11. Konkurs i kara

40 4 0
                                    

Istnieje powszechna opinia, że wiara uskrzydla. Trudno byłoby oszacować, jak mocno Janne Happonen przekonany był o swej mistrzowskiej formie i zwycięstwie na zawodach. Jednak wbrew wszelkim przeciwnościom, takim jak kadra norweska i narty wysmarowane butaprenem, nastawienie to poniosło go znacznie dalej od pozostałych skoczków i zapewniło wygraną w konkursie. Nie można było tego powiedzieć o pozostałych Finach. Posiadający lepiej, a raczej normalnie przygotowany sprzęt Norwegowie szczelnie obsadzili ścisłą czołówkę, poza Happonenem nie wpuszczając nikogo do pierwszej dziewiątki. Z pozostałych zawodników z Krainy Tysiąca Jezior najlepiej spisał się Tami Kiuru, zajmując dziesiąte miejsce.

Happo stał pod skocznią, z dumy promieniując niczym uran w elektrowniach atomowych. Nie pamiętał, kiedy ostatnim razem był z siebie tak zadowolony. Bezspornie wygrał zawody, pozostawiając daleko w tyle wszystkich innych zawodników! A poza tym, ponieważ Ahonen wymiękł i uciekł na wyścigi drag sterów, jego imiennik z Kuopio przejął prowadzenie w Finlandia Veikkaus Tour. W końcu nikt nie miał prawa zaprzeczyć, że był najlepszy.

Natychmiast napadła na Happonena chmara dzieciaków żądnych autografu. Początkowo zwycięzca rozdawał je z cierpliwością godną mistrza, kiedy jednak rozpoczęła się skromna ceremonia rozdania nagród, rzeczy tak błahe jak public relations natychmiast wyleciały mu z głowy. Powód tej zmiany był zaskakująco prosty: trzem najlepszym skoczkom wręczono po sporym pudełku czekoladek. Kiedy Janne dostał swoje, wytrzymał jeszcze jakieś pół minuty, pozwalając się z nimi sfotografować. Następnie z czekoladkami pod pachą pognał prosto do szatni, rzucając na odchodnym kilku dziennikarzom, żeby z wywiadami poczekali do zawodów w Vuokatti, bo teraz miał ważniejsze sprawy na głowie.

Norwegowie przyglądali się mu z politowaniem, częstując się wspólnie słodyczami, które wygrali Roar i Anders Jacobsen. Ale nie wszyscy. Jeden z nich uśmiechał się podejrzanie do pewnego fińskiego zawodnika, usilnie chowającego się za resztą kolegów z drużyny. Wybierając z dwojga złego, Harri znacznie bardziej wolał narażać się na towarzystwo łowcy Lappiego niż swojego wampirzego pobratymca, Bystøla.

Przerwy pomiędzy poszczególnymi zawodami Finlandia Tour były znacznie krótsze niż w wypadku Pucharu Świata. Dlatego jeszcze tego samego dnia Finowie wyruszyli razem jednym autokarem w stronę Vuokatti, gdzie nazajutrz miał się odbyć konkurs.

Podróż przebiegała spokojnie i pogodnie, o ile nie liczyć Vellu, który raz po raz wróżył wypadek drogowy — a to wylądowanie w rowie, a to wpadnięcie do jeziora, a to zderzenie z łosiem lub niedźwiedziem. Tommi Nikunen pogrążony był w swych trenerskich zamysłach, Janne Väätäinen z właściwą sobie pogodą ducha od czasu do czasu zagadywał swych podopiecznych i częstował ich niskosłodzonymi cukierkami, Hannu grał na komórce w „Gwiezdne Wojny”, Jussi i Ville deliberowali nad ułożeniem jakiejś nowej piosenki, Tami studiował „Teorię skoków narciarskich”, rozdział trzysta pięćdziesiąty ósmy: „Prawidłowe hamowanie na dojazdach płaskich i pochyłych”, Risto czytał jakiś kryminał, Happonen spoczywał na laurach, a Joonas zastanawiał się, czemu krople deszczu na szybach zamiast spływać prosto uciekają w bok. Harri zaś męczył się z gumą do żucia, którą zaoferował mu siedzący obok Arttu, a z której przez ostre kły nie był w stanie zrobić balonu, żeby ten od razu nie pękł.

Ogółem jednak nie działo się nic godnego uwagi, co mogłoby przeszkodzić w dalszej jeździe. Dlatego zdziwienie skoczków było dość spore, kiedy autokar niespodziewanie zatrzymał się na dworcu autobusowym w Kajaani, niewielkim miasteczku położonym niecałe czterdzieści kilometrów od celu ich podróży. Zawodnicy wychylili się ze swoich miejsc i zobaczyli, że Nikunen podniósł się i stanął na początku przejścia między siedzeniami. Nawet optymista Arttu nie odważyłby się powiedzieć, że jego mina była łagodna.

Fin-Fiction 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz