Alyson
Siedzieliśmy przy długim stole narad. Cameron opowiadał o planie szkolenia na ten rok, o zmianach jakie chce abyśmy wprowadzili i dodatkowych aspektach szkolenia. Starałam się skupić, ale ciężko mi było siedzieć w tym sam pomieszczeniu co on i nie pamiętać o bólu, który mi zadał.
Cały czas tarłam sobie skronie z powodu bólu głowy, którego się nabawiłam zmuszając mój mózg do zaprzestania myślenia. Jednak kiedy to po raz kolejny usłyszałam jak się zaśmiał wspominając jakieś zabawne ćwiczenie, zacisnęłam mocno powieki, aby powstrzymać łzy.
Dlaczego musiał tak na mnie działać?
Nie mogąc wytrzymać wstałam szybko i zwróciłam na siebie uwagę wszystkich.
- Wybacz, że się w trącam w twoją jak zawsze bardzo ciekawą wypowiedź...
- Ależ Alyson, nie mam co ci wybaczyć, ale niech będzie wybaczam ci. – powiedział krzyżując ramiona na piersi, opierając się swoje biurko i uśmiechając się tak jak zawsze mnie irytował
Zazgrzytałam zębami, ale biorąc kolejny już dziś głęboki wdech, uśmiechnęłam się do niego najrozkoszniej jak potrafiłam.
- Haha... zabawne, wracając jednak do tematu, mam pytanie...
- Byłbym zdziwiony jakbyś nie miała chociaż kilku, w końcu jesteś tu nowa. – znów mi się wciął
- Mógłbyś dowódco? – zmarszczył brwi, małe zwycięstwo – Dziękuję. Co ja tu robię? Nie jestem dowódcą żadnej twierdzy.
- Ale mój ojciec – podkreślił – wybrał cię jako zastępczynię dowódcy Ducansa, więc do twoich obowiązków należy zastępowanie go we wszystkim co by robił.
- Nie mam kwalifikacji.
- Najwyraźniej osoba, która wpadła na ten pomysł i zaproponowała go mojemu ojcu, uważała inaczej. Jednak nie martw się, będziesz spędzać ze mną tyle czasu, że cię wszystkiego nauczę co musisz wiedzieć. A teraz wróćmy planu szkolenia...
Cholera do kwadratu. Przyjechałam tu, aby przed nim uciec, aby poukładać sobie wszystko w głowie i w sercu, a miałam teraz być przez najbliższy czas blisko niego, a jeszcze znów był mój dowódcą.
Resztę zebrania przesiedziałam w ciszy, starając się skupić na swoim zadaniu. Niestety jedyne co zarejestrowałam to mój przydział i terminarz szkoleń z walki krótkimi ostrzami.
Co mnie najbardziej zdziwiło to że zostałam wytypowana do pilnowania oraz organizowania patroli obozowych, który miałam przygotowywać raz w tygodniu. Miałam być też odpowiedziana za przygotowywanie próbnych ataków na obóz.
Nowe obowiązki mnie przerażały, ale powodowały, że będę mocno zajęta, więc zminimalizuje mi to wolny czas na myślenie o czymś innym.
Kiedy Cameron skończył spotkanie, odesłał wszystkich na śniadanie, ale kazał mi jeszcze zostać. Znów zamarłam. Miałam nadzieję, że tak szybko nie zostanę z nim sama.
Siedziałam w miejscu i patrzyłam się w blat stołu czekając aż wszyscy wyjdą, a potem jeszcze chwilę, aż się oddalą. Wiedziałam, że znaleźli się poza zasięgiem, aby nas nie słyszeć kiedy to Cameron westchnął.
- Spojrzysz na mnie? – zapytał zupełnie innym tonem niż do tej pory, pozwolił, aby ból zabarwił jego głos
Nie mogąc się powstrzymać spojrzałam w jego piękne zielone oczy, które były również pełne bólu, jak i żalu i wyrzutów sumienia. Odepchnął się od biurka o które się opierał i ruszył w moim kierunku. Od razu wstałam niczym poparzona, przewracając krzesło.
CZYTASZ
Obrończyni ✎
WerewolfOd dziecka chciała być tropicielką i jej marzenie się spełniło. Przeszła całe szkolenie, zakochała się, poznała swojego biologicznego ojca i tu zaczęły się schody. Alyson jako dziecko czterech ras, przyszła na świat z pewnym zadaniem, albo sprowadzi...