-_15_-

292 21 9
                                    

Komunikacją miejską dojechaliśmy pod duży budynek na obrzeżach miasta. Weszliśmy do niego i był to oczywiście park trampolin. Ciesząc się jak głupia, w rozejrzałam się po korytarzu z kasą. Za chwilę dołączyli do mnie inni. Przeszliśmy do kasy, zapłaciliśmy i poszliśmy się przebrać do szatni. Wybraliśmy antypoślizgowe skarpetki i weszliśmy na sale. Nie było tam wielu ludzi oprócz naszej grupki, widocznie mają jakiś limit osób. Ranboo odpuścił sobie skakanie i stanął na balkonie obserwując nas. Wiedziałam, że muszę uważać, aby maska nie zleciała mi podczas skakania, więc nie mogłam za bardzo szaleć. Przypięłam ją bardzo mocno, a zielone włosy związałam w koka. Weszliśmy na halę i skierowaliśmy się w stronę pierwszych atrakcji. Quackity, Tommy i Tubbo uznali, że świetnym pomysłem będzie nauczenie się salta. Wychodziło im to naprawdę ułomnie, ale mieli z tego fun, a to podobno najważniejsze. Przez chwilę pośmiałam się z nich i poszłam na chwilę na materace, aby przypomnieć sobie przerzut, którego nauczyłam się w tamtym roku przed wypadkiem. Wychodziło mi to tylko trochę lepiej, niż chłopakom salto. Potłukłam się trochę ale tragedii nie było. Potem poszliśmy nad basen z piankami. Obok niego były podwyższenia, skąd można było skakać, oraz lina. kiedy podeszliśmy do krawędzi, William popchną mnie w stronę pianek, przez co straciłam równowagę. W ostatniej chwili, pociągnęłam go za sobą. No bo w końcu jak mnie spycha, to niech spada razem ze mną. 

Skończyło się to tak, że wpadając głęboko w gąbki przygwoździł mnie do pianek pode mną. Nie miałam jak się ruszyć, a przed sobą miałam kłaki Wilbura i piankę. Na szczęście chłopak ruszył się i miałam możliwość wykopania się z pod pianki. 

- Ty jesteś głupi, czy głupszy? - zapytałam go i rzuciłam w niego prostokątną gąbką

Przez chwilę nic nie mówił, a potem zaśmiał się krótko i również rzucił we mnie pianką. I właśnie tak rozpętał bitwę na gąbki, do której po chwili dołączyli inni. Dostałam mocno od Alexa i wywaliłam się w piankę. Nie miałam już wstać, kiedy Wilbur stanął koło mnie z gąbkowym mieczem (mam nadzieję że wszyscy wiedzą o co chodzi) w dłoni i skierował jeden jego koniec w moją stronę. 

- Wyzywam cię na pojedynek!

- Wiesz, że to nierozsądne z twojej strony. I tak wygram! - zaczęłam się wychwalać

- Zobaczymy!

Stanęliśmy na dwóch końcach równoważni nad gąbkami.

- Trzy, dwa, jeden... start! - odliczał Techno

Zaczęliśmy okładać się wyginającymi się gąbkami, co miało imitować pojedynek. Udało mi się zepchnąć szatyna z równoważni, ale po chwili zachwiałam się i spadłam na drugą stronę, w pianki.

Potem, także reszta zmierzyła się w szermierce. Kiedy czas się skończył, poszliśmy do szatni aby się przebrać, a potem na przystanek i do McDonalda. Do parku rozrywki jechaliśmy około 40 minut. Od razu poszliśmy przetestować rollercoastery, karuzele i inne atrakcje. Kiedy w końcu zmęczyliśmy się nimi, poszliśmy po watę cukrową. Miasteczko oświetlone wieloma migającymi światełkami na tle ciemnego nieba, wyglądało przepięknie. Było już około 22 i byłam zmęczona. Normalnie zasypiam o wiele później, ale ten dzień był naprawdę intensywny. Znowu byłam naprawdę szczęśliwa. Kiedy zjedliśmy do końca waty cukrowe, postanowiliśmy wrócić do domu. 

Poszliśmy na przystanek i wsiedliśmy do autobusu. Wykończona trafiłam do domu gdzie od razu przebrałam się w piżamę i zasnęłam. 

_________________________

Strasznie krótko wyszło, ale totalnie nie mam czasu. Szkoła + masa zajęć dodatkowych, a w tym roku egzaminy. :')

Umieram :') 

Jedyne dobre co mnie spotkało od początku szkoły, to moje urodziny heh

i jeszcze jedno

nie wiem czy kogokolwiek to interesuje, ale pierwszy rozdział był inspirowany pewną sytuacją w moim życiu. Kiedy byłam u kuzynów, jakieś dwa lata temu, kuzyn zostawił otwarty pokój i zszedł po coś na dół. Więc oczywiście weszłam i pograłam sobie w tym czasie w Fortnite z jego znajomymi, z którymi rozmawiał przez (z tego co pamiętam) discorda. No więc kiedy zaczęłam planować ewentualną książkę, to od razu przyszła mi do głowy ta sytuacja i przerobiłam ją. Chyba tylko ta sytuacja była w większym stopniu inspirowana moim życiem, ale jak jeszcze sobie coś przypomnę, to napiszę w notce pod rozdziałem.

No to tyle na dzisiaj chyba tyle

Żegnam i życzę powodzenia w szkole, czy gdzie tam chodzicie, albo nie

*mruczy do siebie* To chyba najdłuższa notka, którą napisałam w tej książce. Nie wiem czy to dobrze, ale niech będzie. ... Cholera. Ja już w sumie niczego nie wiem :'D



_______________________

EDIT:

do tego czasu nic się nie zmieniło, dalej niczego nie wiem





𝑺𝒘𝒆𝒂𝒕𝒆𝒓 𝑾𝒆𝒂𝒕𝒉𝒆𝒓 --- 𝑾𝒊𝒍𝒃𝒖𝒓 𝒙 𝒐𝒄 |ZAWIESZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz