Matti wziął głęboki oddech, policzył w myślach do pięciu i zabrał się za opowiadanie.
— Dobrze. Może zacznę od mojego pierwszego bezsensownego argumentu — powiedział. — Niestety, nie miałem wpływu na moje ostatnie zachowanie i to z jednego prostego powodu. Człowiek, którego brałaś za mnie, był w rzeczywistości moim bratem.
Jego dziewczyna roześmiała się.
— Matti, owszem, mówiłam, że przyjmę każde twoje wyjaśnienie, ale chyba jednak przesadziłeś — oznajmiła. — Przecież to oczywista bzdura. Miałabym cię pomylić z Jussim?
— Nie z Jussim — odparł skoczek — tylko z Hannu. To mój młodszy brat.
— Nie żartuj, przecież pokazywałeś mi go kiedyś na zdjęciach. Hannu jest ze dwa razy grubszy od ciebie, nikt nie byłby w stanie schudnąć tak w tak krótkim czasie. Ma też dłuższe włosy i inaczej się ubiera. Sam zresztą mi kiedyś powiedziałeś, że on nie cierpi skoków. Poza tym, skąd on tu mógłby się wziąć? I niby gdzie w tym czasie byłeś ty?
Matti spuścił wzrok.
— To była ta część, w którą jeszcze względnie można uwierzyć — oznajmił. — Z drugą będzie jeszcze gorzej. Sam ledwo w nią wierzę i chciałbym, żeby ona nie była rzeczywistością, a jedynie zbyt długim koszmarem sennym.
— Jaki to koszmar? — zapytała jego dziewczyna, nieco poważniejąc. — Powiedz, proszę, Matti. Nawet, jeśli podstawili na twoje miejsce tego całego Hannu, załóżmy, że tak było, a ciebie po prostu wsadzili na trzy miesiące do psychiatryka na terapię odwykową, postaram się do zaakceptować. Ale chcę usłyszeć prawdę.
Matti mimowolnie się uśmiechnął. Przy wszystkich jego dotychczasowych przejściach pokój bez klamek, o miękkich ścianach, prezentował się całkiem zachęcająco.
— Dobrze, usłyszysz prawdę — powiedział. — A jeśli uwierzysz mi, zapamiętam to sobie do końca życia, a może nawet i dłużej.
— No cóż, miłe zapewnienie — przyznała jego dziewczyna. — Ale czy jest sens w ogóle takie wypowiadać? Przecież nikt nie wie, co go czeka po śmierci…
— Właśnie, że nie — oznajmił Matti. — Ja niestety wiem. Trzy ostatnie miesiące spędziłem na Tamtym Świecie.
Jego dziewczyna wydała okrzyk przerażenia.
— Och, Matti! Naprawdę? — zawołała.
— Najzupełniej — przyznał skoczek, kompletnie zaskoczony. Spodziewał się wiele: śmiechu, powątpiewania, dezaprobaty, ale z pewnością nie takiej reakcji.
— Ja… w takim razie… już wszystko rozumiem! — oznajmiła jego dziewczyna. — Miałeś jakiś wypadek na skoczni i przez trzy miesiące leżałeś w śpiączce, tak? Dlaczego nikt mi o tym nie powiedział?!
Matti wiedział, że sytuacja jest poważna, ale tym po prostu nie był w stanie zachować spokoju. Na usłyszane słowa wybuchnął śmiechem.
— Nie, nie, to zupełnie nie tak — oznajmił, kiedy w końcu udało mu się znów spoważnieć. — Nie było żadnego wypadku, żadnego zagrożenia życia, nic w tym stylu. Po prostu trafiłem w Zaświaty ot, tak, jak w tej chwili siedzę.
Teraz już jego dziewczyna wyglądała na kompletnie rozkojarzoną.
— Co takiego? — wydusiła z siebie.
— No… może w takim razie zacznę od początku — zaproponował Matti. — W czerwcu mieliśmy tutaj zgrupowanie. I nasz szanowny trener z jego szanownymi odchyłami zarządził spotkanie, które miało się odbyć w lesie na wzgórzu Puijo o północy. Idąc na nie zgubiłem się po drodze i trafiłem gdzieś daleko na północ, na wybrzeże jeziora Kallavesi.
CZYTASZ
Fin-Fiction 2
Fanfiction| Lahti, Finlandia, lipiec 2006 | Początek letnich konkursów w skokach narciarskich to pierwsza próba dla nowego składu kadry fińskiej, w której nie każdy jest tym, za kogo się podaje. Życie skoczka narciarskiego nie jest proste, ale jak przekonuje...