramionami.

- Kiedyś chciałam podróżować. Erick mi opowiadał o tylu cudownych miejscach, które zobaczył jeszcze jako szczeniak, a potem jako tropiciel. Niby chciałam zostać tym tropicielem, ale czasem się zastanawiałam, czy nie fajniej by było popodróżować, pozwiedzać świat. Wielokrotnie miałam pretensje do mamy i taty, że nigdzie nie jeździmy, wówczas nie rozumiałam czemu żywią do tego taką awersję, teraz już rozumiem. Obawiali się, że ktoś się dowie prawdy o mnie. Poświęcili tyle dla mnie, aby mnie chronić, a ja nigdy tego nie doceniałam, jak już to uważałam, że próbują mnie spowolnić. Najgorsze w tym jest to, że cokolwiek bym nie zrobiła to w końcu i tak bym stała się niszczycielem świata.

Zacisnąłem usta. Chciałem, aby pomyślała o czymś innym, czymś przyjemniejszym, a sprawiłem, że znów zaczęła rozmyślać o swoim, jak to nazywała przekleństwu. W takich momentach najbardziej się o nią bałem i o moment, w którym uświadomi sobie, że nie ucieknie przed tym przeznaczeniem.

Obrończyni ✎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz