12. Piknik o północy

39 5 0
                                    

Pod przewodnictwem Happonena trzej młodzi skoczkowie dotarli na skraj rozciągającego się aż po horyzont jeziora, a następnie zdecydowali się iść wzdłuż jego brzegu. Ponieważ zaś ten obiekt wodny należał do najklasyczniejszych przykładów akwenów polodowcowych, z bardzo urozmaiconą i pokrętną linią brzegową, Harri odnosił niezbite wrażenie, że w ten sposób ich droga wydłużyła się co najmniej trzykrotnie. I rzeczywiście — skoczkowie szli przez wiele godzin, a nigdzie nie widać było żadnych śladów cywilizacji wskazujących, że Vuokatti jest już blisko. W końcu słońce, po nadzwyczaj długiej wędrówce po niebie, wreszcie raczyło choć na chwilę schować się za linią horyzontu, a zegarek Joonasa wyświetlił za kwadrans pierwszą w nocy. Wtedy Janne uznał, że jest już zmęczony i należy zrobić postój. Żeby uniknąć pogryzienia przez komary, skoczkowie zagłębili się mocniej w las. Znaleźli niewielką, wciąż jasną polankę i urządzili na niej skromne obozowisko.

Harri siedział skulony, opierając się o pień drzewa. Janne i Joonas zjedli najpierw po kilka pierniczków, a potem wyciągnęli się na trawie. Obydwóm już kleiły się powieki. Byli zmęczeni i senni, podczas gdy Harri czuł, że zaczyna rozpierać go energia. Jako wampir tryb dobowy miał odwrócony o sto osiemdziesiąt stopni. Gdyby teraz zostawił tamtych dwóch i ruszył w drogę, nawet wzdłuż jeziora, dotarłby do Vuokatti jeszcze przed nastaniem dnia i znalazłby sobie jakąś zacienioną kryjówkę, w której położyłby się spać. Głupio mu było jednak porzucić kolegów z drużyny na pastwę losu.

Oprócz przypływu sił witalnych, Olli zauważył też u siebie inny, znacznie bardziej niepokojący znak. Nie tylko w żołądku, ale wręcz w całym ciele czuł ssanie, jakby jego naczynia krwionośne były zbyt puste i domagały się zmiany tego stanu. Harri robił się głodny. Wyrzucając podopiecznego niespodziewanie z autokaru, trener nie do końca świadomie pozbawił go kolacji, czyli kartonu z czerniną, który tamten miał w plecaku. Po kupnie paczki pierniczków fundusze skoczków zubożały zaś tak mocno, że nie byłoby ich stać na nabycie kolejnego. Zresztą Harri sam zapomniał wtedy o takiej kwestii, jak swoja dieta. Przypomniała mu się ona dopiero teraz, w najmniej odpowiednim momencie.

Skoczek-wampir przymknął do połowy powieki i wsłuchał się w odgłosy nocy. Panująca dookoła cisza była tylko pozorna — w trawie cykały cicho świerszcze, znad jeziora dochodził skrzek kilku żab. Owady latały z irytującym brzękiem, a gdzieś w oddali odgłosy kroków, tak ciche, że nie wyłapałoby ich ludzkie ucho, zdradzały obecność większych leśnych zwierząt. Po chwili jednak te wszystkie dźwięki zaczął zagłuszać w uszach Harriego zupełnie inny, niepasujący do otoczenia. Przypominał on kołatanie w masywne, drewniane drzwi. Niskie, powtarzające się tony po chwili rozdzieliły się i ułożyły w dwie różne, niezależne od siebie melodie. Każda z nich miała jednak swój perfekcyjny, powtarzalny rytm. Było to bicie dwóch ludzkich serc. Serc, które niezmordowanie pracowały i bez przerwy tłoczyły krew w tętnice swych właścicieli, mimo, że tamci właśnie odpoczywali.

Chociaż Harri opierał się temu z całych sił, rytm tętna zaczął wprowadzać go w rodzaj transu. Pierwotna cząstka jego nowej, wampirzej natury znów się obudziła i bezpardonowo przejęła nad nim dowodzenie. Z oporem ciągniętej za sznurki marionetki skoczek powoli podniósł się i niczym zahipnotyzowany ruszył w stronę leżącego na trawie i smacznie chrapiącego Joonasa. Tamten, dotychczas śpiący na boku, teraz przewrócił się na plecy. Wylądował akurat w jakimś dołku w trawie, ponieważ jego głowa, opadając na ziemię, mocno przechyliła się po tyłu, idealnie odsłaniając szyję. Harri przykucnął przy nim. Jego kły, schowane zgodnie z metodą, jaką w wyjątkowo nieprzyjemny i złośliwy sposób pokazał mu Bystøl, same uzyskały swoją faktyczną długość, kiedy Olli otworzył usta, gotowy do ataku.

Dopiero wtedy, ostatnią resztką siły woli, Harriemu udało się zapanować choć nad częścią własnego ciała. Uniósł prawą rękę, a następnie z całej siły uderzył się pięścią w nos.

Fin-Fiction 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz