23. Gdy dzwoni ktoś znajomy

38 4 0
                                    

Hannu siedział na kanapie i tępo wpatrywał się w stertę leżących na podłodze bagaży. Był początek września, ósma nad ranem, na dworze zimno i szaro, a on miał za pół godziny wyruszyć razem z Happonenem, Harrim i Vaciakiem na Letnie Grand Prix w Hakubie.

Najmłodszy z braci Hautamäki spoglądał na kolejne torby i wyliczał na głos, co się w nich znajduje, mając nadzieję, że dostrzeże ewentualny brak w uszykowanym ekwipunku. To był pierwszy raz, kiedy samodzielnie pakował się na zawody — wcześniej pomagał mu w tym Jussi, który jednak teraz uznał, że jego młodszy brat powinien już radzić sobie sam. Dlatego Hannu był prawie na sto procent pewien, że o czymś ważnym zapomniał i żałował, że takiej próby nie zrobiono mu podczas jednego z bliższych wyjazdów. Dostarczenie zapomnianej rzeczy chociażby do Europy Środkowej byłoby znacznie łatwiejsze, niż do Japonii.

Kwadrans później, trwając w nikłej nadziei, że jednak spakował się w sposób właściwy, Hannu opuścił mieszkanie. Pozostawił w nim zgodnie z instrukcją starszego brata list do Mattiego — na wypadek, gdyby tamten raczył się znaleźć, jednak szanse na to z dnia na dzień wydawały się coraz mniejsze.

W trakcie spędzonego w towarzystwie Vaciaka i Happo lotu z Kuopio do Helsinek Hannu nawiedziło niepokojące uczucie, że jednak o czymś zapomniał. Wciąż jednak nie potrafił sobie uświadomić, co to mogłoby być. Olśnienie naszło go dopiero, kiedy leciał już innym, większym samolotem, po swojej prawej stronie mając zasłonięte okienko i szczelnie opatulonego kocem aż po czubek głowy, śpiącego Harriego, po lewej siedzącego od strony przejścia Janne, wyraźnie obrażonego, że jak dotąd jeszcze żadna stewardessa nie poprosiła go o autograf, a kilka kilometrów pod stopami pasmo gór Uralskich. Wtedy to Hannu przypomniał sobie, że nie spakował swojej komórki.

Matti obrzucił wzrokiem kamienicę, przed którą zatrzymał się za swoją fanką. Rzeczywiście, to biuro nie miało problemów z nadmiarem klientów — budynek właściwie wyglądał na opuszczony. Szary, brudny tynk miejscami odpadał od ścian, odsłaniając cegły, ramy zmatowiałych okien nie widziały farby od stuleci, a na chodniku leżało kilka oberwanych dachówek.

— Eee… jesteś pewna, że to tutaj? — zapytał Matti.

— W stu procentach — odparła fanka. — Ta firma nieco podupadła, odkąd odszedł jej pierwszy właściciel… no i klientów brak. Tylko w Halloween są tutaj tłumy, bo to jedyny dzień w roku, kiedy zombie mogą bezkarnie latać po ulicach.

Skoczek nerwowo przełknął ślinę. Mimo wszystko, zadbane biuro Nekropolis wzbudzało w nim większe zaufanie.

— To jak, wchodzimy? — spytała fanka, już jednocześnie chwytając klamkę odrapanych drzwi wejściowych.

Hautamäki przytaknął i westchnął ciężko.

Po wejściu do środka Matti, jego fanka i kot Puijo znaleźli się pomieszczeniu wyglądającym na recepcję, a jednocześnie poczekalnię. Było ono równie zaniedbane, jak fasada kamienicy. Jego ściany pokrywała pastelowa, odpadająca w rogach tapeta, na której widniało kilka bledszych prostokątów, jakby śladów po wiszących tam niegdyś obrazach. Pokój oświetlały lampy naftowe, wyłaniając z mroku stojący w rogu mebel, na widok którego serce Mattiego przez chwilę zabiło szybciej. Jak się jednak okazało, bynajmniej nie była to kanapa, lecz coś na jej pozór — otwarta trumna pozbawiona bocznych ścianek. W drugim końcu pokoju, za wysoką ladą stała zaś osoba kompletnie nieadekwatna do wystroju wnętrza — młody chłopak o potarganych włosach, z okularami w grubych, posklejanych taśmą oprawkach na nosie, ubrany w czarną, poplamioną koszulkę z krótkim rękawem.

— Hej — odezwał się. — Mógłbym w czymś pomóc?

Fanka wskazała na Mattiego.

— On chciałby wrócić do Świata Żywych — powiedziała.

Fin-Fiction 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz