17.

472 51 0
                                    

Dziewczyna stała przy kuchence, robiąc jajecznicę, gdy nagle usłyszała pukanie do drzwi. Zdziwiona spojrzała w tamtą stronę, nie spodziewając się gości. Podeszła i spojrzała przez judasza. Westchnęła ciężko, otwierając blondynowi i robiąc mu miejsce, by wszedł do środka.

- Jak znalazłeś to miejsce, ptasi móżdżku?- spytała, wracając do kuchenki, by nie przypalić jajka. 

Zerknął na nią. Wyglądała zupełnie inaczej, niż tydzień temu. Miała na sobie szare dresy i czarną, za dużą koszulkę. Włosy miała związane w niedbałego koka, a niektóre pasma spadały jej na twarz. 

- Mam swoje sposoby.- mruknął, rozsiadając się na jedynym fotelu, które stało przy oknie, w małej kawalerce.

- Boję się pomyśleć, jakie to są twoje sposoby.- zaśmiała się, nakładając jedzenie na talerz.- Chcesz coś zjeść? A może coś do picia?

- Nie. Nie chcę.

- A więc czego chcesz?- usiadła na łóżku, zaczynając jeść.- Nie mów tylko, że się stęskniłeś za taśmą na ustach. 

- Zamknij się!- warknął, krzywiąc się.- Mam kilka pytań i chcę dostać na nie odpowiedzi. 

- Och, ptasi móżdżek myślał?

- Dlaczego mnie tak nazywasz?- spojrzał na Mei ostro, na co uśmiechnęła się.

- Ponieważ tego nienawidzisz i śmiesznie się denerwujesz. Lubię na to patrzeć.- powiedziała zgodnie z prawdą. 

Nie ważne gdzie by się znajdowała, Bakugo zawsze zachowywał się tak samo, gdy nazywała go ptasim móżdżkiem. Miała wrażenie, że tylko to utrzymuje ją na powierzchni normalności i nie pozwalało oszaleć ze zmęczenia. 

- Powiedziałaś, że robisz coś od dwustu dwudziestu czterech lat. Co to takiego?

- Nie musisz wiedzieć. To nie ma z tobą nic wspólnego.- położyła się, patrząc na sufit.

- Co? Nie ma nic wspólnego? Nie powiedziałaś przed chwilą, że próbujesz naprawić jakąś głupią linię czasu, by wszystko wróciło do normy? I byś mogła wrócić do siebie?- wstał, zaczynając chodzić po pokoju, próbując rozładować jakoś złość.

Nie chciał niczego niszczyć, bo wiedział, że Rikiu jest niebezpieczna i nie zawahałaby się walnąć go, tworząc wielki guz na głowie. Ale nie mógł nic poradzić na to, że jej słowa zdenerwowały go. 

- Wrócić?- spytała cicho, uśmiechając się smutno.- Ja już raczej nie wrócę do mojej rzeczywistości, Bakugo.- szepnęła, a blondyn zatrzymał się słysząc to.- Przeżyłam dwieście dwadzieścia cztery lata... Po tym, jak naprawię tą 'głupią' linię czasu, najprawdopodobniej zniknę, a wy zapomnicie o mnie. 

- Nie chcesz walczyć?- spytał, będąc już spokojniejszy.

- Walczę każdego dnia, by nikt z was nie umarł.- usiadła i spojrzała na Katsukiego, który stał do niej tyłem.- Mam już dość patrzenia na to, jak za każdym razem, któreś z was umiera. Próbowałam już wszystkiego. Pozostała tylko jedna próba, która musi być prawidłowa. 

- Twoja śmierć?

- Tak. 

- To nie fair!- wrzasnął, wyrzucając ręce w górę.- Musi być inna możliwość, taka, w której nikt nie umrze! Masz prawo do życia!

Nagle poczuł na swoim pasie ramiona, które otoczyły go, przyciągając do delikatnego przytulenia. Zesztywniał, nie mając odwagi się odwrócić czy odezwać. 

- Dziękuję ci. Ale nie będę zła, jeżeli umrę. Mam już dość i będę szczęśliwa gdy to wszystko się skończy. Jestem zmęczona, choć sama nie wyglądam na dwieście czterdzieści dwa lata, to mój umysł tyle ma.- odsunęła się, pozwalając Bakugo spojrzeć na siebie.

Musiał przyznać, że serce zabolało go, widząc bladą twarz, która uśmiechała się do niego delikatnie, bez smutku czy żalu. Zaakceptowała taką kolej rzeczy, nie mając żadnego innego planu.

- Jesteś stara.- mruknął, nie mając lepszego pomysłu na odpowiedź.

Dziewczyna zaśmiała się, kiwając głową.

- I to bardzo.- wytarła z kącika oczu łzę.

- Dlaczego się nie starzejesz? Czas się dla ciebie zatrzymał?

- Tak.- spojrzała na swoją lewą dłoń, którą po chwili zacisnęła mocno.- Przez cały czas patrzyłam na to, jak dorastacie, nie mając możliwości kontaktu z wami. 

- Dlaczego?

- Już mówiłam. Nie mogę za bardzo naginać linii czasu. Gdybym to zrobiła, cofnęło by mnie ponownie.- wzięła głęboki wdech, odwracając się i podchodząc do okna, opuszczając rolety.- Pozwól, że odpocznę trochę.- położyła się pod kołdrą.

- Przecież jest dopiero dziesiąta!

- Dla ciebie dopiero, dla mnie już. W nocy obserwuję miasto, bo zło nie śpi, a bohaterzy tak. - poprawiła poduszkę, po czym położyła na niej głowę, zamykając oczy.- Po prostu wyjdź, kiedy uznasz, że się nudzisz.- mruknęła, powoli odpływając. 

Nie wiedząc co ze sobą zrobić, Bakugo postanowił umyć brudne naczynia. Gdy skończył, zastanawiał się, czy nie pójść sobie, ale postanowił usiąść pod oknem i patrzeć na Mei, która oddychała spokojnie.

Nie raz marszczyła brwi, mrucząc coś niezrozumiale, ale uważał to w pewien sposób za urocze. Myślał, czy on, który znał ją dłużej, też tak na nią patrzył, czując w sercu uścisk, który nie opuszczał go nawet na kilka sekund. Ile razy widziała jego śmierć? Ile razy jeszcze musiała przeżywać koszmar, który tylko ona pamiętała?

Pochylił się do przodu i zgarnął z jej czoła pojedyncze pasma włosów, które zakrywały jej twarz. 

- Jak bardzo samotna jesteś?- spytał cicho, ale nie dostał odpowiedzi. 

Jeszcze chwilę siedział, oglądając Mei, po czym wstał i wyszedł, zamykając za sobą cicho drzwi. Był zły i smutny przez to co usłyszał od dziewczyny. Chciał ją ochronić, ale nie wiedział czemu. Może przez to, że naprawdę zasługiwała na życie? A może przez to dziwne uczucie, które pojawiło się wraz z brunetką, w sali lekcyjnej? Nie myślał, ile jej słów było kłamstwem, ale podejrzewał, że nie była gotowa na śmierć. Nikt nigdy nie mógłby się na to przygotować. 

Trzy tygodnie. Tyle zostało do umówionego terminu walki, która miała zabrać ze sobą najwięcej żyć, niż kiedykolwiek wcześniej. Musiał się do tego przygotować odpowiednio. Miał już w głowie odpowiedni plan treningów, które pozwolą mu na dłuższą i cięższą walkę.

Zagubiona Dziewczynka || Shota AizawaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz