Wróciliśmy z zakupami do domu. Jakimś cudem się nie zgubiliśmy, więc Tommy był z siebie niezmiernie dumny, gdyż on prowadził nas do sklepu. Rozpakowalisny zakupy. Kristin, Cassandra i Tubbo wygonili nas z kuchni słowami "Nie potrzebujemy Was w naszym składzie", po tym jak próbowałam wyjeść truskawki z miski na ciasto.
Ja, Wilbur i Tommy ruszyliśmy na górę i uznałam, że zobaczę jak wygląda pokój chłopaków. Nie różnił się on zbytnio wystrojem od tego w którym śpię ja z Cassandrą, ale był on znacznie większy.
- Wow, jeszcze nie zdemolowaliście całego pokoju.
- Taaa bardzo zabawne. - odpowiedział Will
- To co robimy? - zapytał blondyn kładąc się na jednym z łóżek
- Możemy w coś zagrać. Fall guys czy coś. - zaproponowałam
- Za niedługo będzie kolacja. - przypomniał brunet
- Ehhh - westchnełam
- Ej! Mam pomysł! Czółko! - obudził się blondyn
Wiec przez następne 15 min graliśmy w czółko. Ta gra zawsze była cudownym wyborem. Zagraliśmy 4 rundy i zostalismy zawołani na kolację. Posiłek składał się z pieczeni, ziemniaków i dwóch rodzajów surówek.
Po kolacji nagraliśmy odcinek na kanał Philzy, posprzątaliśmy po nagrywkach i około 22 poszliśmy do swoich pokoi. Poszłam pod prysznic, a kiedy wyszłam w piżamie, na którą ubrałam bluzę, do pokoju wszedł Tommy mówiąc, że jak się ogarniemy mamy do nich iść.
Cassandra poszła pod prysznic, a ja wytarłam włosy w ręcznik i rozczesałam je. Zgarnełam telefon z szafki, krzyknęłam do przyjaciółki, że już idę i wyszłam z pokoju.
Chłopcy ogarneli się szybciej i leżeli na łóżkach. Przekroczyłam próg pokoju.
- No witam
Podeszłam do okna i wyjżałam za nie. Nie było widać gwiazd, ponieważ byliśmy w środku miasta. Poczułam niepokój i chłód. Kontem oka, zarejestrowałam nieznaczny ruch. Przyjrzałam się temu miejscu, ale nic nie zauwarzyłam. Odsunełam się od okna i siadłam na łóżku Wilbura.
- Stało się coś? - zapytał widząc moje zamyślenie
- Hm? Nie, spoko
- To co, gramy w karty? - zapytał Tommy wskakując na łóżko Tobiego, które było praktycznie tuż przy łóżku wilbura.
- No, tylko Cassandra miała je przynieść.
Kiedy w końcu dziewczyna przyszła, graliśmy w karty, a potem oglądaliśmy serial na laptopie. Siedziałam opierając się o tors Wila, a on otoczył mnie ręką, kładąc swoją głowę, na czubku mojej. Jak można było łatwo przewidzieć, zasnełam po dwóch odcinkach.
Rano, obudziłam się leżąc w łóżku przytulona do Williama. Lekko się zarumieniłam. Pomimo tego, że jesteśmy razem, dalej zachowywaliśmy się bardziej jak para przyjaciół. Od tego niezapomnianego momentu w parku, nie całowalismy się tak naprawdę, oprócz w policzek, czoło czy głowę. Praktycznie rzecz biorąc, w parku, to było nieśmiałe cmoknięcie w usta. Ale nie przeszkadzało mi to. Chociaż o tym nie rozmawialiśmy, oboje wiedzieliśmy, że nasza relacja będzie się rozwijać w własnym tempie i nie ma sensu tego pospieszać.
Delikatnie wyplotłam się z objęć szatyna, który cicho mruknął i uchylił powieki.
- Która godzina? - zapytał niskim, zaspanym głosem, który sprawił, że jeszcze bardziej się zarumieniłam.
O cholera. - powiedziałam do siebie w myślach i przyłożyłam dłonie do policzków, aby je schłodzić. Wilbur widząc to, zaśmiał się cicho.
- Ósma trzynaście. - odpowiedziałam sięgając po mój telefon który leżał na szafce nocnej - chyba trzeba już wstawać. Tubbo i Cass już zeszli na dół.
- E nieee - mocniej mnie przytulił - jeszcze chwila
- Mam puścić ruskie rapy? - zapytałam nawiązując do nagrywek vloga, kiedy to on budził mnie w ten sposób.
- O NIE TYLKO NIE TO. JAK ŚMIESZ POSŁUGIWAĆ SIĘ MOIMI ZAKLĘCIAMI PRZECIWKO MNIE?
- Nie marudź. Ciszej bądź, to posmarujemy Tommiego pastą do zębów.
- No, i to jest dobry argument.
Wyszliśmy z kołdry, a chłopak poszedł do łazienki po pastę. Po chwili blondyn miał na twarzy piękne białe wzory.
- On nas zabije jak się obudzi. - szepnełam do mojego partnera w zbrodni.
Poszłam do swojego pokoju, gdzie nie zastałam Cassandry. Kiedy się ogarnęłam, razem z Wilburem zeszlam na dół. Przywitałam się z wszystkimi i zasiadłam do śniadania.
- Czemu nas nie obudziliscie? - zwróciłam się z wyrzutem do Tobiego i Cassandry
- Nie chcieliśmy wam przeszkadzać. - kuzyn uśmiechnął się do mnie porozumiewawczo
Nie zdążyłam odpowiedzieć, kiedy do salonu wpadł najwyraźniej wściekły blondyn, usmarowany pastą do zębów na twarzy.
Zaczeliśmy się głośno śmiać po czym dostaliśmy od Toma po głowie.
- Ejejej, kobietę bijesz? - zapytałam z udawanym oburzeniem
- DLA ZDRAJCOW NIE MA LITOŚCI
Po południu, pojechaliśmy po Alexa na lotnisko, zabierając ze sobą po drodze Ranboo i Jane.
- Gdzie twój bagaż? - zapytałam chłopaka
- Prawdę mówiąc, sam nie wiem. Powiedzieli mi, że mam się zgłosić do punktu obsługi, bo podobno był za ciężki i doliczą mi za to. - odpowiedział Alex
- Ale wie ktoś, gdzie jest ten punkt? - zapytał Ranboo, rozglądając się
- Chodźcie za mną. Kiedyś zdażyło mi się podobnie, więc wiem gdzie to jest. - powiedziała Jane Harper
Wszyscy zgodnie podążyliśmy za nią. Przeszliśmy przez główny hol, a potem skręciliśmy w mniej zaludniony korytarz. Przyglądałam się ścianą, ale nigdzie nie było żadnych znaków i strzałek do punktu obsługi. Teraz korytarz, nie licząc nas był całkowicie pusty. Nie podobało mi się to.
- Jane na pewno wiesz gdzie idziemy? - zapytał Phil, marszcząc nos. Wymieniłem z nim porozumiewawczo spojrzenia. On też wyczuł, że coś jest nie tak.
- Tak spokojnie, dokładnie wiem gdzie jesteśmy. - odpowiedziała pewnie. Nie widziałam jej twarzy, więc trudno było mi odczytać jej emocje. W końcu doprowadziła nas do duzych drzwi, wyglądających jak wejście do magazynu.
- Jane? To mi nie wygląda na dobrą drogę. Gdzie my wogóle jesteśmy? - zapytałam zaniepokojona
- To jest skrót. - odpowiedziała tylko. Otworzyła drzwi, ale za nimi nie było korytarza ani schodów. Coś oślepiło mnie, ale zanim to się stało, zobaczyłam błękitne niebo i wzgórza pokryte lasem. Zanim którekolwiek z nas zdołało coś powiedzieć, zostaliśmy wciagnieci na drugą stronę, a drzwi zamknęły się za nami z trzaskiem.
Yooooo
Tak, żyje jeszcze
I powracam z nowym rozdziałem jej
Jest sporo błędów, bo pisze na telefonie
No to ten
Trochę się będzie działo XD
Papatkii<3
CZYTASZ
𝑺𝒘𝒆𝒂𝒕𝒆𝒓 𝑾𝒆𝒂𝒕𝒉𝒆𝒓 --- 𝑾𝒊𝒍𝒃𝒖𝒓 𝒙 𝒐𝒄 |ZAWIESZONE|
FanfictionNie miałam nikogo do shipowania z Wilburem więc stworzyłam nową postać. Bardzo nie polecam tej książki " 'Cause it's too cold For you here And now, so let me hold Both your hands in the holes of my sweater" Od razu, na wstępie mówię, że to opowiada...