Dzisiaj obudziłam się z pierwszym budzikiem, co było u mnie bardzo dziwne. Byłam bardzo podekscytowana! To już dzisiaj, odbędzie się meet-up!!
W szkole byłam rozkojarzona. Kiedy w końcu zostały trzy lekcje do końca szkoły, z których rodzice mnie zwolnili, abym miała czas ogarnąć się na meet-up'a, Cass podeszła ze mą pod wyjście ze szkoły.
- Jak będziesz miała chwilę, to prześlij jakieś zdjęcie. - uśmiechnęła się do mnie
Wykonałyśmy hendshake i wyszłam ze szkoły. Przyjechałam do domu i zaczęłam przepakowywać plecak, oraz zmieniać ubranie. Zostawiłam bojówki, ale zmieniłam bluzę na czarny podkoszulek z nadrukiem i założyłam rękawiczki. Karmelowe włosy zaplotłam we dwa warkocze, które zwinęłam płasko z tyłu głowy. Następnie włożyłam cienką siateczkę i mocno ją przymocowałam.
Weszłam na dół z maską w dłoni i plecakiem na plecach.
- Przecież masz jeszcze piętnaście minut do wyjścia. - zauważył tata.
- No tak, ale nie chce się spóźnić. - odpowiedziałam podekscytowana.
- No dobra, no to jedziemy. - powiedział. -
Założyłam maskę, poprawiłam podkoszulek i uśmiechnięta wyszłam z domu i wsiadłam do samochodu. W samochodzie, tato założył czarną zwykłą maseczkę, oraz ciemne okulary przeciwsłoneczne, na wszelki wypadek, aby nie było widać jego twarzy. Uparł się, że mnie odwiezie, twierdząc że tak będzie bardziej profesjonalnie i ktoś mógłby się do mnie przywalić w autobusie. Po przemyśleniu przyznałam mu rację i podziękowałam. Czasem rodzice są naprawdę mili.
Kiedy w końcu dojechaliśmy do centrum, ojciec zatrzymał auto. Nie daleko widać było niewielką grupkę chłopaków, rozmawiających ze sobą.
Serce mi podskoczyło.
- O której po Ciebie przyjechać? - zapytał zanim wyszłam z samochodu
- Jeszcze nie wiem, jak coś, to napiszę. Pa!
- Dobrej zabawy.
- Dzięki!
Wyszłam z samochodu, zarzuciłam plecak na plecy i ruszyłam w kierunku przyjaciół. Kontem oka widziałam, że ojciec odjeżdża. Podekscytowana podeszłam do nich. Poznałam Tommiego, oczywiście ubranego w podkoszulek z czerwonymi rękawami, Tubbo w niebieskiej bluzie i Wilbura mającego na sobie musztardowy sweter i okrągłe okulary.
- Yooo! - krzyknęłam, witając się z chłopakami, podając dłoń do braterskiego uścisku.
- Ale Ty jesteś niziutkaa, awww. Mogę Cię przytulić? No proszeeee- zapytał z uśmiechem Wilbur.
Pożałowałam, że nie widzi mojego zabójcze spojrzenia.
- To Ty jesteś jakimś mutantem. - mruknęłam
Usłyszałam śmiech przyjaciół.
Will wyciągnął w moją stronę ręce, jakby wogule nie słyszał mojej wypowiedzi. Już miałam z żalem dobitnie mu odmówić, gdy spotkałam jego wzrok i zaczęłam się roztapiać. Usiłowałam wypchnąć z głowy jakiekolwiek myśli, że może coś do niego czuje, lecz w końcu odpuściłam. Mruknęłam parę przekleństw w stronę Soota, ale i tak podeszłam do niego i pozwoliłam żeby lekko mnie objął. Chłopak był ode mnie wyższy o głowę. Sama lekko go przytuliłam, ale po chwili oderwałam się od niego speszona. Zapach jego delikatnych perfum było dobrze czuć, nawet przez maskę.
- Urocza jesteś. - zaśmiał się
- Jeszcze raz to powiesz, to nie ręczę za siebie. - warknęłam - Kiedy przyjdzie reszta? - zapytałam zmieniając temat
CZYTASZ
𝑺𝒘𝒆𝒂𝒕𝒆𝒓 𝑾𝒆𝒂𝒕𝒉𝒆𝒓 --- 𝑾𝒊𝒍𝒃𝒖𝒓 𝒙 𝒐𝒄 |ZAWIESZONE|
FanfictionNie miałam nikogo do shipowania z Wilburem więc stworzyłam nową postać. Bardzo nie polecam tej książki " 'Cause it's too cold For you here And now, so let me hold Both your hands in the holes of my sweater" Od razu, na wstępie mówię, że to opowiada...