15. Matti wraca

48 4 0
                                    

Matti błąkał się po osiedlach Tamtego Świata tak długo, że już sam stracił rachubę czasu. Jednak pomimo wszystkich przeciwności, takich, jak pomylenie drogi i chodzenie parę razy w kółko, w końcu udało mu się osiągnąć cel.

Po tak długiej, męczącej i niebezpiecznej podróży spodziewał się u jej końca czegoś niezwykłego. Na przykład ogromnej, ponurej piramidy, emanującej jakąś tajemniczą energią i ze znakami „UWAGA, KLĄTWA!” przy wejściu. Tymczasem piramida była, owszem, ale niewielka i sprawiająca dość prozaiczne wrażenie. Z pewnością przyczyniało się do tego mnóstwo oblepiających ją reklam z wielkim, migoczącym neonem „BIURO PODRÓŻY NEKROPOLIS” na czele.

Matti czuł się tym głęboko zawiedziony. Zbyt wiele wysiłku zajęło mu jednak dotarcie aż tutaj, żeby teraz zrezygnować. Dlatego zdecydowanym krokiem przeszedł przez oszklone, automatyczne drzwi, zamontowane u wejścia do piramidy.

Po przejściu krótkiego korytarza, którego każdy centymetr kwadratowy wolny od hieroglifów pokryty był kolejnymi reklamami, Matti znalazł się w pomieszczeniu w pewien sposób rzeczywiście podobnym do wnętrza biura podróży. Na jego środku stał rząd kamiennych biurek, za którymi siedziało kilka mumii z przyczepionymi do bandaży plakietkami, najprawdopodobniej informującymi o ich imionach. Były one jednak wypisane w hieroglifach, więc Matti nie miał pewności. Wszystkie mumie pracowały właśnie na stojących na biurkach komputerach, rytmicznie stukając zabandażowanymi palcami w klawiaturę. Niektóre rozmawiały też przez telefon, udzielając informacji o ofercie wycieczek na przyszłe Halloween.

Matti podszedł do tej, która wyglądała na najmniej zajętą, i usiadł na przygotowanym dla klientów, wyplecionym z trzciny papirusowej krześle.

Po jakiejś chwili mumia w końcu zwróciła na niego uwagę.

— Witamy w biurze podróży Nekropolis — odezwała się w sposób tak pozbawiony uczuć i machinalny, że Mattiemu od razu skojarzyła się z pocztą głosową. — W czym mogłabym pomóc?

— Chciałbym wrócić na Ziemię — oznajmił Matti, starając się w jak najlepszy sposób przedstawić cel swojego przybycia do biura. — Do Krainy Żywych.

Mumia ponownie przeniosła swój wzrok na ekran komputera.

— W tym sezonie oferujemy wiele wycieczek — oznajmiła. — Osobiście polecam weekendowy wyjazd na straszenie w zamkach nad Loarą oraz ofertę last minute, dwutygodniowy rejs na statku Queen Mary.

Matti nerwowo przełknął ślinę. Straszenie w zamkach nad Loarą nie było dokładnie tym, o co mu chodziło.

— Ale ja… ja chciałbym po prostu wrócić do miejsca, w którym żyłem — powiedział.

— Rozumiem — odparła mumia. — Podróż indywidualna. Jaki termin by pana interesował?

— Jak najszybciej — oznajmił natychmiast Matti. — Najlepiej teraz.

Pracownica biura podróży postukała kilka razy w klawiaturę.

— Obawiam się, że terminal jest obecnie dość przepełniony — powiedziała. — Jeżeli jednak gotowy będzie pan trochę poczekać, proszę skierować się do punktu odprawy. Tamtym korytarzem, trzecie drzwi na lewo.

Po pójściu we wskazanym kierunku Matti wszedł do dużego pomieszczenia, przypominającego poczekalnię na lotnisku. Słowa „dość przepełniony” nie oddawały dobrze faktycznego stanu rzeczy: hala wypełniona była po brzegi czekającymi na podróż. Na wejściu wręczono Mattiemu kartkę z pięciocyfrową liczbą. Z początku skoczek myślał, że była ona czymś w rodzaju karty pokładowej. Niestety, okazała się numerkiem w gigantycznej kolejce podróżujących. Co gorsza, zawieszone pod sufitem ekrany informowały, ze aktualnie obsługiwany jest dopiero numer sto pięćdziesiąty ósmy. Mattiemu nie pozostało więc nic innego, jak zająć jedno z nielicznych wolnych miejsc siedzących i grzecznie poczekać na swoją kolej. Gdy w końcu usadowił się na krześle w kącie — a było ono zupełnie tak twarde i niewygodne, jak te na lotniskach — doszedł do zaskakującego wniosku, że od czasu trafienia do Zaświatów ani razu nie zmrużył powiek. Jak na zawołanie, zaczął być senny. W przeciągu minuty już spał, niepomny na niewygodę, ostre światło zalewające halę i tłum nieboszczyków, do którego z pewnością nie pasowało określenie „martwa cisza”.

Fin-Fiction 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz