Alyson
Książę i księżniczka byli bardzo zainteresowani moją osobą. Tak bardzo, że posłali po mnie szybciej niż mieli. Wychodząc z komnaty spojrzałam na Camerona, który bardzo starał się nie wyglądać na przerażonego, ale nie wychodziło mu to. W jego oczach gościł strach.
Jak, że mieliśmy towarzystwo podeszłam do niego, stanęłam na palcach i pocałowałam go w policzek, jakby to zrobiła każda zakochana dziewczyna na pożegnanie.
- Nie martw się, będę grzeczna i nie obrażę naszych gospodarzy. Nie jestem swoją siostrą.
Moja wypowiedź miała ukryte drugie znaczenie, chciałam, aby wiedział, że nie zrobię nic głupiego, ale w razie czego nie byłam słaba i niewinna i potrafiłam o siebie zadbać.
Cameron nie wyglądał na zachwyconego i uspokojonego, ale w jego oczach błysnęło zrozumienie po moich słowach.
Zanim się odsunęłam złapał mnie za dłoń i szepną.
- Uważaj na siebie.
Uśmiechnęłam się do niego szeroko i wyszłam z pokoju.
Szłam po pałacowych korytarzach dwa kroki za sługą, którego przysłali po mnie dzieci króla i rozglądałam się wokół udając zaciekawioną. Co nie było takie trudne, bo pałac miał pięknie ozdobione korytarze, ale to był chyba ten wampirzy styl, bo u Williama było tak samo. Długie, piękne korytarze pełne przepychu.
Kiedy wspinaliśmy się po schodach na królewskie piętro poczułam w pewnym momencie jakbym przechodziła przez niewidzialną barierę w postaci gęstego powietrza. Zakręciło mi się od tego w głowie na tyle mocno, że musiałam przystanąć i oprzeć się o barierkę.
Co jest do cholery?
Sługa spojrzał na mnie zdziwiony, na co uśmiechnęłam najniewinniej jak potrafiłam i powiedziałam, że mam słabą kondycję i nie lubię się bardzo z schodami.
Wampir patrzył nadal na mnie w ten dziwny sposób, ale po chwili ruszył dalej, a ja walcząc z zawrotami głowy spinałam się za nim dalej. Nigdy tak źle się nie czułam, czułam jakby brakowało coś wyrywało mi z płuc powietrze.
Półprzytomnie szłam dalej, aż w pewnym momencie minął mnie wampir, który mi kogoś przypominał. Spojrzałam na niego przelotem i się uśmiechnęłam, zastanawiając się skąd go kojarzę. Wampir też spojrzał na mnie, aż mu oczy zabłysnęły. Idąc dalej próbowałam sobie przypomnieć skąd go kojarzę, ale nagle musiałam znów przystanąć i oprzeć się o ścianę.
Sługa tym razem się zaniepokoił i podszedł do mnie.
- Wszystko w porządku panienko? Zawołać kogoś? – zapytał
- Nie, nie trzeba... brakuje mi po prostu tchu... muszę... muszę wyjść na świeże powietrze.
- Zaraz powiadomię księcia i księżniczkę.
Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, bo sługa pognał dalej. Oparłam się całym ciałem o ścianę i położyłam rękę na piersi. Serce mi mocno biło, nadal nie mogłam złapać oddechu, a całe ciało mi drżało. Co się ze mną do cholery działo.
Usłyszałam głosy na korytarzu z miejsca z którego zniknął wampir i po chwili przede mną stanął książę z zmartwioną miną.
- Co się dzieje Louise? Chorujesz na coś? Myślałem, że wilki nie chorują.
Wilki może nie, ale kto wie czy tacy jak ja już nie.
- Nie chorujemy, Wasza Książęca Mość. Po prostu muszę wyjść na zewnątrz. Na świeże powietrze, odetchnąć.
CZYTASZ
Obrończyni ✎
WerewolfOd dziecka chciała być tropicielką i jej marzenie się spełniło. Przeszła całe szkolenie, zakochała się, poznała swojego biologicznego ojca i tu zaczęły się schody. Alyson jako dziecko czterech ras, przyszła na świat z pewnym zadaniem, albo sprowadzi...