#31

1.5K 88 18
                                    

Cameron


Pocałował ją, moją Alyson.

Nie, już nie moją.

Od samego początku nie podobał mi się ten jej Erick, od początku byłem o niego zazdrosny, aż zrozumiałem, że to typ, który nigdy nie zawalczy, a tu taka niespodzianka. Czekał i czekał, aż będzie jego moment i wykorzystał chwilę, kiedy to oddaliliśmy się z Alyson od siebie.

I chociaż byłem na siebie wkurzony, to jednak nie na niego, będąc na jego miejscu zrobiłbym to samo.

Jednak nie mogłem teraz o tym myśleć, nawet jeśli moja dziecina wybrała innego, to i tak bym zrobił wszystko aby była bezpieczna i teraz musiałem się na tym skupić, a nie myśleć o tym jak była w objęciach innego.

Wyrzuciłem te obrazy z swojej głowy.

Skupiłem się na strategii, na rozmieszczeniu swoich ludzi, aby mieć jak najmniejsze straty. Do zmierzchu zostało tylko kilka godzin, przez co wszyscy pracowali na tyle ile mogli, aby przygotować się na atak.

- Cameronie, uważam, że najlepiej będzie jak to my ich zaatakujemy pierwsi – odezwał się Ducans – nie spodziewają się naszego ataku.

- Tego nie wiesz. Richard nie jest idiotą. Niestety jest nad wyraz inteligentny i zawsze kilka kroków przed nami. On się tego spodziewa i raczej wie, że my wiemy.

- Czyli musimy się przygotować na nich tutaj, niby tego się nie będzie spodziewał? – odezwał się inny dowódca

- Nie, tego też się spodziewa. Prawda niestety jest taka, że nie mamy czym go zaskoczyć, ale on nas już tak.

- Na pewno jest coś czego się nie spodziewa – odezwał się Irakus za moimi plecami

- Co ty tu robisz? Miałeś pilnować Alyson.

Irakus zmrużył oczy.

- Przysłałeś po mnie Finna.

- Nie...

I ponownie usłyszałem ten okropny dźwięk. Krzyk Alyson.

I tak jak wczoraj, wszyscy patrzyli w kierunku z którego dochodził.

I tak jak wczoraj, przemieniłem się i rzuciłem biegiem do niej. Do mojej Alyson.

Czym byłem bliżej tym lepiej słyszałem szamotaninę. Kawałek od namiotu wrzask, tym razem należał do napastnika. Wpadłem do środka, akurat w chwili jak Alyson zamachnęła się krzesłem które rozwaliło się na głowie nieznanego mi wampira, który cofnął się i jęknął.

Dziewczyna przeniosła z niego spojrzenie na mnie, przez co zdekoncentrowała się na tyle, że wampir złapał ją szyję jedną ręką, a następnie odwrócił do siebie tyłem i drugą objął przyciskając do siebie.

- Ani kroku, wilku, bo dziewczyna zginie.

Warknąłem, ale zamarłem w miejscu.

- Dobry piesek, a teraz każ reszcie odejść.

Odwróciłem do tyłu łeb i zauważyłem, że wraz ze mną do namiotu wbiegło dwóch innych wilków, a poza namiotem słyszałem, że zebrało się ich więcej.

Zacząłem się trząść z wściekłości oraz z przerażenia. Miałem ją chronić, ale znów zawiodłem.

Alyson wciąż na mnie patrzyła, a następnie odezwała się do mnie spokojnym głosem. Jakby widziała, że jestem przerażony tym co wampir może jej zrobić.

- Cameron, on mnie nie skrzywdzi. Richard chce mnie żywą.

- Stul pysk, suko – warknął wampir, ściskając jej szyję i odchylając ją w bok, jakby miał zaraz rozerwać jej gardło

Obrończyni ✎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz