Rano razem z rodzicami wsiadłam do samochodu. Musieliśmy już wracać, ze względu na moją rehabilitację.
Włożyłam słuchawki do uszu i puściłam muzykę. Akurat padło na "Sweater Weather", jedną z moich ulubionych. Położyłam głowę na zagłówku i patrzyłam się w dach pojazdu. Ponure myśli związane z kontuzją i oszpeceniem, przysłoniły wszystkie inne myśli. Po chwili skrzywiłam się. Nie mogę dać się złamać. Z trudem odgoniłam czarne myśli. Kolejna piosenka, na mojej losowej playliście, w pewnym sensie poprawiła mi humor. Była to "Magia" Alvaro Solera.Dosyć dużo streamowałam, ale także uczyłam się jeździć na deskorolce. Nie szło mi to najgorzej, ale na razie, nie umiałam robić jakiś skomplikowanych trików. Niestety narobiłam sobie także wrogów. Musiałam omijać najbliższy skate park. Cóż, nie wszystkim podoba się moja blizna, a nie mam ochoty słuchać wyzwisk kiedy jeżdżę, ponieważ to odbiera cały fun.
Kiedy przyszedł nieszczęsny dzień w którym musiałam iść do szkoły, rodzice obudzili mnie o 6. O 6. TO JEST NOC KURDE. Poł-żywa zeszłam na śniadanie. Zjadłam płatki z mlekiem i z powrotem popędziłam na górę. Wczoraj oczywiście nie chciało mi się pakować, więc wrzuciłam do czarnego plecaka tylko brudnopis, power bank, piórnik i słuchawki.
Speedrun przebierania mam już opanowany do perfekcji. Włożyłam na siebie czarne bojówki, krwisto-czerwoną bluzę i łańcuchy, czyli jedyną biżuterię którą na sobie akceptowałam. Z przyzwyczajenia, ostatni raz spojrzałam w lustro. W oczy rzucała się oczywiście blizna. Przywołałam na twarz pewny siebie uśmiech. Muszę być ponad tym. Zgarnęłam plecak, założyłam czarne podroby vansów i wybiegłam na przystanek. Zerknęłam na zegarek w telefonie. Jest 7:20. Do szkoły jadę około 20 minut, potem muszę jeszcze znaleźć klasę. W pierwszy dzień przydało by się jednak nie spóźnić. Kiedy dotarłam do budynku liceum, panowało w nim zwyczajowe zamieszanie.
Pod klasą, od razu, kiedy zobaczyłam Cassandrę, zawołałam:
- Cass! - przyspieszyłam krok
Brunetka natychmiast odwróciła się w moją stronę i uśmiechnęła
- Cześć - powiedziała jak cywilizowany człowiek
Podałyśmy sobie dłonie, i wykonałyśmy skomplikowany handschake.
- To wbijasz do mnie po szkole? - zadałam pytanie retoryczne
- No oczywiście -
Cass była jedną z niewielu osób która wiedziała o mojej drugiej tożsamości. Czasami występowała na moich odcinkach. Miała także własną maskę, podobną do mojej. Maska Cassandry jest zrobiona z białego materiału, a peruka jest w kolorze niebieskim.
Po paskudnie dłużących się lekcjach, wzięłyśmy książki z szafki (Cass zabrała ze sobą jeszcze deskorolkę na której przyjechała) i poszłyśmy na przystanek. Cassandra miała średniej długości czarne włosy, opaloną skórę i niebiesko-szare oczy. Przez całe wakacje się nie wiedziałyśmy, ponieważ dziewczyna była za granicą.
Kiedy w końcu przyszłyśmy do mojego domu, zjadłyśmy makaron, który zostawili mi rodzice, zanim wyszli do pracy, poszłyśmy do mojego pokoju i gadałyśmy. Rozmowa przez telefon, to nie to samo co rozmowa twarzą w twarz.
Po około 2 godzinach zdecydowaliśmy pójść pojeździć na deskorolkach. Tradycyjnie wzięłyśmy po jednej bezprzewodowej słuchawce i słuchałyśmy muzyki. Około 17 Cassandra musiała wrócić do domu, więc ja też to zrobiłam. Kiedy weszłam do domu, okazało się że rodzice już są. Za dwa dni ma odbyć się meet-up, a oni dalej nic o tym nie wiedzą. Znaczy coś im wspominałam, ale pewnie już zapomnieli. Weszłam do salonu, z zamiarem oświecenia rodziców.
- Cześć. Bo jest taka sprawa. - zaczęłam, chcąc zwrócić na siebie uwagę rodziców, siedzących z laptopami.
- Cześć. Coś się stało? - zapytał tato, nie odrywając wzroku od papierów.
- Tak jak już mówiłam, za dwa dni, ma odbyć się meet-up. - powiedziałam na jednym wydechu. Rodzice spojrzeli na mnie z nad laptopów
- I w związku z tym? - zapytał
- Czy mogłabym na niego iść? - zapytałam, ale od razu dodałam - Bardzo proszę.
- A kto tam będzie? - zapytała moja rodzicielka
- Toby, Tommy, Wilbur, Ranboo i Nihachu. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą
- Kim oni są? - dopytał się ojciec
- Są moimi przyjaciółmi, także streamują. Wszystkich znam, poza tym będzie tam Toby. Zamierzamy nagrać vloga i pochodzić po galerii. Możliwe, że będziemy robić coś jeszcze, ale nie wiem. - powiedziałam. Moi rodzice raczej nie mają nic przeciwko wychodzenia ze znajomymi, (czego praktycznie nigdy nie robiłam, chyba że wychodzę na deskę z Cassandrą). Po prostu wiedzą, że jestem szalona i nieobliczalna, ale mam też swoje zasady, których się trzymam.
- Nie widzę nic przeciwko. - odpowiedział i wrócił do pracy
- Ja też nie. Może w końcu sobie chłopaka znajdziesz. - uśmiechnęła się pod nosem
- Mamo, czy ja naprawdę wyglądam jakbym kogokolwiek szukała, a tym bardziej potrzebowała? - westchnęłam
- Gdybyś ubierała się bardziej dziewczęco, na pewno miałabyś dużo adoratorów. - mojej mamie ani trochę nie podobało się, że nie nosiłam sukienek i spódnic. Tak samo nie trawiłam butów na obcasach u siebie.
Zostawiłam to bez komentarza i poszłam do siebie, na górę. Weszłam na discorda i zobaczyłam, że Soot siedzi na vc. Od razu do niego dołączyłam. Naprawdę nie mogłam się doczekać naszego spotkania w realu. Nie dopuszczam wielu osób blisko siebie, a on jest w tym nielicznym gronie. Gadaliśmy dosyć długo, ale wciąż chcąc, nie chcąc musiałam kończyć, bo w końcu jutro szkoła. Pożegnałam się z nim, wzięłam piżamę i skierowałam się do łazienki, wzięłam prysznic i rozczesałam moje karmelowe włosy. Już miałam kłaść się spać, gdy przypomniałam sobie, że wypadałoby spakować się na jutro. Z ociąganiem wepchnęłam do plecaka książki i zeszyty, po czym przygotowałam ubranie na jutro.
Zmęczona padłam na łóżko i zasnęłam spokojnym snem.
________________________
Yooo
ekhem
tak
to znowu ja
i kolejny rozdział(Powiwinnam przestać pisać sama do siebie, bo w sumie nikt tego nie czyta ale, co tam)
xD
Miłej reszty wakacji
Papa(Dobra Kosmitka, koniec tego przedstawienia)
_______________________
EDIT:
Teraz wiem, że są osoby które to coś czytają i jestem bardzo dumną autorką<3
CZYTASZ
𝑺𝒘𝒆𝒂𝒕𝒆𝒓 𝑾𝒆𝒂𝒕𝒉𝒆𝒓 --- 𝑾𝒊𝒍𝒃𝒖𝒓 𝒙 𝒐𝒄 |ZAWIESZONE|
FanfictionNie miałam nikogo do shipowania z Wilburem więc stworzyłam nową postać. Bardzo nie polecam tej książki " 'Cause it's too cold For you here And now, so let me hold Both your hands in the holes of my sweater" Od razu, na wstępie mówię, że to opowiada...