#27

1.4K 101 6
                                    

Alyson


Nowa wiedza o moim zadziwiającym szybkim czasie regeneracji nie pomogła w niczym. Po tym jak uzdrowiciel wyciągnął ze mnie nieznany nam rodzaj drewna, ból prawie zniknął i krew przestała tak mocno lecieć. Jednak nie byłam w pełni zdrowa. Z powodu straty takiej ilości krwi byłam mocno osłabiona, ale następnego dnia byłam już prawie w pełni siły.

Moja regeneracja była na tyle szybka, że aż mi to przypominało sytuację kiedy uratowałam Jessice i oberwałam srebrem. Do rana byłam cała, chociaż osłabiona, tak jak teraz.

Cameron to widząc musiał sobie też przypomnieć o tamtej sytuacji, bo mi to wypomniał podczas naszej kłótni następnego dnia. Wiedział o moim szybkim dochodzeniu do siebie tylko dzięki temu, że nie spuścił mnie z oczu do następnego dnia. Pilnował mnie czujnie, ale w ciszy, nic nie mówił do czasu aż trochę po południu przyjechał Górski Mag, który rzucił szybki czar i otoczył namiot bańką aby nikt nie słyszał naszej rozmowy. Co było dobrą decyzją, bo po moich krzykach na ich dwójkę, a Camerona na mnie mógłby ktoś pomyśleć, że za chwilę się zamordujemy.

- Znów robisz to samo. Kompletnie nie myślisz o konsekwencjach! – wrzasnął na mnie Cameron uderzając dłońmi w stół przy którym siedzieliśmy

- Wcześniej nie raz wymykałam się z obozu i nic mi się nie stało! Skąd miałam wiedzieć, że tym razem będzie inaczej?

- No nie wiem, mogłabyś pomyśleć. Polują na ciebie od dłuższego czasu, nie sądzisz, że idąc do tego stawu równie dobrze mogłabyś od razu udać się do Richarda? Masz własny namiot, nie ma potrzeby, abyś tam chodziła, aby się umyć. Czy może robisz to specjalnie aby zwrócić na siebie uwagę?

Warknęłam i tym razem to ja wstałam i uderzyłam w stół. Nasze twarze dzieliło z pół metra, kiedy to obydwoje się nachylaliśmy nad blatem.

- Gdybyś na siłę się nie wpierdalał w moje życie może rzeczywiście bym nie czuła potrzeby ucieczki jak najdalej od ciebie. Jeśli masz zamiar mnie obwiniać o to, że mnie ścigają i próbują porwać lub zabić to lepiej się zamknij, bo będę miała gdzieś to kim jesteś i nawet nasza więź mnie nie powstrzyma i ci zrobię większą krzywdę niż samo rozkwaszenie twarzy.

Oczy Camerona zabłysnęły na złoto. Powinnam się go teraz przestraszyć. Nikt kto grozi alfie, bądź jego synowi nie wychodzi z tego cało, ale ja nie byłam nikim i jednego byłam pewna, on nigdy nie pozwoli aby coś mi się stało, tak jak ja niestety nigdy go nie skrzywdzę, nie ważne jak bardzo bym chciała.

Wilk uśmiechnął się pod nosem jakby dopatrzył się tego o czym właśnie myślałam.

- No dalej mała, zawsze tylko grozisz, a może w końcu wprowadzisz w życie swoje groźby?

- Och ty jebany...

- Dzieci, uspokójcie się. – odezwał się Górski Ma, który siedział z nudzony jedno krzesło dalej ode mnie – Nie mamy czasu na wasze kłótnie. Alyson proszę powiedz mi co mówił twój napastnik?

- Nic istotnego. – warknęłam, spoglądając w bok

Kłamstwo, kłamstwo, ale nie chciałam im tego mówić, nie chciałam dawać Cameronowi kolejnej amunicji.

- Kłamiesz. – odezwał się Cameron

Spojrzałam mu w oczy, w których błyszczały płomyki rozbawienia.

- Tak jak i ty. – spojrzałam na ojca – I ty. Okłamywaliście mnie tyle czasu i myślicie, że będę potulnie wam o wszystkim mówić. Nie potrzebuję waszego niańczenia.

Obrończyni ✎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz