#13

1.3K 99 0
                                    

Alyson


Książę i księżniczka byli bardzo zainteresowani moją osobą. Tak bardzo, że posłali po mnie szybciej niż mieli. Wychodząc z komnaty spojrzałam na Camerona, który bardzo starał się nie wyglądać na przerażonego, ale nie wychodziło mu to. W jego oczach gościł strach.

Jak, że mieliśmy towarzystwo podeszłam do niego, stanęłam na palcach i pocałowałam go w policzek, jakby to zrobiła każda zakochana dziewczyna na pożegnanie.

- Nie martw się, będę grzeczna i nie obrażę naszych gospodarzy. Nie jestem swoją siostrą.

Moja wypowiedź miała ukryte drugie znaczenie, chciałam, aby wiedział, że nie zrobię nic głupiego, ale w razie czego nie byłam słaba i niewinna i potrafiłam o siebie zadbać.

Cameron nie wyglądał na zachwyconego i uspokojonego, ale w jego oczach błysnęło zrozumienie po moich słowach.

Zanim się odsunęłam złapał mnie za dłoń i szepną.

- Uważaj na siebie.

Uśmiechnęłam się do niego szeroko i wyszłam z pokoju.

Szłam po pałacowych korytarzach dwa kroki za sługą, którego przysłali po mnie dzieci króla i rozglądałam się wokół udając zaciekawioną. Co nie było takie trudne, bo pałac miał pięknie ozdobione korytarze, ale to był chyba ten wampirzy styl, bo u Williama było tak samo. Długie, piękne korytarze pełne przepychu.

Kiedy wspinaliśmy się po schodach na królewskie piętro poczułam w pewnym momencie jakbym przechodziła przez niewidzialną barierę w postaci gęstego powietrza. Zakręciło mi się od tego w głowie na tyle mocno, że musiałam przystanąć i oprzeć się o barierkę.

Co jest do cholery?

Sługa spojrzał na mnie zdziwiony, na co uśmiechnęłam najniewinniej jak potrafiłam i powiedziałam, że mam słabą kondycję i nie lubię się bardzo z schodami.

Wampir patrzył nadal na mnie w ten dziwny sposób, ale po chwili ruszył dalej, a ja walcząc z zawrotami głowy spinałam się za nim dalej. Nigdy tak źle się nie czułam, czułam jakby brakowało coś wyrywało mi z płuc powietrze.

Półprzytomnie szłam dalej, aż w pewnym momencie minął mnie wampir, który mi kogoś przypominał. Spojrzałam na niego przelotem i się uśmiechnęłam, zastanawiając się skąd go kojarzę. Wampir też spojrzał na mnie, aż mu oczy zabłysnęły. Idąc dalej próbowałam sobie przypomnieć skąd go kojarzę, ale nagle musiałam znów przystanąć i oprzeć się o ścianę.

Sługa tym razem się zaniepokoił i podszedł do mnie.

- Wszystko w porządku panienko? Zawołać kogoś? – zapytał

- Nie, nie trzeba... brakuje mi po prostu tchu... muszę... muszę wyjść na świeże powietrze.

- Zaraz powiadomię księcia i księżniczkę.

Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, bo sługa pognał dalej. Oparłam się całym ciałem o ścianę i położyłam rękę na piersi. Serce mi mocno biło, nadal nie mogłam złapać oddechu, a całe ciało mi drżało. Co się ze mną do cholery działo.

Usłyszałam głosy na korytarzu z miejsca z którego zniknął wampir i po chwili przede mną stanął książę z zmartwioną miną.

- Co się dzieje Louise? Chorujesz na coś? Myślałem, że wilki nie chorują.

Wilki może nie, ale kto wie czy tacy jak ja już nie.

- Nie chorujemy, Wasza Książęca Mość. Po prostu muszę wyjść na zewnątrz. Na świeże powietrze, odetchnąć.

Obrończyni ✎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz